środa, 31 maja 2023

16 stycznia 1990

Wtorek


Wieliszew, 22:15


Praca jest ciekawa, ale nie samą pracą człowiek żyje. Po wyjściu do hotelu nie ma co robić. Połowę czasu prześpię, połowę przeleżę, a rano znów do pracy. I tak z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc. Każdy następny dzień jest podobny do poprzedniego. Przyszłość wydaje się identyczna jak przeszłość.

Opadły ze mnie kolorowe liście, a z nimi ulotniła się radość życia. Marzenia, fantazje i nadzieja wydają się jak kamfora - rozpłynęły się w powietrzu. W tej chwili czuję się pusty. Nagle uświadamiam sobie, że jestem sam i mogę polegać tylko na sobie. Jak to drzewo pozbawione liści, czuję się opuszczony. Nie wiem, dla kogo mam żyć i nic już mnie tu nie trzyma. Czuję się jak wolny elektron, dryfujący bez celu.

wtorek, 30 maja 2023

8 stycznia 1990

Poniedziałek


8:15


Stacja PKP Tłuszcz. Za 25 minut odchodzi mój pociąg. Tu, gdzie siedzę, przynajmniej jest ciepło. Pogoda zapowiada się niezła, ale na razie trzyma mróz.

poniedziałek, 29 maja 2023

7 stycznia 1990

Niedziela


23:15


Śmierć jest okrutna i straszna. Zadawanie śmierci jest niegodne człowieka. Wykonywanie śmierci w ramach prawa jest niezgodne z naszą ludzką cywilizacją. Osoba, która popełnia morderstwo, zasłużenie traci miano człowieka. Jednakże, ci, którzy zadają śmierć w imieniu i na podstawie przyjętego przez większość prawa, są jeszcze bardziej niegodziwi. Czy ci, którzy wykonują karę śmierci na skazanym, są lepsi od samego mordercy? Czy śmierć, którą sprowadzają na niego, jest moralnie uzasadniona i lepsza? Moim zdaniem prawo jest złe i okrutne, ponieważ nie daje szansy na poprawę, nawet jeśli ktoś popełnił straszliwe przestępstwo. To prawo musi ulec zmianie. Cieszę się, że w naszym kraju obowiązuje moratorium na karę śmierci. Moje rozmyślania inspirowane zostały piątą częścią Dekalogu Kieślowskiego, zatytułowaną "Krótki film o zabijaniu".

niedziela, 28 maja 2023

7 stycznia 1990

Niedziela


22:50


Kurcze, już jutro wracam do tej pieprzonej roboty i do tego zapyziałego hotelu robotniczego. Dreszcz przebiega po moim ciele, gdy tylko pomyślę, że będę musiał się tłuc po tych zimnych, brudnych pociągach. Żal mi się robi, gdy uświadamiam sobie, że muszę opuścić dom i tę ciepłą, rodzinną atmosferę. Znowu tam... Ale pomyślę o przyszłości. Na razie nie wiem, co robić w życiu, jak się odnaleźć. Teoretycznie, w obecnych warunkach w Polsce, jest to cholernie trudne.

sobota, 27 maja 2023

4 stycznia 1990

Czwartek


Na dworze -8°c ale świeci piękne słońce. 


Droga Marzenko,


Ty jesteś jak poranne słońce, wschodzące różową jutrzenką nad osnutą mleczno-białą mgiełką łąką. Twój uśmiech jest jak pierwsze niewinne promienie, które cieszą oczy i porywają serca, wzbudzając spokój. W moich snach przychodzisz do mnie jak dobra wróżka, a Twoją krainą jest tajemniczy las sosnowy, szumiący ciemną zielenią, który daje ukojenie i spokój w każdej porze roku. Jesteś dla mnie jak majowa noc, wszechobecna, ciepła, pachnąca jaśminem, owiana tajemnicą, nie do końca poznana. Jesteś królową nocy i panią moich snów.

Jednakże, sny kończą się wraz z nadejściem dnia, a Ty rozpływasz się jak mleczna mgła. Chociaż czasami próbuję zapomnieć o Tobie, to jakiś niepokój, roztargnienie odbierają mi spokój. Jesteś we mnie obecna, gdziekolwiek jestem. Ty masz swój świat i swoje życie, a ja mam swoje. Tamte dni, choć piękne, minęły bezpowrotnie, bo wszystko przemija. Ten okres mojego życia jest już zamknięty. Wiem, że również ja się zmieniłem i spoważniałem. Zaczęło się normalne, szare życie, przybyło obowiązków i kłopotów.

Wyobrażam sobie, jak reagujesz na te moje wyznania. Nigdy nie miałbym odwagi powiedzieć Ci tego prosto w oczy. Jednak teraz, gdy dzieli nas kilkadziesiąt kilometrów, za pomocą tej kartki papieru mogę to zrobić. Setki razy przeglądałem fotografie ze studniówki. Kiedy patrzę na nie, moje myśli przenoszą się w tamto miejsce, a czasami czuję, że jesteś tuż przy mnie i że również Ty o mnie myślisz. Nie, nie jestem zakochany w Tobie bez pamięci, nie, absolutnie nie. Nie myślę o Tobie jako o obiekcie pożądania. Jesteś moją muzą, nadzieją i natchnieniem. Dajesz mi siłę i odwagę do podejmowania działań. Sam fakt, że myślę o Tobie, sprawia, że czuję się lepiej.

Wspomnienia, jak romantyczne kwiaty w bujnej wiązance, przewijają się w mojej głowie. Każda rzecz, każdy przedmiot przypomina mi Ciebie, a jednocześnie tak niewiele mi zostało po Tobie. Kiedy byliśmy razem, byłaś dla mnie wielką tajemnicą. Nigdy nie mogłem przewidzieć, jak zareagujesz na moje zachowanie. Czasami zachowywałaś się dziwnie, ale to właśnie mi się w Tobie podobało. Próbowałem rozszyfrować Twoje myśli, gdy siedziałaś obok mnie, wydawałaś się nieobecna, zamknięta w sobie. Lubiłem na Ciebie patrzeć, obserwować, jak chodzisz, jak się uśmiechasz. Dużo mówiłaś o swoim domu i rodzinie, co jest dobre, ale nigdy nie wspomniałaś, jak Ty sama widzisz świat, co czujesz w swoim sercu.

Niepokoiłem się o Ciebie wcześniej, i nadal się obawiam, bo wiem, że nie wszystko jest w porządku. Życzę Ci, abyś nigdy nie chorowała, abyś zawsze była zdrowa i szczęśliwa.


Z miłością,

Jacek

piątek, 26 maja 2023

3 stycznia 1990

Środa


23:25


Człowiek nie musi być kimś wielkim, aby był szczęśliwym. Nie muszę być kimś bardzo wyjątkowym, aby były zaspokojone moje ambicje. 

czwartek, 25 maja 2023

2 stycznia 1990

Wtorek 


23:50


Wraca Zima, na dworze -7°c, pada śnieg. Teraz będzie trzeba za 1 kWh zapłacić 110 zł. Ten grzejnik pożera masę prądu a węgla nie ma. 

środa, 24 maja 2023

1 stycznia 1990

Poniedziałek


Wiele razy modliłem się, aby w naszej rodzinie zapanował pokój i miłość. Chyba się udało. Na razie wszystko jest na dobrej drodze. 


22:30


Chyba będziemy mieli sprawę w sądzie. Dziś wieczorem była milicja. Ta wariatka z góry od sąsiadów złożyła skargę. Pobiła się z mamą. Najpierw rzucała w nią słoikami, a później poleciała z łapami. Dostała to na co zasłużyła, czyli w mordę. No i poszła na milicję. Obawiam się by coś złego z tego nie wynikło.


wtorek, 23 maja 2023

31 grudnia 1989

Niedziela


22:35


Wojsko było dla mnie szansą daną przez Boga, bym do niego wrócił. Wykorzystałem ją i jest mi dobrze. Jestem mu za to wdzięczny, wdzięczny za to, że już nie błądzę.

Byliśmy w kościele. Wracając przed domem zobaczyliśmy niebieskie auto. To Anka i Stefan. Przyjechali w odwiedziny z dzieciakami. Ktoś przebił im oponę. Wiemy kto. To ta wariatka od sąsiadów z góry. Była awantura. Przyjechała milicja, ale po fakcie. Szwagier wymienił koło i pojechali. Sławek zabrał się z nimi. 

Tak więc na Sylwestra będziemy sami. Sylwek przed południem także wyjechał. Kumpel zaprosił go do siebie na zabawę sylwestrową.

poniedziałek, 22 maja 2023

30 grudnia 1989

Sobota


20:20


Po nowym roku niestety już do pracy. Trzeba się cieszyć wolnością póki jest. Trzeba tylko wykombinować skąd wziąć buty. T mi od razu i wyglądają jakby chciały gryźć. Nie da się w nich już chodzić.

niedziela, 21 maja 2023

29 grudnia 1989

Piątek


23:05


Notatki robione niedbale, jakby od niechcenia. Nie ma o czym pisać. Nie chce się. Śniegu nie ma, ale trzyma mróz. Był dziś tu kumpel z mojej byłej maturalnej klasy. Nie wpuściłem go. Wstydziłem się. 

Taka obskurna chata i w dodatku taki bałagan. Zastanawiałem się nad tym. Przyjechał tyle kilometrów, był zmęczony. Pewnie chciałby zanocować. My wszyscy mieścimy się w jednej izbie, bo dwóch pomieszczeń szkoda ogrzewać. 

Widziałem, jak mieszkają moi kumple z klasy. W zasadzie to u nich jest normalnie, a u nas nie. Nie powinienem się więc temu dziwić. 

Było zamknięte, nikt nie otworzył. Udawaliśmy, że nikogo nie ma, ale i tak się pewnie domyślił. Trudno, ja go nie zapraszałem. Sam przyjechał, nie uprzedzając nas. 

Zastanawiam się, czy ma sens utrzymywanie jakichkolwiek stosunków z ludźmi z mojej byłej szkoły. Oni mają swoje życie, ja swoje. Po co komu głowę zawracać. I tak w końcu o sobie zapomnimy. To już przeszłość i tamte dni żyją już tylko w mojej głowie, w mojej pamięci.

sobota, 20 maja 2023

28 grudnia 1989

  Czwartek


13:15


Do czego to wszystko prowadzi? Jaki sens ma ten cały świat? Te pytanie powracają do mnie jak bumerang. Czasami wydaje mi się, że znalazłem na nie odpowiedzi. Czasami jestem pewien, że rozumiem bieg wydarzeń, że jestem zdolny objąć to wszystko swoją świadomością, ale to tylko złudzenia. 

Człowiek jest tylko maleńką drobinką w tym całym ogromnie wrzącego piasku. Cóż może człowiek? 

Przewracam dawno kupione książki, a wraz z nimi plik wspomnień - dawne, wesołe czasy. Jak dalej potoczy się moje życie? 

Ono składa się z drobnych czynów, drobnych gałązek stanowiących całość gniazda. Pojedyncze części nic nie znaczą, są zbyt małe i dopiero wspólnie z innymi mogą stworzyć dzieło budowy. Czy zdołam tego dokonać? 

Muszę stanąć u steru własnego życia i pokierować nim.

28 grudnia 1989

Czwartek


30 minut po północy


Nie ma sensu pisać o minionym dniu, bo nie warto jest on utrwalenia. Nic się nie wydarzyło.

26 grudnia 1989

Wtorek Boże Narodzenie


Całe święta w domu. Nie widziałem wcale słońca. Bałagan. Nikt tego nie chce sprzątać. Jak to się mówi - typowe święta w domu. Ale Wigilia była przyjemna i w dobrym nastroju. Teraz każdy robi to, na co ma ochotę.

piątek, 19 maja 2023

22 grudnia 1989

Piątek


3:40


Przyjechała Justyna. Właściwie to ją przywiozłem. Przepisywałem jej zeszyt i dlatego nie śpię.

21 grudnia 1989

Czwartek


1:00


Gdy spotkałem ją nie myślałem że będzie taka miła. Czy…

20 grudnia 1989

Środa


10:55


Cisza. Jest taka cisza i spokój, że aż w uszach szumi. Jestem sam. Sylwek już trochę wyzdrowiał i pojechał do Węgrowa po prezent. Zaraz biorę się do sprzątania. Zostało trzy dni, a tu jeszcze nic nie zrobione. Nic nie było prane. Zastanawiam się, jakie będą te święta. Forsy mało, a jeszcze zachciało się nam prezentów pod choinkę. Jakoś nikt niczym się nie przejmuje. Mama codziennie z pracy przyjeżdża zmęczona. Jak to będzie?

Wczoraj byłem w Miętnem. Zawiozłem Justynie z zaświadczenie o zarobkach mamy. Przy okazji spotkałem się z Adamem Ziółkiem. To kumpel z klasy. Pogadaliśmy trochę. Widziałem się też z Marzeną. Jakoś inaczej się teraz do mnie odzywa. 

Mam wrażenie, że straciłem panowanie nad swoim życiem i że toczy się ono własnym torem. W sumie to może normalne.

czwartek, 18 maja 2023

18 grudnia 1989

Poniedziałek


9:10


Jak daleko leży granica między dobrem a złem? Czy jest ona linią ruchomą? Wydaje się, że tak. Pustkę powstałą z braku dobra, od razu wypełnia zło. W miejsce po myślach pozytywnych, wkraczają negatywne. Psychika człowieka jest bardzo zawikłana, a jej stan zależy od wielu czynników. Dlatego człowiek tak bardzo podatny jest na wpływy otoczenia. To ono kształtuje jego wnętrze. 

Człowiek słaby będzie się zmieniał wraz z otoczeniem. Jeżeli człowiek jest pusty, tą jego pustkę zajmują rzeczy błahe, nic nie znaczące, takie które z zewnątrz błyszczą jak choinkowe cacka, natomiast wewnątrz są puste lub wypełnione trucizna, a po rozbiciu kaleczą, pozostawiając żal i ból. 

Dlatego powinniśmy ciągle dążyć do doskonalenia się. Panować nad sobą. Trzymać się jednej linii życia i nią kroczyć. Oczywiście musi być ona dobra i szlachetna, a przynajmniej nie szkodzić innym.

Piękny, słoneczny poranek uśmiechem budzi nas do życia. Trzeba wstawać. Jadę do Węgrowa po prezenty pod choinkę. Nie mam pojęcia, czy coś dostanę. Zobaczymy.

środa, 17 maja 2023

18 grudnia 1989

Poniedziałek


20 minut po północy


Przymglone światło rzuca senny cień na meble i śpiące osoby. W ciszy szumi czajnik, sygnalizując, że woda już się zagotowała. Już za chwilę namoczę sobie nogi i upiorę skarpety. A później odpłynę do krainy marzeń. 

Głowa ciężka jak zalana ołowiem, ciąży do poduszki. Za oknem ciepły wiatr niesie z sobą zapach rzeki i dalekie szczekanie psów. I tylko księżyc z bladą tarczą patrzy na świat, a chmury lekko płyną po niebie. Świat śpi. 

Synek jest chory na odrę. Ciągle kaszle. 

Moje wnętrze wypełnia się radością i spokojem. Może wyda się to banalne, może nie wiem o tym w ogóle pisać, ale byłem w kościele i u komunii. Będę chodził co niedzielę. Niech to stanie się moim nawykiem, moim życiem. Zawarłem przyjaźń z samym Bogiem. U jego boku czuję się bezpieczny, bezpieczny jak dziecko. Z nim mogę ruszyć na podbój świata. On jest mi potrzebny.

wtorek, 16 maja 2023

15 grudnia 1989

Piątek


23:05


Przyjechał Sylwek i Justyna. Sławka jeszcze nie ma.

Jestem taki szczęśliwy, że jestem w przyjaźni z Bogiem. Nie jestem sam. Czuję się pewnie i raźnie. Mam cel, czuję sens życia. Jestem spokojny.

Byłem dziś na rekolekcjach. Byłem u spowiedzi a także u komunii świętej. Czuję się, jak małe dziecko u boku dobrego ojca. Jestem spokojny i bezpieczny. To wspaniałe uczucie – być pojednanym z Bogiem. Ta jedność daje spokój, radość i szczęście. Ta przyjaźń daje siłę ducha. Nie jestem już pusty. W moim sercu zamieszkał Jezus. Jestem innym człowiekiem. 

Wiem, że ta przyjaźń stawia pewne zadania. Nie można zmienić się tylko wewnętrznie, trzeba to pokazać na zewnątrz, w czynach. Ta łaska nie jest za darmo. Ona wymaga od człowieka bardzo dużo. Daleko mi jeszcze do doskonałości, ale cieszę się na samą myśl, że zerwałem z dawnym stylem życia.

poniedziałek, 15 maja 2023

15 grudnia 1989

Piątek


11:00


-Dziękuję za list, - powiedziała i uśmiechnęła się. 

Mimo woli też to zrobiłem. Było mi trochę wstyd. Ciekawe, co wtedy myślała? Pewnie, że jestem bez pamięci w niej zakochany. Tak wynikało ze słów napisanych na kartce z zieloną obwódką. 

Było mi trochę głupio, ale poczułem ulgę. 

"Nareszcie wszystko jest wiadome, nie ma niedomówień między nami. Niech wie, co się dzieje we mnie, gdy jest przy mnie", - pomyślałem. 

Ona też jakoś inaczej na mnie patrzyła. Nareszcie sytuacja była naturalna. 

-To twoja siostra? - zapytała. 

-Tak, - odpowiedziałem zmieszany. 

-Marzena, - przedstawiła się, podając Justynie rękę. 

-Ela, - z lekkim dygnięciem odpowiedziała siostra. 

I praktycznie na tym się skończyło. Odszedłem a tak bardzo chciałem z nią porozmawiać. 

Chociaż z drugiej strony sam nie wiem, czy i tak coś z tego by wyszło. Może tego właśnie się obawiałem. 

A teraz siedzę sam w domu. Przeglądam dawne pamiętniki i żałuję, że tak mało o niej napisałem. Żałuję tego, że nie napisałem najważniejszego. Trudno było to opisywać, ale teraz żałuję, że tego nie zrobiłem. 

To, co wtedy się działo, było wspaniałe. Tamte dni zostawią głęboki ślad w mojej pamięci. Wspomnienia zawsze są piękniejsze od faktów.

Teraz dopiero zaczynam doceniać wspaniałość tamtych dni. Świat się zmienił, człowiek spoważniał, ale obraz tego balu jest jak dotąd najwspanialszym wspomnieniem mojego życia. 

Wszystkie chwile w życiu pozostawiają w człowieku jakiś ślad, jedne pozytywny, inne negatywny, ale po czasie inaczej to się to wszystko odbiera. O złym szybko się zapomina, chociaż i ono odgrywa dużą rolę w kształtowaniu naszego Ja, natomiast dobro pozostawia w człowieku głęboki ślad.

niedziela, 14 maja 2023

15 grudnia 1989

Piątek


20 minut po północy


Jeszcze nie śpię. Zupełnie nie wiem co pisać.

Staram się twardo stąpać po ziemi. Pozbyłem się już dużej części moich fantazji, spoważniałem, można powiedzieć, że zrobiłem się całkiem szary i nijaki. Tak to przynajmniej wygląda z zewnątrz. Może to i lepiej. 

Znalazłem drogę swojego życia. Ta droga prowadzi do określonego celu. I może warto było zapłacić taką cenę za wewnętrzny spokój. Na pewno jestem inny, niż byłem jeszcze rok temu. Wiem, że będę jeszcze bardziej inny, inny niż dzisiaj. Obserwuję proces swoich zmian. Nie są one szybkie ale stałe. Tylko czasami staram się powrócić do moich kolorowych, nierealnych i pięknych marzeń. Tak dla relaksu. 

Jakoś się żyje. Wcale nie jestem pusty. Posiadłem moc, która napełnia moje wnętrze, porządkuje myśli i daje odwagę do życia. I chyba to się liczy. Wiem, że nie jestem sam i raźniej mi z tym. 

sobota, 13 maja 2023

14 grudnia 1989

  Czwartek


8:40


Znowu jestem sam. Monika na praktyce, mama w pracy a Justyna w szkole. Codziennie przez 8 godzin jestem sam i zaczyna mi się już nudzić. Zaraz po świętach idę do pracy. Człowiek nie może siedzieć bezczynnie. 

Dziwne, a może i nie, ale już zapomniałem o wojsku. Jego obraz powraca czasem w snach, ale już nie myślę o nim w ciągu dnia. Któregoś dnia trzeba będzie jechać do WKU do Mińska mazowieckiego. Może dadzą mi już spokój. 

Justyna przeniosła się do Miętnego. Chodzi teraz do I ZSO.

piątek, 12 maja 2023

13 grudnia 1989

Środa


22:15


Boże, jak ten świat jest dziwnie poukładany, jak to wszystko dziwnie się kręci, jakie miejsce zajmuje w tym wszystkim człowiek. Wszystkie drogi i ścieżki się przeplatają. Jak w tym wszystkim się połapać? Jak zachować własne Ja? Bardzo trudno znaleźć jakąkolwiek ścieżkę, która miałaby sens. Która z dróg wijących się wokół mnie, jest moja? Szczególnie w dzisiejszych czasach człowiek powinien mieć jakiś cel w życiu. Człowiek powinien mieć ideały, których mógłby się trzymać. 

Obserwuję to, co się dzieje w polskiej polityce i w ogóle w świecie i powiem szczerze, że to mnie przeraża. Ten proces zmian jest tak szybki, że aby się w tym wszystkim nie pogubić, potrzebny jest stały i silny drogowskaz, który prowadziłby przez życie. Nie wiem jak będzie wyglądał świat za te kilka, kilkanaście lat, ale jeżeli poprowadzić prostą linię od tego, co jest teraz, to perspektywy są nieciekawie. 

Człowiek nie może błądzić, bo kiedy całkowicie straci orientację, staje się pusty, wypalony, albo po prostu staje się kimś złym. Mój Boże, obdarzyłeś mnie swoją wszechmocną łaską, napełniłeś siłą, która sprawiła, że zacząłem wszystko widzieć w jasnych barwach, nie pozwól, bym teraz znów się w tym wszystkim pogubił. 

Czy to pisanie ma sens?

czwartek, 11 maja 2023

12 grudnia 1989

Wtorek


23:10


Jeżeli chodzi o zimę, to w tym roku nikt nie powinien narzekać. To prawdziwa zima, taka, jaka powinna być w naszej strefie klimatycznej. Śnieg spadł już w połowie listopada i od tamtej pory temperatura rzadko podnosiła się powyżej zera. Z drugiej strony nie ma też jakichś specjalnie dużych mrozów. Temperatura maksymalnie -10°C i to w nocy. 

W tej chwili na niebie świeci olbrzymia tarcza księżyca. Jego światło odbite od jasnego śniegu sprawia dziwne wrażenie. Jest widno jak w pochmurny deszczowy dzień. Chciałem sprawdzić, bo gadają, że to możliwe i próbowałem czytać gazetę. Z trudem bo z trudem, ale udało mi się czytać nawet małe literki. Ten jasny blask wygasił wszystkie gwiazdy na niebie. 

Co ja tutaj w ogóle robię? Czuję się bezużyteczny. Powinienem pójść do pracy. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Chciałbym się czymś zająć. 

środa, 10 maja 2023

11 grudnia 1989

Poniedziałek


Północ


Trudno mi pisać. Czy mam prawo rozczulać się nad sobą? Czy ma to jakikolwiek sens?  Widzę, jak z upływem czasu szybko tracę to, co zdobyłem w ciągu tego długiego miesiąca w wojsku. Powiedziałem sobie wtedy, że celem człowieka jest ciągłe doskonalenie się. Powinien on dołożyć do doskonałości duchowej, psychicznej, fizycznej i umysłowej. Tymczasem ja się cofam. Czuję, że zatrzymałem się w miejscu. 

Co się stanie, gdy stracę wiarę, gdy zwątpię? Bardzo trudno jest uporządkować samego siebie. Właśnie od tego powinienem zacząć w pierwszej kolejności. Człowiek uporządkowany wewnętrznie może wyjść na świat zewnętrzny i tam dalej działać. Może budować otoczenie i zdobywać nowe cele. Natomiast gdy jest słaby i kruchy wewnątrz siebie to i na zewnątrz nic nie zdziała. 

To trudna droga ale słuszna. Powinienem trzymać się jednych praw i według nich postępować. Moim celem powinno być wzmocnienie siebie, bo jestem słaby i niedoskonały. Człowiek taki jak ja nie jest odporny na wpływy z zewnątrz. Nie wie, jak postępować w tej gmatwaninie życia i gubi się. 

wtorek, 9 maja 2023

10 grudnia 1989

Niedziela


1:50


No i mamy piękną, śnieżną i mroźną i zimę. Temperatura na zewnątrz -15°C. Śnieg skrzypi pod stopami że aż miło. Na niebie wielki księżyc. To wspaniała, mroźna noc. Jesteśmy sami. Mama w pracy.

Czy starczy mi sił? 

Człowiek jest istotą, która ma tendencję do podążania w złym kierunku. Tak jest uwarunkowany przez naturę. Niby wie, co jest dobre i nawet pochwala to, ale ale tylko słowami. Prawda jest taka, że kiedy przychodzi co do czego, zawsze wybiera tę złą stronę. Pociągają go tanie błyskotki i byle jakie przyjemności. Dlatego, gdy w jego życiu robi się choć trochę lepiej, sprawy ducha szybko tracą na znaczeniu. 

Pociąga mnie zło i dobro za razem. Wiem, że powinienem wybrać. Muszę to zrobić teraz. Chcę stać się innym człowiekiem. Boję się, że stracę to, na co tak ciężko pracowałem, że znów stanę się taki jak przedtem. Boję się, że znów popadnę w grzech i całkiem zapomnę o Bogu. Boję się, że znów po błądzę i stracę tą latarnię życia. 

Chcę być silny psychicznie, więc nie mogę stać się takim człowiekiem, jakim byłem. Stanowczo muszę trzymać się drogi wyznaczonej przez Boga. Tylko ta droga doprowadzi mnie do celu. Tylko z Nim czuję, że jestem coś wart, że to co robię ma jakikolwiek sens. Więc moja wiara powinna być mocna jak stal. Nie mogę w mego Pana zwątpić. To On daje mi siłę i wiarę w to co robię. Tylko z Nim moje życie ma jakikolwiek sens. 

poniedziałek, 8 maja 2023

8 grudnia 1989

Piątek


22:00


Wybrałem jedną drogę. Tej drogi powinienem się trzymać. Ta droga nadaje sens mojemu życiu. Ta druga prowadzi do celu, o który trzeba walczyć. Tylko, czy starczy mi sił, by iść wciąż naprzód, by nie zboczyć z obranego kursu, nie zbłądzić. 

Wyznacznikami mojego postępowania powinny być Jego prawa. One są twarde, ale sprawiedliwe. Tych praw powinienem się trzymać i nimi się kierować. Na jak długo starczy mi sił? 

On daje mi siłę i moc. Muszę z Niego czerpać siłę do życia. On jest wszystkim. Jest dobrem nieskończonym, sprawiedliwością i pięknem. To jemu powinienem służyć. Przy Jego boku nigdy nie będę słaby, nigdy nie będę się bał, nigdy nie będę błądził.

niedziela, 7 maja 2023

3 grudnia 1989

  Niedziela


14:00


Z powrotem w domu. Z powrotem w cywilu. Już myślałem, że to nierealne. Miesiąc. Cały miesiąc i znów ujrzałem normalnie świat, normalne życie. Życie jest dziwne. Oczywiście nie mam teraz nastroju do pisania nie chce mi się nawet myśleć. Chcę, by pozostał jakiś ślad po tym co przyszedłem. Chcę, by pozostał ten ślad we mnie. Chcę się zmienić. Zrozumiałem kilka spraw. Pisałem dużo listów do domu. Więc może one trochę przybliżą tą sprawę.

sobota, 6 maja 2023

18 listopada 1989

Sobota


Świat taki piękny za oknem. Drzewa, krzewy i trawa, wszystko pokryte jest cieniutką warstwą białego, puszystego szronu. Las za oknem stoi nieruchomo. To okno jest granicą obrazu. Genialny malarz, twórca wszechrzeczy stworzył to piękno. Niespotykana kompozycja pastelowych barów, delikatnych linii, kresek, plam i cieni. Cóż za mistrzowska ręka powiodła to wszystko. To piękno magnetyzuje, przyciąga ,zaprasza do siebie. Spójrz, do okien przylatują sikorki. Podlatują do samych szyb. Są głodne. Widać nadchodzi ostra zima.

Trudne sytuacje zmuszają człowieka do zastanowienia się nad sobą. Są sprawdzianem jego wartości i przydatności do życia. Nie jako uszlachetniają go, obrabiają jak drogocenny kamień. Nigdy nie zastanawiasz się nad wartością życia, dopóki wszystko jest w porządku. Dopiero gdy jest ci źle, naprawdę źle, zaczynasz tęsknić do zwykłego spokoju i normalnego funkcjonowania w zwykłym środowisku. Czasami zaczynasz zastanawiać się, dlaczego postąpiłeś tak a nie inaczej i dlaczego tak jest. Takie chwile są potrzebne w życiu. Stanowią stabilizator psychiki, uodparniają duchowo człowieka. Szlifują go, by stały się pełnowartościowym, gładkim i twardym kamieniem szlachetnym. 

Szukam celu w życiu. Może to jest właśnie moim celem. Może pokonywanie kolejnych, piętrzących się przede mną trudności i wygrywanie tej walki jest moim celem. Może bez tej walki moje życie nie miałoby sensu. Tego nie wiem.

Jedno wiem na pewno: człowiek sam, bez żadnej podpory, wrzucony w bagno życia, wystawiony na huragany losu, nie da sobie rady i zginie w nim. No cóż, pogrążamy się w jego nikczemności i stajemy się częścią tego błota. 

Człowiek z natury jest słaby. Buduje swoją wielkość własnej dumy i pychy. Buduje swoją wielkość z klocków, które można rozwalić jednym pchnięciem losu. Potrzebna jest mu siła, moc przewodnia, drogowskaz, który pokazałby mu drogę, by podtrzymał w chwili słabości i nie pozwolił upaść. 

Wiem jedno: w moim przypadku tą siłą jest Bóg. To on daje mi wiarę w to, co robię. On jest tą latarnią, która oświetla mi drogę. Przy nim czuję się bezpieczny i szczęśliwy. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego uciekam się do niego jedynie w ostateczności? Dlaczego wzywam go tylko, kiedy jest mi bardzo potrzebny, a na co dzień całkowicie zapominam. Bardziej pociągają mnie błyskotki tego świata i idę w ich kierunku.

Panie Boże proszę cię, wzmocnij moją wiarę. Chcę by była ona silna i mocna jak stal. Nie chcę cię opuszczać, ale wiem, że jestem słaby. Chcę być zawsze przy tobie, chce być zawsze był ze mną. Nie pozwól mi zwątpić, bo znowu zacznę się bać. Nie chcę błądzić po omacku jak ślepiec. 

piątek, 5 maja 2023

17 listopada 1989

Piątek


To dziwne uczucie być odciętym od świata. Świat zamknął się dla mnie w tych czterech chmurach, ograniczył się do kolczastego ogrodzenia, jest taki mały, a jednak nauczyłem się w nim żyć. Nauczyłem się żyć w ciągłym lęku i niepewności. Tamten świat, który zostawiłem za bramą, jest tylko pięknym marzeniem, obrazem szczęśliwej krainy powracającym w snach. 

Narzekałem na życie w cywilu. Wtedy wydawało mi się ono nijakie, pozbawione barw. Nie wiedziałem jednak, że może być coś jeszcze gorszego. 

Teraz cywil wydaje mi się upragnionym rajem. To dziwne uczucie mieć las w zasięgu ręki i nie móc do niego wejść, odpocząć w nim, posłuchać szumu drzew i odprężyć się. Słońce świeci na dworze, a ty człowieku musisz siedzieć i nie można opuścić tego pokoju.

czwartek, 4 maja 2023

13 listopada 1989

Poniedziałek


Zegrze Pomorskie


Kochana Rodzinko


Serdecznie i gorąco wszystkich pozdrawiam i zapytuję o zdrowie. Pragnę też podziękować Sylwkowi za odwiedziny. Wyniosły one w to moje wojskowe życie dużo radości. Dziękuję za to, że poświęcił aż dwie nieprzespane noce, aby się ze mną zobaczyć. Życie płynie tutaj inaczej i taka wizyta daje bardzo dużo. Zwłaszcza, gdy nie ma się kontaktu z domem. 

U mnie wszystko w porządku. Co prawda dokucza mi trochę żołądek, ale daje się jakoś wytrzymać.

Piszę dlatego, że nie wyjdę teraz. Nie martwcie się jednak, sam zdecydowałem i myślę, że jest to dobra decyzja. Przyszło orzeczenie z komisji lekarskiej i właściwie już jutro, to znaczy 14, mógłbym być w domu. Jest to lepsze rozwiązanie, niż wyjść teraz. Prawdopodobnie wychodząc po przysiędze, będę miał już z tym wojskiem spokój. 

Jeżeli teraz zdecydowałbym się wyjść, to po tych 10 miesiącach odroczenia, które mi dali, dostałbym kartę mobilizacyjną i trudno byłoby się od tego odwołać. 

No cóż, w ten sposób w domu będę dopiero za 3 tygodnie.

środa, 3 maja 2023

11 listopada 1989

Sobota


Siema Sylwek


Mam chwilę wolnego czasu. Chłopaki kupili sporo znaczków, więc siedzę i piszę. Znajduje się na świetlicy, ale nie jestem sam. Jest już ośmiu. Wszyscy piszą listy. Nie wiem, czy będę miał okazję skończyć, bo już teraz zaczyna się jakiś ruch na korytarzu. Zaraz pewnie będzie zbiórka na musztrę. Musztra mnie nie obowiązuje, ale na zbiórce będę musiał się stawić. 

Na dworze zapada zmrok. Co chwilę słychać narastający szum, który przeradza się trudny od do zniesienia huk i od którego drżą wszystkie ściany. To startujące odrzutowce na pobliskim lotnisku. Byłem dziś tam. Byłem na wieży, a konkretnie na stanowisku dowodzenia. Trochę sprzątaliśmy, ale w sumie to przyglądaliśmy się, jak startują samoloty. 

Tam na płycie lotniska, tuż koło pasów startowych, jak wznosi się taki samolot w powietrze, to aż w klatce piersiowej coś się trzęsie i nogi robią się miękkie. Wiesz, myślałem, że takie maszyny to są dużo większe. W rzeczywistości to w sumie maleństwa. Od 8 do 12 m rozpiętości skrzydeł i wysokości 4 m, a robią tyle hałasu, że pomyśleć, iż to koniec świata. 

O widzisz, jest już zbiórka. Chuj, nie wychodzę. Najwyżej mnie opierdolą. Mam ich w dupie. 

Byłem dziś na SD. Tam jestem przydzielony. Tam miałem trafić po przysiędze, Oczywiście jeśli zostałbym w tym syfie. Planszecistów jest pięciu. Pokazywali nam nasze stanowiska pracy. Nie wygląda to źle. Planszety to są takie dwie duże pleksi. No w sumie gdzieś 2 x 2 m. Naniesiona jest na nich podwójna siatka, jedna to kwadratowa a druga koncentryczna. 

A to chuje pierdolone, chcieli zagonić mnie do sprzątania! Pierdolone pizdy, myślą, że znów dam się wrobić w skrobanie desek szkłem. Nie ich doczekanie. Powiedziałem, że piszę dla pułkownika konspekty i dali mi spokój. 

Wracając do tematu, więc na tych planszetach zaznacza się miejsce położenia samolotu. Spiker podaje przez radio (masz słuchawki na uszach) aktualne współrzędne, a ty zaznaczasz to na planszecie i prowadzisz tor lotu obiektu. To trochę jak gra w statki, tyle tylko, że na dużo większej kartce. Powiem, że nawet mi się to podoba. 

Na początku jest trochę ciężko połapać się w tych cyfrach, ale z czasem nabiera się takiej wprawy, że nie zwraca się na to uwagi. Drematograf to taka biała kredka, która świetnie pisze po szybie. 

Teraz zastanawiam, się czy warto starać się o tę odroczkę. Tam na wieży i jest taki spokój, że nawet w cywilu tego nie ma. Wstają o 9:00, sprzątania tam niewiele, a starych zaledwie kilku. Żadna fala nie obowiązuje. 

Znowu mi przerwali. Sam widzisz jak tu ciężko napisać list. Wygnali mnie ze świetlicy, bo mają się tu odbyć zajęcia teoretyczne. Oczywiście nie mam zamiaru uczestniczyć w żadnym zajęciach, ale z pokoju na pewno też mnie wygonią. Chociaż dzisiejszy dzień i tak był wyjątkowo spokojny. 

Odbywały się zajęcia i każdy poszedł tam gdzie był przydzielony. Ja byłem na wieży i nie miałem styczności z tym… no jak go tam nazywają? "zielonym porucznikiem". Kawał skurwysyna. Lepiej nie oglądać mordy tego chama. Na szczęście o 15:00 pojechał do domu, a jak go nie ma, to jest taki spokój, że prawie sielanka. 

Kurczę, czekam tylko do końca tej poborówki. 

Pisałem już do domu, chociaż listy mogą dojść jednocześnie, że zdecydowałem się jednak zostać do przysięgi. Orzeczenie lekarskie przyszło w poniedziałek rano, a dziś jest czwartek. Sami zaproponowali mi, abym został. Uznałem, że to jest lepsze wejście, niż opuścić wojsko teraz, przed przysięgą. I tak już sporo odsiedziałem w tym syfie. Jeżeli po wyjściu, drugi raz by mnie wzięli, to musiałbym od początku przechodzić unitarkę, a to jest najgorszy etap służby wojskowej. Po przysiędze to od razu biorą na kompanię. No i WKU zupełnie inaczej patrzą na takiego człowieka. Łatwiej o przeniesienie do rezerwy bądź o kategorię E. 

Jak widzisz, nie jest tak źle. Odliczam dni, godziny i minuty do momentu, kiedy opuszczę mury tych koszar. Współczuję moim kolegom. Codziennie 30 minut zaprawy, 6 km, i musztra w każdej wolnej chwili. Nawet w sobotę i niedzielę są jakieś głupie zawody, ćwiczenia, tak zwany małpi gaj. Mnie nawet sprzątanie omija. Mam ich wszystkich w dupie. 

Musztry mamy tyle, co przejść od poborówki do stołówki i spowrotem. Chociaż i to jest uciążliwe, bo czasem pada deszcz, a ty musisz maszerować wokół placu. Nigdy po prostej linii cię nie poprowadzą. Kieszenie już porozpruwałem. Mam to gdzieś, miałem już sine paluchy, jak stałem na dworze w kolejce po michę. Nieraz po 30 minut się stało. Zresztą nie miałem gdzie chować kanapek na drugie śniadanie.

Zanim ten list do ciebie dojdzie, to pewnie będzie już poniedziałek i do przysięgi zostanie mi 2 tygodnie. Jutro porucznik ma przynieść zaproszenia, które oficjalnie wyślę wszystkim, ale już teraz informuję cię, że przysięga będzie 2 grudnia w sobotę. Tego samego dnia wychodzę do cywila. 

Już teraz zapraszam cię serdecznie. Wyślę oddzielne zaproszenie dla Sławka z pieczątką jednostki. Może i jemu uda się przyjechać. 

No to byłoby na tyle. Trzymaj się. Pozdrów tam serdecznie wszystkich (i Marzenę też). Możesz, a nawet powinieneś, przeczytać ten list w domu. Zachowaj go, nie wyrzucaj. 


Twój brat Jacek


PS. Odpisz jeśli możesz.