poniedziałek, 21 grudnia 2020

3 lutego 1987

Wtorek


Spać położyliśmy się o 4:00 rano. Chłopaki do trzeciej grali z Moniką w karty później w państwa i miasta. Dziś rano skończyłem czytać “Adarę”. Świetna książka. Teraz jednak zadaję sobie pytanie, za co wziąć się w następnej kolejności. Do końca ferii jeszcze daleko, Przydałoby się połknąć jeszcze jakąś powieść. 

Pogoda bezchmurna. Świeci słońce. Minus 10 stopni Celsjusza. Bezwietrznie.

Byłem w sklepie. Kupiłem pastę do butów i szampon. Idę na dwór.


18:50


Zacząłem budować iglo. Nie wiem, czy skończę. Sławek Sylwek i Monika grają w karty. Mama śpi. Justyna coś je.


***


Wstęp do opowiadania


Był ładny zimowy poranek. Blade słońce stało nisko nad horyzontem, barwiąc śnieg wszystkimi odcieniami tęczy. 

W pewnym momencie podeszła do mnie nieznana dziewczyna. Była ładna. Już na samym początku spostrzegłem, że jest zdenerwowana i wystraszona. Drżała, ale wiedziałem, że nie zimna. Odruchowo zajrzałem w głąb jej myśli. Bała się czegoś, co sama miała zrobić. Jej lęk był zupełnie naturalny. Złościła się na siebie, że nie może nad tym zapanować. 

-Przepraszam, która jest teraz godzina? - spytała.

Nim odpowiedziałem, miałem ułamek sekundy, by wyniknąć głęboko pod osłonę zewnętrznej bariery psychicznej i to mi wystarczyło. W ciągu tej jednej chwili mogłem się dowiedzieć, kim jest, jakie są jej zamiary, co robiła wczoraj i co będzie robiła jutro. Jednym słowem, wiedziałem wszystko, co było mi potrzebne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz