Wtorek
10:45
Zdaje się, że błędem było niekupienie tych czekolad. Teraz wszyscy się o nie upominają. Problem w tym, że przed wyjazdem kilku osobom obiecałem.
11:20
Nie wiem, co będę jadł. Chodzi o obiad. Przez ten wyjazd nie załatwiłem abonamentu. Wiem, co zrobię. Pójdę do Zarębskiej. Na pewno załatwi mi drugie danie. Ona ma wejścia. Szczególnie że mam dla niej materace. Zupa to nie ma problemu. Nie wydzielają przecież.
Zastanawiam się, po ile w Polsce chodzą takie materace. Trzeba tak wyznaczyć cenę, żeby nie wyjść na tym jak Zabłocki na mydle. A mam jakieś nieodparte wrażenie, że nasza wychowawczyni będzie chciała mnie załatwić w trzy dupy. W każdym muszę je upłynnić. Może Poproszę o to Sylwka.
Jadę do domu. Nie dziś – jutro. Wieczorem idę na basen. Boję się spotkać z pewnymi dziewczynami. Przed wyjazdem zbyt lekkomyślnie obiecałem, że zaproszę je na czekoladę z Czechosłowacji.
Ci moi znajomi. Rodzina. Kupa sępów hien. Do Jacka się przystawić, bo przecież można dostać coś za darmo. Przecież ja na to wszystko zapierdalałem od rana do wieczora w pocie czoła. Chociaż z drugiej strony teraz już wiem, że jak się coś obiecuje, to trzeba obietnicy dotrzymać. Jeszcze lepiej w ogóle nic nie obiecywać. No ale stało się i nic na to nie poradzę.
W domu to zrzędzenie i narzekanie jakoś przebolałem. Została szkoła.
Kurwica mnie trafia! Byłem za granicą i nie przywiozłem suwenirów. Tłumaczyć to wszystko... Nosi mnie. Nie wiem jak się uspokoić.
13:00
Sylwek śpi. Wszyscy wracają ze szkoły. Obiad za godzinę. Po obiedzie przyjdzie Zarębska. Nie wiem co robić. W domu obiecałem, No może nie obiecałem, ale stwierdziłem, że za te materace mniej niż 10 000 nie wezmę. Tak naprawdę czuję, że jak dostanę 8 000 to góra. Oni mają jakieś tam oczekiwania względem nie. Muszę tak zrobić, żeby wilk był syty i owca cała. Chodzi o to, żeby mama była zadowolona i pani Zarębska nieurażona.
17:05
Z koleżankami już w porządku. W paru krótkich słowach je spławiłem. Okazuje się, że jednak można. Co nieco usłyszałem o cenach takich materacy. Tak jak myślałem, 8 000 to lekko, a jak dobrze pójdzie to i 10 000.
Obiad udało mi się zjeść normalnie. Zadzwoniłem do Zarębskiej i wciągnęli mnie na listę. Warto było, bo był kotlet mielony.
Jeżeli nic się nie zmieni, jutro rano jadę do domu. Mam już lepszy humor. We trzech byliśmy na spacerze. Duża i ładnie widać.
Ciekawe czy moja wychowawczyni sama zgłosi się po te materace? Wolałbym, żeby zrobiła to sama.
18:15
Zhandlowałem już materace. Nie jestem zadowolony. 8000 zł. To i tak dobrze, bo powiedziałem jej, że kupiłem je tam po 200 koron czeskich. Jak się dowie, jaka faktycznie jest cena, to się wkurwi.
18:55
Trzeba iść na kolację. Jak tam czas szybko leci. Żal będzie jutro stąd wyjechać.
21:45
Byłem na basenie. Pływałem tylko 20 minut. Bardzo zimna woda. Było też zebranie internatu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz