niedziela, 2 kwietnia 2023

20 września 1989

Środa


19:00


Wieliszew


Parny ciepły, chociaż już prawie jesienny wieczór ogarnął mnie gęstym powietrzem. Jestem niedaleko stawów na skarpie koło drogi na skraju lasu. Słychać stąd wszystko: odgłosy z pobliskiej szosy, z pól i od strony domków jednorodzinnych. Oderwałem się od wszystkiego. Jestem sam. Mogę obserwować to z daleka. Lubię być sam.

Jak jest z moimi kumplami? Dobrze. Przeszedłem na własny rozrachunek. To spora ulga. Wiesiek już mi nic nie wymawia. Właściwie przez cały czas to tylko on miał do mnie pretensje. Ze Sławkiem i Krzyśkiem grałem nawet w karty. Co prawda ciągle przegrywałem, ale przecież to nie o to chodzi. 

Jak w pracy? W pracy coraz bardziej przyzwyczajam się do tego wszystkiego. Wszędzie burdel, ale coraz mniej mi on przeszkadza. Nie powiem, sam zaczynam na tym korzystać. Dziś na przykład szkoliłem ze Zbyszkiem dach szklarni. Właściwie to tylko pomagałem. Urwałem się 30 minut przed czasem. Zresztą wczoraj i przedwczoraj także. 

Robi się ciemno i muszę się streszczać. Wczoraj miałem taki głupi zamiar pojechać do domu. Rozmyśliłem się. Jeszcze by mama zaczęła się martwić. 

Ludzie chodzą drogą: zakochane pary. Jestem świadkiem i intymnych rozmów nie widzą mnie, bo siedzę w krzakach. Dziwne, bo nie ma w ogóle komarów. 

Tegoroczne lato było wyjątkowo ciepłe i o małej ilości deszczu. Następne zastanie mnie już w mundurze. Ciekawe jak bardzo się zmienię. Czy będę dojrzalszym, bardziej pewnym siebie człowiekiem? A może po prostu będę miał wszystko w dupie. Zobaczymy. Czas pokaże.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz