Piątek
18:15
Zastanawiam się, kim jestem. Wszędzie jestem traktowany podobnie. Zachowanie ludzi wobec mnie się nie zmienia. Zmieniają się tylko warunki i okoliczności. To chyba leży gdzieś głęboko we mnie, w mojej psychice.
Biała pościel, nogi pod kocem, jest ciepło. Słuchawki na uszach i muzyka gra. W sumie nie jest źle. Przynajmniej się nie nudzę. Dobrze, że siostry przywiozły ten magnetofon. Ciężkie pudło, poobklejane jakimiś głupimi naklejkami, ale gra i spełnia swoje zadanie.
19:35
W zgiełku białej ciszy
W zgiełku białej ciszy
I gąszczu własnych myśli
Brnę jak głupiec wciąż naprzód
I szukam siebie i tracę kierunek.
Samotność: ważny-nieważny
Kompas – drogowskaz
Rozpadł się w proch,
A wina lgnie do mnie jak miód.
Wciąż błądzę bez celu
Po omacku w ciemności
Pragnąc odnaleźć drogowskaz
Szczęście i sens, nie bezsens.
Lecz tylko cisza
Na moje wołanie się zgłasza
I tylko myśl kręta szalonym tańcu
W nicości się jawi.
Nocą sen mi ucieka jak cień,
A dni mijają jak pusty śmiech.
Ciągle szukam odpowiedzi
Na pytania, co dręczą i palą.
Wspomnienia i dawne emocje
Uśpione w mym sercu chcą żyć.
Czasem radość, czasem smutek
Ale zawsze mocno czuję to, co jest.
Tęsknota za tym, co było
Nie pozwala rozwinąć skrzydeł,
Lecz muszę iść naprzód,
Nie oglądać się za siebie.
Przyszłość jest jak pustka
Muszę wypełnić ją tym, czym jestem.
Niech moje marzenia będą kompasem
Wiodącym mnie ku lepszym horyzontom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz