środa, 27 lipca 2022

8 lutego 1989

Środa 


19:20 


Dziś robota szła bardzo opornie. Dopóki nie zmieniliśmy metody, zrzucanie tej cegły z samochodu, który stał za siatką, było prawdziwą katorgą. To jest las po wycince. Działka jest ogrodzona i stosunkowo mała. Nie zawsze da się podjechać dokładnie w miejsce rozładunku. Szczególnie że samochód jest ogromny. Najgorzej jest, jak trzeba nosić. 

Wymyśliliśmy, że jak położymy kilka desek, to można spuszczać materiał budowlany bezpośrednio za ogrodzenie. Zrobiliśmy taką pochylnię i było dużo łatwiej. A jak facet pojechał, to się w ogóle nie bawiliśmy. Jeden stał na samochodzie i rzucał cegły na ziemię za siatkę. Trochę się potłukło, ale co nas to obchodzi. W ten sposób roboty było o połowę mniej. No i mój kręgosłup był mi chyba trochę wdzięczny. 

To tyle. Co tu jeszcze napisać? 

Niechcący wydałem się, że dostałem od faceta kasę. Miałem nic nie mówić. Forsa miała być na koniec roboty. Tak powiedziałem. Było mi to na rękę. Od mamy codziennie dostaję na drogę i jedzenie. Nie wydaję tego, co zarobiłem. Liczyłem na to, że na koniec będę mógł kupić sobie coś konkretnego. No cóż, mleko się rozlało. Już po fakcie. Może chłopaki nic nie powiedzą matce. Może nie będzie chciała stosownej do tego rekompensaty, ale znając życie to mało prawdopodobne. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz