Czwartek
8:55
Znów jestem sam. Monika i Justyna chciały koniecznie pójść nad Liwiec. Są za młode i raczej same tam nie powinny wchodzić, ale dotąd krakały, aż mamusia musiała pójść z nimi.
Jakie te ferie będą? W jaki sposób zapiszą się w mojej pamięci? Co po nich pozostanie? Jak na razie tego nie wiem. Dowiem się pewnie za tydzień lub dwa.
Kiedy tak leżę na łóżku, przez głowę przepływają mi różne myśli. To jest coś w rodzaju snu na jawie. Przypominają mi się Łojki. Cały tamtejszy krajobraz, układ domów, las pola. Przypomina mi się każde drzewo, każda kępa trawy jak na barwnym filmie. Przypominaj mi się wiele zdarzeń, wiele doświadczeń tam przeżytych. Zarówno tych przyjemnych jak i tych przykrych. do jednych jak i do drugich nie ma już powrotu.
Pamiętam nasz początek, kiedy tam się wprowadziliśmy. Chodziłem wtedy jeszcze do podstawówki.
Któregoś razu razem z braćmi wyszedłem do lasu. Czuliśmy się jak u siebie, mimo że las był prywatny. Właściciela lasu nie znaliśmy, mieszkał daleko. Nieoficjalny nadzór nad tym terenem sprawował gość, który mieszkał niedaleko nas. To był w zasadzie sąsiad. Nie lubiliśmy go, bo to był skurwysyn. Zresztą vice versa. Ganiał nas przy każdej możliwej okazji.
Pamiętam, że wyszedłem z taką niedużą siekierą. Zacząłem rąbać martwą karpę. To była pozostałość po jakimś ściętym drzewie. To nie było żywe drzewo, a zwykła martwa karpa.
Kiedy zobaczyłem, jak jedzie furmanką, schowałem się za pień pobliskiego drzewa. Byłem młody i naiwny, nie pomyślałem, że on już mnie wcześniej spostrzegł.
Kiedy mnie minął, znowu zacząłem rąbać. Nie zdawałem sobie sprawy, że on daleko nie ujechał. Schował się za pobliskimi krzakami.
Spostrzegłem go, dopiero gdy biegł w moją stronę. Biegł i darł się na całe gardło: “ja wam cholery pokażę!” Nie miałem pojęcia, jak stamtąd uciekłem.
Ocknąłem się dopiero na strychu naszego domu. Z tego wszystkiego zostawiłem siekierę. Gajowy ją sobie przywłaszczył. Do końca naszego pobytu w tej miejscowości już jej nie oddał.
Teraz bym sobie na takie coś nie pozwolił, ale wtedy byłem dzieciakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz