Wtorek
Dzisiejszy dzień był ulgowy. Nie pytali, no i była akademia. Nie było jednej lekcji. Fajnie było.
Jestem głodny, ale nie idę na obiad. Wszyscy, którzy wyszli z akademii, jak jeden mąż zwalili się na stołówkę. Nie ma gdzie usiąść. Nawet nie che mi się myśleć o tej kolejce pop drugie danie.
Z samego rana dowiedziałam się, że na ten tydzień przypada mi rola głównego dyżurnego. Zarębska zachowuje się, jakby nic nie wiedziała o tych materacach. Niemożliwe, żeby tak było. Z tego względu jestem jeszcze bardziej spięty. Dzisiaj mam się do niej zgłosić w związku z moją funkcją kronikarza grupowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz