wtorek, 31 sierpnia 2021

22 marca 1988

Wtorek


16:30


Dziś na języku polskim pani Byszewska zrobiła dyktando. Dostałem dwójkę. Zrobiłem piętnaście błędów. Dopuszczalna liczba to dwa. Za trzy była już dwója. Bardzo się zdenerwowała. Powiedziała, że taka sytuacja nie jest zła, tylko tragiczna. W tym wszystkim nie byłem osamotniony. Cała klasa tak napisała. Jedynie Brygida Gastołek napisała na trójkę. To nie wygląda najlepiej. 

Byszewska powiedziała, co jest zgodne z prawdą, że taka sytuacja, jeżeli nic się nie zmieni, całkowicie dyskwalifikuje na maturze. To wszystko wywołało u mnie napływ pesymistycznych refleksji. Jeżeli nie zdam matury, to nie pójdę też na studia. A jak nie pójdę na studia, to od razu drapną mnie do wojska. A tego panicznie się boję. Bardziej niż samej szkoły. 

No dobrze, spokojnie pomyślmy. Kończę szkołę, idę do wojska. Wychodzę z wojska i co dalej? Idę do badylarza. No przecież mam porządny zawód. Nawet bez matury jestem ogrodnikiem. Ogrodnik nie musi pisać bez błędów. Przydałoby się, ale to nie jest konieczne. 

Co prawda marzyło mi się rozwinięcie własnego interesu, mam przecież sześć hektarów ziemi, ale to wcale nie jest takie proste. Dla ogrodnika sześć hektarów to dużo. Wystarczająco, aby postawić porządne szklarnie, i może jeszcze coś w gruncie posadzić. Jest tylko jedno ALE. Tam nie ma nic. Muszę zaczynać od zera. Nie ma budynków, infrastruktury, nie ma od czego zacząć. Goła ziemia. 

Doskonale zdaję sobie sprawę, że podstawowym problemem są pieniądze. Dużo pieniędzy, pieniędzy, których nie mam i raczej nie będę miał. No, chyba że wygram w totka. Nawet przy moim tępym łbie i tych dwójach z matematyki potrafię sobie wyobrazić, ile kosztuje zakup materiałów i budowa szklarni. 

Czy w takim razie mogę o czymkolwiek takim marzyć? Czy ten wielki prywatny interes, o którym tak gadali na początku szkoły, w ogóle ma jakiekolwiek szanse realizacji? Ojciec nie żyje, matka pracuje w szpitalu jako salowa, a ja wychowałem się w domu dziecka. Brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy, więc o czym my tu mówimy? 

Jedyną drogą wyjścia byłaby nauka, studia i porządna praca. Im więcej nad tym myślę, tym większa pustka mnie ogarnia. Dobrze, że mam kolegów, z którymi mogę na ten temat pogadać. Nie wszyscy, ale przynajmniej Adam Ziółek się ze mną zgadza. 


poniedziałek, 30 sierpnia 2021

21 marca 1988

Poniedziałek


19:20


Po tej sobocie i niedzieli, po tym, jak się oderwałem od rzeczywistości, poniedziałkowy powrót do szkoły był dla mnie wielkim szokiem. Już na pierwszych lekcjach chciałem rzucić to wszystko i schować się gdzieś, gdzie jest spokój. Chciałem uciec do innego świata, do świata ideałów, świata miłości, radości, szczęścia i wesela. Tyle tylko, że ten świat nie istnieje. Jest światem moich marzeń. Dlatego myślałem też o samobójstwie. Myślałem, że wszystko bym zrobił, żeby stąd odejść, zniknąć raz na zawsze. 


niedziela, 29 sierpnia 2021

20 marca 1988

Niedziela


10:30


Wczorajszego wieczoru ogarnęła mnie jakaś dziwna tęsknota. Tęsknota za ideałem, za czymś, czego nie ma w normalnym świcie. Dziwię się, że jeszcze takie uczucia się we mnie kołaczą. Domyślam się, że to z powodu wczorajszego filmu tak się czuję. Taka tęsknota niespełnionych oczekiwań. 

Mamy dwudziesty wiek, a tak naprawdę nasze czasy nie promują okazywania uczuć, wyższych wartości. Wszystko jest przyziemne, obraca się wokół tego, co jest tutaj i teraz. Jeżeli chcesz być kimś więcej i odważysz się to okazać, musisz się liczyć z konsekwencjami narażenia się na śmieszność i pokazywanie palcami. 

W internacie bardzo dużo ludzi. Odbywają się mistrzostwa Polski tenisa stołowego. Zjechali ludzie z najdalszych zakątków kraju. Są z Opola, Szczecina, Jeleniej Góry i wielu innych miast. 


17:40


Już hołota się rozjechała. Wracają nasi. Sytuacja wraca do normy. Muszę odrobić lekcje i zrobić pranie. 


sobota, 28 sierpnia 2021

19 marca 1988

Sobota


21:30


Świecie szalony, świecie zły, dlaczego zabijasz to, co piękne? Dlaczego niszczysz przejrzyste i jasne? Dlaczego zabijasz to, co przynosi szczęście i radość? Dlaczego na mojej drodze stawiasz same smutki? Dlaczego robisz się mętny i ciemny? 

Odpowiedz, słyszysz?! Skazuję cię na… 

Zresztą ty sam się zatracisz. Wpadniesz w przepaść, którą sam stworzyłeś. 

Boże, co się ze mną dzieje? Dlaczego nie ma kogoś, kogo mógłbym pokochać? Dlaczego nie ma kogoś, kto byłby mi naprawdę bliski? Dlaczego nie ma tej, dla której byłbym w stanie poświęcić wszystko? 

Boże, jak ja pragnę, by wstając wczesnym rankiem, gdy tylko otworzę oczy móc ujrzeć tę jedną jedyną. Jak pragnę być blisko, by pieściły mnie jej dłonie, by uśmiechała się do mnie każdego dnia. Bym mógł jej szeptać czułe słówka. Byśmy mogli się razem śmiać, cieszyć się i smucić. Byśmy mogli być razem. 


piątek, 27 sierpnia 2021

19 marca 1988

Sobota


8:50


Był późny wieczór. Miałem zamiar się wykąpać. Wziąłem ręcznik, szampon i mydło i poszedłem pod natryski. Drzwi były uchylone. Wszedłem cicho, położyłem ręcznik na parapecie i rozebrałem się do naga. Miałem zamiar od razu wejść pod najbliższy prysznic, ale nie zrobiłem tego. Nagle stanąłem jak wryty. Pod kaskadami wody stała goła dziewczyna. Co prawda jeszcze mnie nie spostrzegła, była odwrócona tyłem, ale to przecież nie mogło trwać wiecznie. Zamiast wyjść tak samo cicho jak wszedłem, stałem jak sparaliżowany i gapiłem się na nią. Nie mogłem otrząsnąć się z wrażenia. Nie dowierzałem własnym oczom. Może to mi się tylko przyśniło? 

Coś było jednak nie tak. Sprawiała wrażenie sennej, jakby czymś odurzonej. Jej ruchy były powolne i niepewne. Była jednak niesamowicie zgrabna. Nie mogłem oderwać oczu od wąskiej talii i szerokich pośladków. Jasne długie mokre włosy przylgnęły do smukłej szyi i gładkich pleców. Poruszała się jak kotka. Było coś dziwnego w jej ruchach. 


No to by było na tyle. To nie wydarzyło się naprawdę. To tylko moja wyobraźnia. Tak sobie piszę. Może kiedyś zajmę się tym na poważnie. Kto wie.


czwartek, 26 sierpnia 2021

18 marca 1988

Piątek


13:15


No i udało się jakoś. Chociaż może nie całkiem, ale nie jest aż  tak źle. Przewidywałem, że wpadnie trzy, a jest tylko jedna. Nie umiałem z niczego: ani z matmy, ani z ruska, ani z polaka. Z matmy i z polaka się prześlizgnąłem, ale wpadłem z ruska. Balona jeszcze nie wstawiła, ale to tylko kwestia czasu. 

Na sobotę i niedzielę dali nam jakiegoś łebka do pokoju. Będzie spał na tapczanie Krzyśka. Wielka impreza się szykuje. Jakieś ogólnopolskie zwody sportowe. Zjedzie ponad czterysta osób.


środa, 25 sierpnia 2021

17 marca 1988

Czwartek


19:55


Mam napisać wypracowanie z polskiego, ale temat mnie przerasta. Jest trudny, wymaga spokoju, wyciszenia i skupienia uwagi. Wymaga przede wszystkim czasu. Tylko jak mam tego dokonać, kiedy tu praktycznie nigdy nie ma spokoju. Czasami mam wrażenie, że to jakiś klub towarzyski. Ciągle ktoś przychodzi pogadać o książkach (nie lekturach), filmach i o tym co fajnego dzisiaj robił. 


21:40


No dawaj dupku żołędny! Rusz łepetyną kanalio! Napisz coś wreszcie. Czas ucieka. Nie potrafisz sklecić jakiegoś tam wypracowania?! Co ty masz w tej głowie, romantyku za pięć złotych? Kupę śmieci? Przecież chodziłeś na lekcje. Miej więcej wiesz, o co w tym biega. Napisz coś. Po prostu zacznij od jednego zdania. Chcesz się tak poddać? Bez walki? 

Kurwa mać, kim jaj jestem?! Za kogo się uważam?! Wydaje mi się, ze to się samo zrobi? No kurwa, nie!


wtorek, 24 sierpnia 2021

16 marca 1988

Środa


15:40


Kuli do godziny 2:00 nad ranem, ale byłem tak zmęczony, że zasnąłem niemal od razu. 


19:15


Diabelnie boli mnie gardło. Nie mogę przełykać. Poszedłem do szkolnego lekarza, ale go nie było. Już od tygodnia źle się czuję. 

Jutro Zbigniewa — imieniny naszego wychowawcy w szkole. Ciekawe, czy ktoś pomyślał o jakimś prezencie. 

Przed godziną skończył się film. Pan Rusak puścił na wideo w nagrodę za zrywanie tych płytek. 

Dziś była klasówka z chemii. O dziwo dobrze mi poszło. Nie che mi się wierzyć, ale wysiłek włożony w naukę się opłaca. Miałem dobrą ściągę, ale jej nawet nie wyjąłem. Nie było takiej potrzeby. Po co skoro wszystko pamiętałem. 


poniedziałek, 23 sierpnia 2021

15 marca 1988

Wtorek 


20:25


U nas już po wszystkim. Wykładzinę wymienili, jak byliśmy w szkole. Teraz jest bardzo ładnie, ale najważniejsze, że łatwo będzie utrzymać czystość. To duże udogodnienie. Wykładzina dywanowa nie nadaje się do internatu. Przecież tu się robi bardzo różne rzeczy. Dość często tutaj jemy. Teraz bardzo łatwo można to zamieść i zmyć. To dla nas fajna sprawa. 

Na korytarzu praca jeszcze wre. Chłopaki kują i zrywają te stare plastikowe płytki. My naszą działkę skoczyliśmy jakiś czas temu. Po wszystkim musiałem się wykąpać, bo byłem cały w siwym kurzu. Muszę powiedzieć, że to ciężka robota.


niedziela, 22 sierpnia 2021

14 marca 1988

Poniedziałek


15:30


Dzisiaj na grupie wielkie poruszenie. Wynosimy meble z pokoi. Wszystko na korytarz. Usuwamy starą wykładzinę dywanową, a oni kładą nową — zmywalną. Do nas jeszcze nie doszło. Na razie lewa strona. Nie zdawałem sobie sprawy ile to roboty i bałaganu. Oj zdaje się, że dzisiaj sobie popracujmy. Najwięcej roboty jest przy zrywaniu płytek PCV w łazience i przedpokoju. Jak już się z tym uporamy, to fachowcy dosyć szybko położą lenteks. 


16:55


Biorę się za odrabianie lekcji. Muszę wziąć się w garść. Wiem, że dam radę. Trzeba tylko dużo pracować, dużo się uczyć. 


sobota, 21 sierpnia 2021

9 marca 1988

Środa


20:30


Dowiedziałem się od kogoś, sam tego nie zauważyłem, że brak mi wiary we własne siły, że niepotrzebnie biorę wszystko na serio, że się zbytnio wszystkim przejmuję. 

Zrezygnowałem z tego konkursu. Między innymi dlatego, że stwierdziłem, iż to nie ma sensu. Nie zdołam nauczyć się trzech wierszy w ciągu dwóch dni. W tym wypadku samo nauczenie się tekstu to stanowczo za mało. To trzeba wydeklamować, wręcz zagrać. Powiedziałem o tym pani Byszewskiej, naszej nauczycielce polskiego. Była zwiedziona, jednak uszanowała moją decyzję i nie miała pretensji. 

Teraz trochę żałuję. Może akurat by się udało? Jednak chyba nie. Żeby zająć jakiekolwiek liczące się miejsce w tym konkursie, trzeba rzeczywiście coś pokazać. Nie wystarczy wyjść i powiedzieć: “patrzcie, oto jestem”. Może pesymistycznie patrzę na świat, ale w tym wypadku jestem po prostu realistą. Tak mi się wydaje. Poza tym muszę się przede wszystkim uczyć. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby nie zdać. 


piątek, 20 sierpnia 2021

9 marca 1988

Środa


8:45


W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że to moje zagubienie w tym świecie, lęk i niepewność bierze się stąd, że jak do tej pory nie znalazłem sobie jakiegoś porządnego celu w życiu. To, co robię teraz, szkoła i jakieś tam plany biorą się stąd, że robię tak, ponieważ w jakimś sensie uważam, że tak należy. Tak robią inni. Cel, do którego zmierzam, nie odzwierciedla tego, kim tak naprawdę chcę być i co robić. Im bardziej staram się robić to, co zdaniem innych powinienem, tym bardziej dociera do mnie, że to nie jest to, co tak naprawdę chcę robić. To rodzi potworną pustkę. Usiłuję znaleźć swoje miejsce, ale wcale to nie jest takie łatwe. 

Mam wziąć udział w konkursie recytatorskim, ale to chyba zła decyzja. Czuję, że temu nie podołam. Chyba zrezygnuję. Mam to wszystko gdzieś. Boże, ludzie dajcie mi wszyscy spokój! Do jasnej, cholery dajcie mi spokój!


czwartek, 19 sierpnia 2021

8 marca 1988

Wtorek


13:55


Boli mnie głowa. Ostatnio ciągle boli mnie głowa. Trzeba coś z tym zrobić. Muszę iść do lekarza. Może da mi jakieś pastylki. Codziennie tak mówię, ale jakoś nie mogę się zebrać. 

Dziś z okazji Dnia Kobiet lekcje były skrócone. Puścili film “Cudowne dziecko”. No nawet, nawet. W brzuchu mi burczy, a na stołówce kilometrowa kolejka.


14:10


“Najbardziej złożonym systemem, czyli zorganizowanym układem materialnym, jaki znamy, jest nasz własny mózg. Nie można wykluczyć we Wszechświecie układów bardziej złożonych, ale jak dotąd nic o nich nie wiemy”. 


HOIMAR VON DITFURTH

NA POCZĄTKU BYŁ WODÓR

(Im Anfang war der Wasserstoff / wyd. orygin. 1972)


środa, 18 sierpnia 2021

7 marca 1988

Poniedziałek


19:00


Co się ze mną do kurwy nędzy dzieje?! Mam wrażenie, że cofam się w rozwoju. Robi się ze mnie kompletny debil. Mózgownica nie ogarnia najprostszych rzeczy. Nauka idzie mi fatalnie, wręcz tragicznie. Sam to widzę. Nie jestem w stanie nauczyć się tematu z jednej lekcji. Koledzy pną się w górę, a ja się cofam. Mam problemy z zapamiętywaniem, skupieniem uwagi i koncentracją. 


wtorek, 17 sierpnia 2021

6 marca 1988

Niedziela


13:10


Nie pamiętam, ile wczoraj filmów obejrzałem. Chyba sześć. A może siedem? Nie mam pojęcia. Cały dzień nic innego tylko filmy i filmy. No ale fajnie było. A dzisiaj trzeba zrobić pranie, odrobić lekcje. Niestety, jutro do szkoły. Odczuwam coraz większy wstręt. Aż nie chce mi się o tej budzie myśleć. 

Z samego rana sypał duży śnieg. W tej chwili nie pada, ale jest pochmurno. 


5 marca 1988

Sobota


12:45


Mam piętnaście  minut więc do rzeczy. Pogoda prześliczna i chyba bardzo ciepło. Przynajmniej tu w pokoju jest bardzo ciepło. Przyjemnie popatrzeć przez okno, kiedy w pozornie letnim słońcu iskrzy się śnieg. Jednak musi być poniżej zera, bo się nie topi. 

Co jeszcze?

Wideo. Wczoraj dwa filmy, dzisiaj jeden. W szkole olimpiada wiedzy rolniczej. Przyjechało ponad sto osób z różnych części Polski. 

Dlaczego nie mam nie w domu?

Zostałem z powodu atrakcji, jakie tutaj są. Między innymi magnetowid i kupa świetnych filmów, które możemy oglądać praktycznie bez ograniczeń. 

No chuj, jestem egoistą. Matka się martwi, a ja sobie siedzę i podziwiam słoneczko. Najgorsze, że przecież obiecałem. Czy człowiek może być aż tak słaby, żeby jakieś tam wideo wygrało z rodziną? No ale jak jest do wyboru “Zaginiony w akcji”, czy “Rambo”, no to dyskusja wygląda zupełnie inaczej. Szach mat, kurwa! 

Pieprzyć to. Sylwek we wtorek i tak będzie w chałupie. Załatwia coś z wojskiem. No dobra za chwilę chłopaki przytaszczą magnetowid i zacznie się kolejny maraton szczęścia.

Co mnie to wszystko obchodzi! No co, fajnie tak czytać cudze wpisy, chamski ryju?! Ale jestem zbój, hahaha… 


poniedziałek, 16 sierpnia 2021

5 marca 1988

Sobota


0:20


Nie wiem, czy to jeszcze wieczór, czy może już rano. Zresztą nieważne. Miałem ciężki dzień. Z trzech klasówek, które napisałem, na pewno będzie jedna dwója. To matematyka. Nie będę się rozwodził, jak bardzo się bałem i jak mocno się denerwowałem. Kogo to obchodzi. Chcę tylko napisać, że będą kłopoty. Mówi mi to moja intuicja, która ostatnio coraz częściej się odzywa. 

Wiecie, co to jest koncentracja? Być może. Ale na pewno nie wiecie, co to oznacza w moim przypadku. Wyczytałem gdzieś o starym hinduskim sposobie na pozbycie się niepewności. Uwielbiam ten stan, kiedy moje myśli stają się wolne jak ptaki na niebie. Nie staram się myśleć o niczym konkretnym. Puszczam myśli w samopas i wtedy spostrzegam dziwne rzeczy: malownicze obrazy, które są odbiciem mnie samego. 

Mam wrażenie, że odkryłem dostęp do mojej prawdziwej osobowości. To niesamowite, ale nie jestem tym, za kogo do tej pory sam się uważałem. Nie jestem tym, za kogo uważali mnie inni. Jestem kimś zupełnie innym. Czasami mnie to przeraża, ale przede wszystkim fascynuje. Przez ostatnie lata wyrosła we mnie moja prawdziwa osobowość. Nie oznacza to, że już wiem, kim jestem, bo nie wiem, jednak pozwala nabrać nieco dystansu. To daje siłę. 

Dobra, koniec z tymi bazgrołami. Idę pod natryski. Krzysztof czyta książkę, a Sylwek śpi. 

Naprawdę czuję, że staję się kimś innym, silniejszym i bardziej pewnym siebie, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek więcej na ten temat powiedzieć.


niedziela, 15 sierpnia 2021

3 marca 1988

Czwartek


19:15


Wiem, że ten dzień nie przejdzie do historii jako szczególnie znaczący, ale piszę, bo jestem sam w pokoju, mam chwilę, a poza tym się boję. Boję się tego,  co będzie jutro. 

Jutro są trzy klasówki: z polskiego, uprawy i matematyki. Nie bardzo wiem, czego się uczyć. Trzy tak różne przedmioty i tak dużo materiału, że muszę się na coś zdecydować, kosztem reszty. Zdaję sobie sprawę, że choćbym nie wiem, jak się wysilał, w tak krótkim czasie nie zdołam się nauczyć wszystkiego. To po prostu fizycznie niemożliwe. 

Nie wiem, czego bardziej się boję. Uprawa okej. Może jakoś dam sobie radę. To łatwy przedmiot i wszystko można wziąć na logikę. Matematyki i tak sam nie zrozumiem. Potrzebny ktoś, kto by mi to wszystko wytłumaczył. Pozostaje więc polski. 

Nadal się boję. Podjęcie decyzji wcale nie ułatwia sprawy. Tyle nauki. Jak to ogarnąć? Cały Mickiewicz i cały Słowacki. Za dużo jak na jeden wieczór. Olać sprawę? Zdać się na ślepy los? Czyli bardziej dwójka niż trójka. Czyli jednak dwójka. Nie, to złe wyjście. Uczyć się? Do północy? Czyli czego się nauczę? Pisać wypracowanie? Czy może nagle przypomnę sobie wszystkie lektury? Może zrobić ściągę? Może gotowca? Nie wiem. Małe prawdopodobieństwo, że trafię w temat. Więc co? Cholera jasna, przecież coś w tej głowie powinno zostać! Przecież byłem na lekcjach. Przecież dostawałem czwórki i piątki, tylko teraz tak się zrobiło. Na półrocze cztery z plusem, a teraz? Teraz w głowie jest tylko pustka i chaos. Co robić? Boję się. 


sobota, 14 sierpnia 2021

2 marca 1988

Środa


8:15


Znowu pada śnieg. Sorry nie pada — sypie. Nie mam pojęcia czy jest zimno, bo jeszcze nie byłem. Z nauką coraz gorzej. Nie mogę się pozbierać. Boję się, co będzie na koniec roku szkolnego. Dziś klasówka z matematyki. Oczywiście nic nie umiem. 

Pada coraz mocniej.


piątek, 13 sierpnia 2021

1 marca 1988

Wtorek


15:20


Dzisiejszej nocy znów miałem koszmarny sen. Jeszcze raz doświadczyłem tego zwierzęcego wręcz strachu. Snu nie pamiętam, bo obudziłem się zbyt szybko, ale strach owszem. Choć nie był tak silny jak poprzednim razem to jednak długo nie mogłem się od niego uwolnić. Podejrzewam, że te sny mają jakiś związek z fazami księżyca. Wczoraj wieczorem zafascynował mnie niezwykły blask i upiorne cienie. Kiedy wyjrzałem przez okno, dostrzegłem wielką srebrną tarczę na niebie. Nasze okno wychodzi na południowy zachód. 


czwartek, 12 sierpnia 2021

28 lutego 1988

Niedziela


Pochmurno. 

Pływanie i kontakt z wodą to ogromna przyjemność. Można całkowicie się rozluźnić i, nawet jak się jest zdenerwowanym i spiętym, uspokoić. Przynajmniej na chwilę można zapomnieć o zmartwieniach dnia codziennego. Nie wiem jak inni, ale tak to działa przynajmniej na mnie. Gdyby nie basen pewnie dostałbym zajoba. Półgodzinny pobyt na pływalni daje mi całkowity reset. Chodzę tam tak często jak tylko pozwala mi na to czas. Pływanie stało się integralną częścią mojego  życia i nie umiałbym sobie bez tergo poradzić. 

Wczoraj kąpałem się ponad godzinę. To długo zważywszy, że zazwyczaj wychodzę już po dwudziestu, trzydziestu minutach. Na dłużej nie starcza sił. Jak idę, to pływam w jedną i drugą stronę. Robię kilka długości basenu i wychodzę. Stać bezczynnie się nie da. To zbyt niebezpieczne. Woda jest dość zimna. Bardzo łatwo można wychłodzić organizm. Raz mi się to zdarzyło i powiem, że nic przyjemnego. 

Chociaż w tym miejscu muszę sprostować. Woda była zimna do wczoraj, bo była popsuta instalacja grzewcza. Ostatnio dużo się w tej materii działo, no i wczoraj puścili ciepłą. Kiedy poszedłem, była tak ciepła, że można było w niej spać. Temperatura była wyższa niż temperatura ludzkiego ciała. Pływać się znowu nie dało. Już po chwili brakowało mi powietrza. Za to skoki to była prawdziwa frajda. Z tego co się zdążyłem zorientować, temperatura powietrza w hali basenu wynosiła w granicach 22 - 25 stopni Celsjusza. Sama woda miała około 38 stopni. Kiedy skakałem z chłodnego powietrza do bardzo ciepłej wody, doznawałem bardzo dziwnego, ale przyjemnego uczucia. Zazwyczaj jest odwrotnie. Miałem wrażenie, że skaczę nie do basenu a do łóżka w nagrzaną, miękką pościel. 

Właśnie wczoraj większą część czasu poświęciłem na skoki ze stopnia. Oczywiście dużo nurkowałem. Dzisiaj też byliśmy na pływalni. Także ponad godzinę. Sprawdzałem swoje możliwości. Okazało się, że bez problemu przepływam w poprzek basen. Pod wodą, przy samym dnie i z pustymi płucami. Przy okazji okazało się, że nie da się zanurkować na samo dno basenu jeśli w płucach jest powietrze. Po prostu to jest  niemożliwe. Człowiek nie tonie. Kiedy mówię o tym kolegom, to mi nie wierzą. 

Ja chciałem sprawdzić, czy uda mi się położyć na dnie i chwilę tam poleżeć w bezruchu. Da się, ale bez powietrza. To trochę wbrew naturze i może dlatego nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale jak się poćwiczy, to można kogoś zadziwić. 

Opracowałem nawet sposób poruszania się po dnie. To wygląda, jakbym się czołgał, ale jest przyjemniejsze. Poruszam trochę samymi nogami. Wbrew pozorom przy braku powietrza w płucach jestem w stanie pokonać szerokość basenu i nic złego się ze mną nie dzieje. Zdaje się, że wiem, jaki jest tego sekret. Powietrze powietrzu nierówne. Powietrze w postaci gazu idzie do góry i to szybko, ale to samo powietrze zgromadzone w hemoglobinie krwi już nie tak bardzo. Ot cały sekret. Trzeba dostarczyć go do krwi a później i kiedy już jesteśmy przy samym dnie, powoli pozbyć się go z płuc. Wystarczy kilka szybkich głębokich oddechów, nurkujemy i robimy wydech. Koniec. Samo uczucie bezwładnego opadania na dno jest bezcenne. W tym stanie, aby płynąć potrzeba naprawdę niewiele energii. Wystarczy nie przeszkadzać siłom natury. Ręce wzdłuż tułowia i delikatne ruchy nogami. Wbrew pozorom tlen zgromadzony we krwi wystarcza na kilkanaście, kilkadziesiąt sekund, a to przekłada się na dość spory dystans. 

Napisałem wcześniej, że taka zabawa nie ma skutków ubocznych. No nie do końca. Nic za darmo. Po kilku takich próbach przed oczami pojawia się błękitna mgła. Kiedy to się stanie, trzeba pozwolić sobie odpocząć. W przeciwnym razie narażamy się na dokuczliwy ból głowy. 

Cieszę się, że woda jest wreszcie ciepła. Obiecali, że tak ma być przynajmniej do końca roku szkolnego. Zobaczymy. 

No dobra, trzeba brać się za lekcje. Jutro klasówka z PO. Muszę zadbać o materiały pomocnicze. Trzeba zrobić ściągę. Hehehe… 


środa, 11 sierpnia 2021

27 lutego 1988

Sobota


8:45


Słonecznie. Około -2 stopnie Celsjusza.

No, jakoś się z nim dogadałem. Przynajmniej w sprawie dyżurów na stołówce. Chyba zbyt pochopnie go oceniłem. Zobaczymy.

Dziś mam dwie klasówki. Zrobiłem ściągi. 

Siedzę na swoim tapczanie. Na kolanach mam drzwiczki od szafki. Służą za przenośny stolik. Na nich leży zeszyt, w którym teraz piszę. Oczywiście normalny stół też mamy, ale nie siadam przy nim, bo nie chcę, aby Krzysiek widział, co zapisuję. On piesze jakieś wypracowanie z polskiego. Poza nami dwoma w pokoju nie ma nikogo. 

Z piwnicy dobiega stukanie młotka, praca piły tarczowej, a z korytarza rozmowa sprzątaczki i wychowawczyni. Gdyby nie to byłoby zupełnie cicho. Staram się rejestrować to co się wokół mnie dzieje. Jak się dobrze przysłucham, to mogę usłyszeć krakanie wron w parku, bo okno jest otwarte. 

Przeraża mnie myśl o szkole, dlatego piszę bzdury. Pierwsza lekcja to sadownictwo i klasówka. Następna chemia, również klasówka. Na szczęście ubezpieczyłem się. Mam dobre ściągi i opracowany system zrzynania. Jest szansa, że się uda. Jednak to nie wyeliminuje strachu. No mam cykora jak cholera. 

Czasami zastanawiam się, czy nie rzucić tej budy w cholerę i zająć się konkretną robotą. Tylko że szkoda straconego czasu. 


wtorek, 10 sierpnia 2021

25 lutego 1988

Czwartek


8:50


Sylwek koniecznie chce nade mną górować. Ewidentnie chce być na pierwszym miejscu. Daje mi o tym znać na różne sposoby. Stara się ode mnie odciąć. Mam wrażenie, że się mnie wstydzi. Ciągle mi mówi co i jak mam robić. Poucza mnie. Jest młodszy o dwa lata, ale wychodzi na to, że to on teraz jest tym starszym. Coraz trudniej się z nim rozmawia. Nie wiem, co się dzieje. 

Frekwencja naszej klasy poszła lekko do góry. Trochę się boją. 


17:40


Nie wiem gdzie, jest Sylwek. Poszedł gdzieś już jakiś czas temu i nie wiem kiedy wróci. Nikomu nic nie mówił. Szukają go koledzy. 

Byłem i jednocześnie nie byłem na religii. 


poniedziałek, 9 sierpnia 2021

23 lutego 1988

Wtorek


Pada coraz większy śnieg. Mocno wieje. Z korytarza słychać przeciągły jęk. Zimno jednak nie jest. Temperatura około -5 stopni Celsjusza. Śnieg pada, ale zaraz topnieje. Tworzy się dużo błota. Trudno się poruszać. Wszędzie mokro. 

Dziś dyrektor Janiszek powiedział, że naszą klasę mają rozwiązać za fatalną frekwencję. Ma się zebrać komisja, by rozpatrzyć naszą sprawę. 


niedziela, 8 sierpnia 2021

sobota, 7 sierpnia 2021

21 lutego 1988

Niedziela


21:15


Około 10:30 wróciłem z domu. Zaraz później poszedłem na basen. Po powrocie z basenu wybrałem się do koleżanek po plan lekcji. Nikogo jednak nie zastałem, zaszedłem więc do Ryśka. Niestety on też nie ma planu. 

Jeżeli jest jutro język polski, to leżę. Nie ma szans, żebym dostał inną ocenę niż dwója. Jeżeli przypadkiem będzie kwiaciarstwo, sadownictwo, lub też warzywnictwo to na pewno będą klasówki. Z każdego z tych przedmiotów. Masakra. 

Nie chce mi się uczyć. Zresztą przez godzinę nie nauczę się na cztery klasówki. Jestem zmęczony. Nie chce mi się spać, ale na robienie czegokolwiek też nie mam ochoty. 


piątek, 6 sierpnia 2021

17 lutego 1988

Środa


 17:17 


Wczoraj czułem się fatalnie zarówno fizycznie jak i psychicznie. Dzisiaj jest już nieco lepiej. Stopniowo zaczynam przyzwyczajać się do rygoru lekcji. Przyznam szczerze, że można nawet je polubić. Oczywiście jeśli się tylko chce. 

Tak sobie siedzę i myślę, że mój brat coraz bardziej się ode mnie oddala. Jest coraz bardziej obcy. Mamy coraz mniej wspólnych spraw. Coraz rzadziej z nim rozmawiam o sprawach rodzinnych i osobistych. Nie chce mi mówić całej prawdy o sobie. Odizolował się kolegami i środowiskiem, w którym się obraca. Chodzi jak kot swoimi drogami. Coraz częściej zwyczajnie mnie ignoruje. Czuje się ważny, podziwiany i zauważany, a ja jestem tylko starszym, gorszym bratem. Kiedy był młodszy, bardzo często mu pomagałem. Teraz już tego nie potrzebuje. 

Uczęszcza na treningi lekkoatletyczne. Jakoś zorganizował sobie zaświadczenie, że może chodzić na saunę i chodzi regularnie. Załatwił sobie książeczkę sanepidu. W ferie załapał się na OHP kelnerski. A, że jest przystojny, to biorą go do takich zajęć bez mrugnięcia okiem. Tak więc kreuje się nie tylko na sportowca, ale na jakiegoś idola. Ima się różnych zajęć, byleby tylko być w centrum uwagi. Nie jestem w stanie za nim nadążyć. Zresztą czy to ma sens? 

Może tylko mi się wydaje, ale czuję, że nadchodzi coś nieodwracalnego, coś, czego nie da się już zmienić. Mam wrażenie, że w pewnym momencie w ogóle nie będę umiał się z nim porozumieć. 


czwartek, 5 sierpnia 2021

15 lutego 1988

Poniedziałek


18:00 


Osamotnienie to pierwsze uczucie, którego doświadczyłem podczas pobytu w internacie tuż po feriach. Pomimo że dzisiejszy dzień w szkole był dosyć spokojny, cały czas odczuwałem napięcie psychiczne związane z samymi lekcjami. Poza tym byłem senny, a myślenie przychodziło mi bardzo ciężko.

Ta dwutygodniowa przerwa w zajęciach lekcyjnych sprawiła, że doświadczam czegoś w rodzaju deja vu, tak jakby w moim życiu zaczynała się właśnie nowa era, coś, czego nie było do tej pory. Mam nieodparte wrażenie, że jednak coś się zmieniło. Chodzi o to, że nie dotyczy to świata zewnętrznego, ale mnie samego. 

Nie chcę mi się zaglądać do zeszytów i książek, ale będę musiał. Jutro jest przynajmniej jedna pewna klasówka. 

 Ach te lekcje. 


środa, 4 sierpnia 2021

14 Lutego 1988

Niedziela


11:00


Wiersz autora Rolanda d. Laing’a


Czy ty mnie kochasz?


Ona: Czy ty mnie kochasz? 

On: Tak, kocham cię. 

On: najbardziej ze wszystkich?

On: tak, najbardziej ze wszystkich.

Ona: bardziej niż cały świat?

On: tak, bardziej niż cały świat.

Ona: A Podobam ci się?

On: tak, podobasz mi się. 

Ona: Lubisz być ze mną?

On: tak, lubię być z tobą. 

Ona: lubisz na mnie patrzeć?

On: tak, lubię na ciebie patrzeć. 

Ona: myślisz, że jestem głupia?

On: nie, nie myślę, że jesteś głupia. 

Ona: Czy jestem ładna?

On: tak, jesteś bardzo ładna. 

Ona: nudzę cię?

On: nie, nie nudzisz mnie.

Ona czy moje brwi Ci się podobają? 

On: podobają się. 

Ona: bardzo?

On: bardzo. 

Ona: a która bardziej?

On nie powiem, bo ta druga by jej zazdrościła.

Ona: musisz powiedzieć.

On: obie są najpiękniejsze.

Ona: naprawdę?

On: naprawdę.

Ona: czy mam ładne rzęsy? 

On: tak, masz ładne rzęsy. 

Ona: i tylko tyle?

On: najpiękniejsze. 

Ona: lubisz mnie wąchać?

On tak, lubię cię wąchać. 

Anna:  Podobają ci się moje perfumy?

On tak, podobają mi się twoje perfumy.

Ona: uważasz, że mam dobry gust?

On: tak uważam, że masz dobry gust.

Ona: uważasz, że jestem zdolna?

On: tak, uważam, że jesteś zdolna. 

Ona: nie sądzisz, że jestem leniwa? 

On: nie, nie sądzę, żebyś była leniwa. 

Ona: lubisz mnie dotykać?

On: tak, lubię cię dotykać. 

Ona: Jestem śmieszna? 

On: ale w ogromnie miły sposób.

Ona: śmiejesz się ze mnie? 

On: nie, nie śmieję się z ciebie.

Ona: naprawdę mnie kochasz?

On: tak, naprawdę cię kocham.

Ona: powiedz: kocham cię.

 On: Kocham cię.

Ona: chcesz mnie przytulić? 

On: tak, chcę ciebie przytulić i po pieścić i poczulić się z tobą.

Ona: A czy to jest w porządku? 

On: tak, to jest w porządku.

Ona: przysięgnij, że nigdy mnie nie porzucisz.

On: Przysięgam, że nigdy cię nie porzucę i jak Boga kocham i słowo honoru i żebym skonał. 

Milczenie 

Ona: czy ty mnie naprawdę kochasz? 


Przełożył z angielskiego Robert Stiller.

Antologii "Wiersze o miłości", która ukaże się nakładem Iskier.