Sobota
0:20
Nie wiem, czy to jeszcze wieczór, czy może już rano. Zresztą nieważne. Miałem ciężki dzień. Z trzech klasówek, które napisałem, na pewno będzie jedna dwója. To matematyka. Nie będę się rozwodził, jak bardzo się bałem i jak mocno się denerwowałem. Kogo to obchodzi. Chcę tylko napisać, że będą kłopoty. Mówi mi to moja intuicja, która ostatnio coraz częściej się odzywa.
Wiecie, co to jest koncentracja? Być może. Ale na pewno nie wiecie, co to oznacza w moim przypadku. Wyczytałem gdzieś o starym hinduskim sposobie na pozbycie się niepewności. Uwielbiam ten stan, kiedy moje myśli stają się wolne jak ptaki na niebie. Nie staram się myśleć o niczym konkretnym. Puszczam myśli w samopas i wtedy spostrzegam dziwne rzeczy: malownicze obrazy, które są odbiciem mnie samego.
Mam wrażenie, że odkryłem dostęp do mojej prawdziwej osobowości. To niesamowite, ale nie jestem tym, za kogo do tej pory sam się uważałem. Nie jestem tym, za kogo uważali mnie inni. Jestem kimś zupełnie innym. Czasami mnie to przeraża, ale przede wszystkim fascynuje. Przez ostatnie lata wyrosła we mnie moja prawdziwa osobowość. Nie oznacza to, że już wiem, kim jestem, bo nie wiem, jednak pozwala nabrać nieco dystansu. To daje siłę.
Dobra, koniec z tymi bazgrołami. Idę pod natryski. Krzysztof czyta książkę, a Sylwek śpi.
Naprawdę czuję, że staję się kimś innym, silniejszym i bardziej pewnym siebie, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek więcej na ten temat powiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz