Sobota
11:10
Wydawało się, że ta piękna pogoda utrzyma się trochę dłużej. Niestety już od rana mgła i mżawka. Poza tym chłodno. Przez nieboskłon ciągną sennie kłębiaste chmury. Swoimi brzuchami wydają się zahaczać o czubki drzew. Nie chce się wychodzić z domu. Do 11:00 spałem.
17:10
Niepokój narasta. Z każdym dniem jest coraz silniejszy. Codziennie rano budzę się z coraz większym lękiem. Lęk i to pytanie, ile jeszcze zostało? 28, 26, 25… Moje życie zmieni całkowicie swój rytm. Ja się zmienię. Kim stanę się po wyjściu z tego syfu? Czy będę tym samym człowiekiem co teraz? Porównanie z więzieniem rysuje się jakoś samo, ale to nie więzienie. Przecież te dwa lata szybko miną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz