Piątek
10:00
Do pracy nie poszliśmy z powodu ulewnego deszczu. Wszyscy siedzieliśmy w pokoju. Chłopaki po przyjściu ze sklepu zaczęli grać w karty.
Przyszedłem właśnie z telewizji. W pokoju oprócz Mirka nikogo nie było. Poszli do gospody. Akurat miałem jakiś interes, nie pamiętam już jaki, żeby przejść do następnego pomieszczenia.
Nasze kwatery są zblokowane tak, że z jednej do drugiej można przejść bezpośrednio. Jest ich 4.
Właśnie przeszedłem do tej trzeciej od drzwi wejściowych. Mirek siedział na łóżku w pierwszej. W czwartej chciałem zapalić światło. Nie wchodząc do środka, szukałem wyłącznika i kiedy go znalazłem, włączyłem. Tak mi się przynajmniej zdawało na samym początku.
Światło jednak się nie zapaliło, nie rozjaśniło panujących tu ciemności. Coś było nie tak. Po moich plecach przebiegł zimny dreszcz. Powoli, lecz nieustannie zaczął narastać we mnie niepokój, który stopniowo przechodził w paraliżujący strach. Byłem przekonany, że za chwilę coś się stanie. Coś niedobrego. Miałem wrażenie, że w podobnej sytuacji znajdowałem się już nie jeden raz.
Zacząłem powoli się cofać, lecz po chwili strach sparaliżował mi nogi do tego stopnia, że nie byłem w stanie się ruszyć. Chciałem krzyknąć, lecz w gardle miałem gulę. Musiałem jednak coś zrobić. Miałem mało czasu. Już z ciemności zaczynał materializować się stwór, jakiego dotąd nigdy nie widziałem.
Widziałem już cielsko wielkości człowieka, łeb w zarysie okrągły z uszami wilka, nos szeroki, trójkątny z wielkimi nozdrzami, pysk wydłużony z lśniącymi długimi zębami. Oczy były chyba najbardziej charakterystyczne. Spod wielkich kudłatych brwi biła siła, która nie pozwalała zrobić najmniejszego ruchu. Nagle z mojego gardła wyrwał się krzyk. Potknąłem się.
Leżałem na swoim łóżku.
“To musiał być potworny koszmar, ale to tylko moja bujna wyobraźnia”, - myślałem.
Chciałem spojrzeć na zegarek. Ciemno. Nachyliłem się do okna. Na niebie świecił srebrzysty księżyc. Była dwudziesta pierwsza trzydzieści.
“Muszę usiąść”, - pomyślałem, wycierając zimny pot z czoła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz