Środa
Przegląd dnia.
Pierwsza lekcja: rosyjski. Spokojnie.
Druga lekcja: historia. Zastępstwo za matematykę. Podobno trzeba było coś tam zrobić, ale ja całą godzinę grałem w kółko i krzyżyk.
Trzecia lekcja: BHP. Zadał temat do opracowania i wyszedł. Przesiedziałem całą godzinę.
Czwarta lekcja: mechanizacja. Miał zrobić kartkówkę, ale późno przyszedł i nie było czasu. Ten Janiszek to zapominalski. Wziął temat, który już przerabialiśmy. Nikt się nie odezwał. Lekcja dla niego: trzeba pamiętać. Lekcja dla nas: korzystać, póki można.
Piąta lekcja: fizyka. Prawie całą godzinę przewidzieliśmy. Udało nam się zrobić pół zadania. Na przerwie byliśmy trochę dłużej niż zwykle, bo rekruci zwiedzali szkołę.
Szósta lekcja: chemia. Rozpisała na tablicy kilkanaście reakcji, których, za cholerę, nie mogę zrozumieć. Nie chodzi o to, że nie rozumiem konkretnych zagadnień. Ja, ogólnie, nie wiem, o co w tym chodzi. Zadała do nauczenia kilka wzorów kwasów. Wiem, że i tak się tego nie nauczę. Pod koniec lekcji trochę pogadaliśmy. Pani Biedrunka lubi, jak się jej zadaje dużo pytań. Lubi na nie odpowiadać, o ile związane są z tematem o ile związane są z tematem lekcji.
Podsumowanie.
Jak widać, dzień był ulgowy i spokojny. Widać, że nastąpiło rozluźnienie przed feriami. Oceny są już wystawione i każdy jest spokojny. Wczoraj się dowiedziałem, że z biologii (jednak) przeprosiła tę trójkę na czwórkę. Fajnie.
Pogoda.
Cały pokój zalany jest światłem słonecznym. Zimowe słońce, a jednak tyle mocy jest w jego promieniach. W pokoju ciepło jak w szklarni. Ciepło i przyjemnie. Na zewnątrz temperatura waha się w okolicach plus 4 stopnie Celsjusza. Pod oknem spaceruję duże stadko kuropatw. Jest ich ze 20. Podchodzą pod same okna i głośno dopominają się o coś do jedzenia. Aż trudno uwierzyć, że głód może tak bardzo stłumić lęk przed człowiekiem u tych ptaków.
No dobra, właśnie uświadomiłem sobie, że ja też jestem bardzo głodny. Muszę ruszyć swoje cztery litery, aby wrzucić coś na ruszt. Zasuwam na obiad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz