niedziela, 19 września 2021

15 kwietnia 1988

Piątek


8:40


Na sobotę i niedzielę mamy się wynieść z naszego pokoju na pierwsze piętro. Oczywiście nie z własnej woli. Tak łatwo by nas nie podeszli. To polecenie z góry. Od samego kierownika internatu. W naszym pokoju i w ogóle na całym tym piętrze będą przez sobotę i niedzielę zamieszkiwać sportowcy. Znowu mają się odbywać jakieś pieprzone zawody. Zdaje się, że w ciężarach.

Nie wiem, co będzie na chemii i matematyce. Praktycznie w ogóle się nie uczyłem. Nie chcę o tych lekcjach w ogóle myśleć.

Powinienem pojechać do domu, ale mi się nie chce. Zostaję tutaj, a tam jest tyle roboty. Razem z mamą planowałem rozpocząć uprawę pomidorów i ogórków w gruncie. Tak na poważnie. Sto pięćdziesiąt krzaków porządnej odmiany na podporach. Zdaję sobie jednak sprawę, że to jest nierealne. Czas, który trzeba na to poświęcić, nie jest do mojej dyspozycji. Tego nie da się zrobić, kiedy jestem tutaj. Wychodzi na to, że i tak wszystko zrobi mama. Ja będę znowu żarł to, co wyrośnie. No ale takie jest życie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz