czwartek, 12 sierpnia 2021

28 lutego 1988

Niedziela


Pochmurno. 

Pływanie i kontakt z wodą to ogromna przyjemność. Można całkowicie się rozluźnić i, nawet jak się jest zdenerwowanym i spiętym, uspokoić. Przynajmniej na chwilę można zapomnieć o zmartwieniach dnia codziennego. Nie wiem jak inni, ale tak to działa przynajmniej na mnie. Gdyby nie basen pewnie dostałbym zajoba. Półgodzinny pobyt na pływalni daje mi całkowity reset. Chodzę tam tak często jak tylko pozwala mi na to czas. Pływanie stało się integralną częścią mojego  życia i nie umiałbym sobie bez tergo poradzić. 

Wczoraj kąpałem się ponad godzinę. To długo zważywszy, że zazwyczaj wychodzę już po dwudziestu, trzydziestu minutach. Na dłużej nie starcza sił. Jak idę, to pływam w jedną i drugą stronę. Robię kilka długości basenu i wychodzę. Stać bezczynnie się nie da. To zbyt niebezpieczne. Woda jest dość zimna. Bardzo łatwo można wychłodzić organizm. Raz mi się to zdarzyło i powiem, że nic przyjemnego. 

Chociaż w tym miejscu muszę sprostować. Woda była zimna do wczoraj, bo była popsuta instalacja grzewcza. Ostatnio dużo się w tej materii działo, no i wczoraj puścili ciepłą. Kiedy poszedłem, była tak ciepła, że można było w niej spać. Temperatura była wyższa niż temperatura ludzkiego ciała. Pływać się znowu nie dało. Już po chwili brakowało mi powietrza. Za to skoki to była prawdziwa frajda. Z tego co się zdążyłem zorientować, temperatura powietrza w hali basenu wynosiła w granicach 22 - 25 stopni Celsjusza. Sama woda miała około 38 stopni. Kiedy skakałem z chłodnego powietrza do bardzo ciepłej wody, doznawałem bardzo dziwnego, ale przyjemnego uczucia. Zazwyczaj jest odwrotnie. Miałem wrażenie, że skaczę nie do basenu a do łóżka w nagrzaną, miękką pościel. 

Właśnie wczoraj większą część czasu poświęciłem na skoki ze stopnia. Oczywiście dużo nurkowałem. Dzisiaj też byliśmy na pływalni. Także ponad godzinę. Sprawdzałem swoje możliwości. Okazało się, że bez problemu przepływam w poprzek basen. Pod wodą, przy samym dnie i z pustymi płucami. Przy okazji okazało się, że nie da się zanurkować na samo dno basenu jeśli w płucach jest powietrze. Po prostu to jest  niemożliwe. Człowiek nie tonie. Kiedy mówię o tym kolegom, to mi nie wierzą. 

Ja chciałem sprawdzić, czy uda mi się położyć na dnie i chwilę tam poleżeć w bezruchu. Da się, ale bez powietrza. To trochę wbrew naturze i może dlatego nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale jak się poćwiczy, to można kogoś zadziwić. 

Opracowałem nawet sposób poruszania się po dnie. To wygląda, jakbym się czołgał, ale jest przyjemniejsze. Poruszam trochę samymi nogami. Wbrew pozorom przy braku powietrza w płucach jestem w stanie pokonać szerokość basenu i nic złego się ze mną nie dzieje. Zdaje się, że wiem, jaki jest tego sekret. Powietrze powietrzu nierówne. Powietrze w postaci gazu idzie do góry i to szybko, ale to samo powietrze zgromadzone w hemoglobinie krwi już nie tak bardzo. Ot cały sekret. Trzeba dostarczyć go do krwi a później i kiedy już jesteśmy przy samym dnie, powoli pozbyć się go z płuc. Wystarczy kilka szybkich głębokich oddechów, nurkujemy i robimy wydech. Koniec. Samo uczucie bezwładnego opadania na dno jest bezcenne. W tym stanie, aby płynąć potrzeba naprawdę niewiele energii. Wystarczy nie przeszkadzać siłom natury. Ręce wzdłuż tułowia i delikatne ruchy nogami. Wbrew pozorom tlen zgromadzony we krwi wystarcza na kilkanaście, kilkadziesiąt sekund, a to przekłada się na dość spory dystans. 

Napisałem wcześniej, że taka zabawa nie ma skutków ubocznych. No nie do końca. Nic za darmo. Po kilku takich próbach przed oczami pojawia się błękitna mgła. Kiedy to się stanie, trzeba pozwolić sobie odpocząć. W przeciwnym razie narażamy się na dokuczliwy ból głowy. 

Cieszę się, że woda jest wreszcie ciepła. Obiecali, że tak ma być przynajmniej do końca roku szkolnego. Zobaczymy. 

No dobra, trzeba brać się za lekcje. Jutro klasówka z PO. Muszę zadbać o materiały pomocnicze. Trzeba zrobić ściągę. Hehehe… 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz