Środa
21:20
Gdy dotarliśmy do Warszawy, mieliśmy jeszcze całą godzinę dla siebie. Jako że nie bardzo było wiadomo, co z takim czasem zrobić, poszliśmy do niewielkiej knajpki w samym centrum. Tak, żeby w razie czego być w miarę blisko. Zamówiliśmy po dużej lampce słodkiego czerwonego wina i po kawałku jakiegoś ciasta. Było naprawdę fajnie. Co prawda później na tej prelekcji, bo okazało się, że będzie jeszcze jakaś prelekcja, o mało nie zasnąłem, ale po wszystkim, kiedy szliśmy do autokaru ta niewielka ilość alkoholu już całkiem wywietrzała mi z głowy. Przyznam się szczerze, że bardzo pomogła mi w tym pogoda. Było zimno jak jasna cholera. Polak mądry po szkodzie. Czapki nie wziąłem i myślałem, że uszy mi odpadną. Chyba niedługo spadnie śnieg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz