Środa
10:55
Cisza. Jest taka cisza i spokój, że aż w uszach szumi. Jestem sam. Sylwek już trochę wyzdrowiał i pojechał do Węgrowa po prezent. Zaraz biorę się do sprzątania. Zostało trzy dni, a tu jeszcze nic nie zrobione. Nic nie było prane. Zastanawiam się, jakie będą te święta. Forsy mało, a jeszcze zachciało się nam prezentów pod choinkę. Jakoś nikt niczym się nie przejmuje. Mama codziennie z pracy przyjeżdża zmęczona. Jak to będzie?
Wczoraj byłem w Miętnem. Zawiozłem Justynie z zaświadczenie o zarobkach mamy. Przy okazji spotkałem się z Adamem Ziółkiem. To kumpel z klasy. Pogadaliśmy trochę. Widziałem się też z Marzeną. Jakoś inaczej się teraz do mnie odzywa.
Mam wrażenie, że straciłem panowanie nad swoim życiem i że toczy się ono własnym torem. W sumie to może normalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz