niedziela, 20 grudnia 2020

2 lutego 1987

Poniedziałek


12:35 


Pogoda śliczna. Od samego rana przygrzewa słoneczko. O 4:15 rano w radiu mówili, że w Warszawie temperatura wynosiła minus 9 stopni Celsjusza. W tej chwili prawdopodobnie waha się w okolicy minus 4 stopni. Śnieg nie zaczął się jeszcze rozpuszczać. 

Byłem w lesie. Białego puchu tam po kolana. Człowiekowi trudno się tam poruszać, nie mówiąc już o zwierzętach, które muszą przecież szukać pożywienia. Widziałem dzięcioła (małego pstrego) oraz sójkę. Obydwa ptaki skrzętnie uwijały się w koronach drzew w poszukiwaniu pokarmu. 

Z samego rana Sławek z Moniką pojechali do Łochowa po zakupy. Monika wzięła moją katanę. Są już z powrotem. Wrócili jakiś czas temu. Kupili kuchenkę elektryczną. Była niezbędna, bo wodę na herbatę gotowaliśmy na wałkach od grzejnika. 

Jeszcze nie wiem, co robić po południu. Może wybiorę się z chłopakami na górki. 

Położyłem się dopiero o 4:30. Właściwie położyłem się wcześniej, ale nie spałem. Czytałem książkę pod tytułem “Adara”. Niezła.


14:45


Jestem na brzegu lasu. Siedzę w wykutej przez siebie w twardym śniegu niewielkiej jaskini. Słońce, choć nisko nad horyzontem, jeszcze mocno grzeje.


20:00


Mieć wielką moc -  to jest marzenie. Dobrze, tylko jaką moc? Nadzwyczajną siłę fizyczną, władzę, bogactwo, czy też umiejętność posługiwania się czarami? Nie, to nie wchodzi w rachubę. Chciałbym mieć moc wpływania na ludzką psychikę. No tak, tyle tylko, że wcześniej musiałbym dobrze poznać tę psychikę. Poznać motywy działania ludzi. Poznać ich słabości i uczucia, które nimi rządzą. Chciałbym to wszystko poznać. Chciałbym oddziaływać w niewidzialny sposób na ludzkie uczucia. Może istnieje taka energia, coś w rodzaju niewidzialnych promieni? Chciałbym zmieniać ludzkie uczucia tak łatwo, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Chciałbym, poprzez te nieznane niewidzialne, niewyczuwalne, promienie oddziaływać w taki sposób, aby obdarowywać innych dobrym nastrojem, takim, jakim bym chciał. W ten sposób mógłbym zmieniać  podejmowane przez nich decyzje. Mógłbym wpływać na postępowanie poszczególnych ludzi. Przede wszystkim, chciałbym tworzyć wokół siebie atmosferę spokoju i bezpieczeństwa. W ten sposób miałbym możliwość utrzymywać przy sobie grupę ludzi, którzy by my nie lubili, byli dla mnie dobrzy i byli do mnie przywiązani. W ten sposób mógłbym zmienić nastawienie moich wrogów tak, aby z czasem stali się moimi przyjaciółmi. Tym samym, nie miałbym żadnych wrogów, a tylko samych przyjaciół. 


***


Chłopaki razem z Moniką grają w karty. Głośno gra radio. Akurat jest koncert życzeń.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz