wtorek, 1 marca 2022

9 października 1988

Niedziela 


19:50


Mam wyrzuty sumienia. Nie dałem Sławkowi jednej pasty do prania. Jemu jest potrzebna do mycia rąk. Oczywiście mi tego wprost nie powiedział. Jedynie sugerował. Jak mogłem mu nie dać, przecież pożyczył mi sześćset złotych?! Jakiś taki głupi egoizm we mnie wlazł. Bałem się, że może mnie zabraknąć. Nawet gdyby to co? 

W autobusie siedziała obok mnie Iwona Gardocka. To dziewczyna o bardzo żywym i energicznym temperamencie. Poza tym cechuje się też dużą inteligencją. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Tak naprawdę to niezła intrygantka. Uwielbia, jak chłopaki cały czas koło niej się kręcą. Lubi zwracać na siebie uwagę i robi wszystko, aby tak się działo. Z powodów, których nie chcę teraz przytaczać, nie robi już na mnie takiego wrażenia jak na samym początku. Owszem podziwiam ją, ale nie szaleję za ni a tak jak moi koledzy. Zaczęły podobać mi się inne dziewczyny. 

Iwona widziała we czwartek, jak przytulam Hanię. Nie wiedziałem powodu, abym miał się z tym przed nią kryć. Nie wiem, czy Isia jest na o mnie zazdrosna, ale dziś usilnie chciała ze mnie coś na ten temat wyciągnąć. Chciała uzyskać informacje, którymi nie miałem zamiaru się z nią dzielić. Miałem wrażenie, że stara się mnie w jakiś sposób rozgryźć, dowiedzieć się, dlaczego postępuję tak, a nie inaczej. 

Powiem szczerze, że umie podejść każdego. Prawie się jej to udało, ale ja to ja. Jestem typowym outsiderem. Zawsze trzymam się nieco na uboczu. Jak nie chcę czegoś powiedzieć, to nie powiem. Zastanawiam się tylko, czy ona czasami się we mnie nie podkochuje? Może podoba się jej we mnie jakaś moja cecha? Zresztą to nieważne. Ten temat jest już zamknięty. 

Jutro na dobre zaczyna się nauka. Koniec leniuchowania. Do tej chwili tę myśl odkładałem, jak tylko się dało, ale teraz jestem pod ścianą. Cały stres wrócił. Właśnie tego się obawiałem. Nie mogę się od tych myśli opędzić. Czy dam sobie radę? 

W domu jak w domu. Jakoś sobie radzą. Sylwek nie przyjechał. Mama dzwoniła do Ursusa. Został tam na weekend. Chleją. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Przecież oni normalnie pracują na taśmie. Chyba po fajrancie, no bo jak inaczej? 

Mój nastrój można określić jako obojętny. Jestem spokojny, może trochę odrętwiały, ale nie apatyczny. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz