Sobota
Miniony tydzień minął, jak z bicza strzelił. Starałem się zapomnieć o czasie, który istnieje wokół mnie. Przestałem rozmyślać wyłącznie o sobie. Zacząłem się przyglądać swoim koleżankom i kolegom. Obserwowałem ich zachowanie i starałem się odczytać ich myśli.
Każdy z mojej klasy, według mojej oceny, zaszeregowany jest do jakiejś rubryki. Każda rubryka posiada określone cechy charakteru. Są to cechy, którymi dana osoba, w głównej mierze, kieruje się w swoim życiu. Według tej skali ocen, każdy z mojej klasy przedstawia konkretną wartość.
W moim katalogu poukładałem wszystkich na podstawie różnic i podobieństw do mojego własnego charakteru. Wiem, że jest to względne i niemiarodajne, ale musiałem mieć jakikolwiek punkt odniesienia. Zresztą, i tak nie wszystkie osoby udało mi się precyzyjnie zaszeregować.
Podam przykład. Adam Ziółek, od samego początku, był dla mnie dość dużą tajemnicą. Odznaczał się zawsze dość dużym marginesem błędu, przy poznawaniu jego charakteru. Nigdy nie mogłem zrozumieć, wszystkich motywów i jego postępowania. Zawsze zadawałem sobie pytanie: dlaczego jest taki oszczędny w okazywanych przez siebie emocjach. Nigdy nie widziałem go, z czegokolwiek, jakoś szczególnie zadowolonego. Trudno było zaobserwować na jego twarzy takie uczucia jak radość, czy przygnębienie. Nie okazywał emocji z powodu różnego rodzaju rozterek. Próżno było szukać w jego osobie, chociażby tak powszechnego w wśród uczniów, zdenerwowania, lub złości. Nie wspominam już o czymś takim jak nienawiść do któregoś z kolegów, co jest dość częste w wśród nas.
Czyżby, nie był zdolny, do okazywania takich uczuć? Przecież to jest bardzo ludzkie i, moim zdaniem, każdy człowiek żyjący w społeczeństwie, powinien, chociażby w jakimś małym stopniu, to okazywać. Podejrzewam, tak mi się wydaje, że on również posiada te cechy, tylko nigdy, lub prawie nigdy, nie okazuje ich na zewnątrz. Dedykuję, że jego psychika może być, nawet dużo, bogatsza od mojej, czy innych kolegów.
Jeżeli tak jest, to zastanawia mnie jedna rzecz. Jak bardzo musi być opanowany. Przecież w szkole, podczas nauki i przerw, zdarzają się bardzo różne, czasami niesłychanie stresujące, sytuacje.
Ostatnio starałem się przebić przez tą jego barierę ochronną i dostać do wnętrza. Przyznam, że po części mi się to udało. Zacząłem go uważnie obserwować. Próbowałem postawić się na jego miejscu, niejako, czuć w jego myśli. W pewnym momencie, przykleiłem się do niego, jak rzep do psiego ogona. Skutek był mizerny. Przedsięwziąłem więc trochę inną metodę.
W tym miejscu, taka mała dygresja. Jak każdy zapewne wie, mocne przeżycia u większości ludzi, wpływają na, przynajmniej częściowy zanik, instynktu samozachowawczego. Dodatkowo, intensywne emocje redukują do minimum takie uczucia, jak wstyd i lęk.
Podam przykład. Każdy z nas boi się w nocy i ciemności. Wystarczy powiedzieć komuś, aby, w środku nocy, wybrał się na spacer do lasu, czy na cmentarz. Powiecie, że jest wielu takich, którzy zdecydują się na ten krok. Macie rację. Chodzi o to, że taka osoba, mimo wszystko, będzie odczuwała strach. Nie ma nic w tym dziwnego. To jest właśnie instynkt samozachowawczy.
Teraz wyobraźmy sobie nieco zmodyfikowaną sytuację. Załóżmy, że ten człowiek, będzie musiał zrobić coś bardzo ważnego w tym lesie, czy na cmentarzu. Dajmy na to, zaginie ktoś bliski z jego rodziny, lub też dojdzie tam do jakiegoś wypadku.
Jestem przekonany, że w 90 procentach taki człowiek, nie będzie odczuwał lęku. Nad całą sytuacją będzie się zastanawiał dopiero w momencie, kiedy opadną emocje, związane z podjętym działaniem. Dzieje się tak dlatego, że takie uczucie, jak miłość i troska o drugiego człowieka, o kogoś bliskiego, jest w dużo silniejsze od strachu o swoje własne życie.
Przytoczę jeszcze jeden przykład, tym razem osobisty, chociaż może nie tak drastyczne.
Pewnego dnia po klasówce, do której nie byłem przygotowany i przez całą lekcję siedziałem bardzo spięty, na korytarzu rzuciłem się dziewczynie w ramiona. Był to gest ulgi i rozluźnienia, jakie nastąpiło po wyjściu z klasy. Dopiero później zastanowiłem się nad tym, co zrobiłem. Zazwyczaj jestem bardzo nieśmiały wstydliwy w stosunku do dziewczyn. Nękało mnie pytanie: dlaczego tak postąpiłem? Otóż, odpowiedź jest prosta. Dlatego, że napięcie, zdenerwowanie było dużo silniejsze od uczucia wstydu i nieśmiałości.
Wróćmy jednak do tematu. Zacząłem obserwować Adama uważnie po takich różnych wydarzeniach, które powinny być, przynajmniej teoretycznie, bardzo dla niego stresujące i co się okazało? Po kilku takich obserwacjach doszedłem do wniosku, że ten człowiek ma bardzo bogatą i żywą psychikę. Mało tego, poczułem się prymitywem w jego towarzystwie. Czułem swoistą wyższość jego psychiki nad moją.
13:40
Obszerne pola pokryte białym jak srebro w śniegiem mienią się w promieniach słońca, iskrzą wszystkimi barwami tęczy. Ciemna pręga horyzontu nieskończenie daleko rozciąga się w przyszłość. Śnieg, śnieg… On nie jest zimny. On jest biały i puszysty. Blade niebo, ciemniejsze na północy, pokrywa okolicę ogromnym lekkim płaszczem. Stoisz, chcesz unieść się do góry i obejrzeć to stamtąd. Twoje myśli są w wielkim spokoju. Stają się powolne i ciężkie jak powietrze przed burzą. Siła twej woli powoli unosi się do góry. Najpierw wolno i powoli, później szybciej, lżej, luźniej i swobodniej. Unosisz się w przestworzach, zaczynasz płynąć, płynąć razem z wiatrem. Powoli napływa w twoje ciało radość, radość świata i lekkości duszy. Coraz szybciej, prędzej i gwałtowniej. Już radość zmienia się w euforię, zaczyna obracać, kręcić tobą, wirować. Zaczynasz szaleć w powietrznym tańcu. Lekkość błoga ogarnia twoje ciało.
15:40
Blado-czerwona kula słońca zaczyna skrywać się za oszklonym budynkiem szkoły. Niebo pokryły karminowo-fioletowe chmury. Nie wiem jaka jest temperatura na zewnątrz. Nie wychodziłem jeszcze z internatem. W pokoju panuje cisza, spokój i cisza.
19:40
Twój uśmiech jest słoneczny i ciepły. Kiedy cię obejmuję, przypominasz mi ciepłą, miękką, świeżą i pachnącą poduszeczkę. Jesteś mi bliska. Przy tobie czuję się bezpieczny. Jesteś miła, serdeczna, bezpośrednia, a jednocześnie słowa dobierasz tak aby sprawić mi przyjemność.