Niedziela
11:40
Lęk
Ciężkie chmury szarą swą duszą ciągną.
Gęsta mgła oplata perliste rosą drzewa.
Kropelka wody twoim odbiciem
Spada w dół, by zniknąć.
Czy zieleń drzew jest prawdziwa?
W szarym tle żółta plama,
Słonecznik jak spóźnione słońce jesienią
Cieszy oczy swym blaskiem.
Czy realna jego barwa?
Lęk - blady wschód,
Uciekający mrok z pierwszym blaskiem,
Groźny pod przymkniętymi powiekami
Znika w słońcu.
Pulsuje w żyłach za dnia.
Czy jego chytry śmiech słyszysz?
Cała realność i sens
W kropelkach deszczu spływa
W ciemny dół serca.
Przyszłość niepewna jak pierwszy lód.
Gdzie idę? Co będzie?
Nie wiem.
***
Jednak chyba zaliczę ten szpital. Okaże się w środę. Mam tu być, ale chyba wszystko pójdzie dobrze. Tylko co z tym wojskiem? Nie wiem jak to wszystko się ułoży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz