czwartek, 17 marca 2022

22 października 1988

Sobota


13:00


Jesień rozgościła się w lesie pięknymi kolorami. Cudownymi barwami maluje drzewa i ziemię a słońce zalewa ciepłymi promieniami jej dzieło. Nagrzewa pnie kolorowych drzew, szara suchą trawę i ziemię pokrytą warstwą pstrokatych liści. To niesamowite, jesienne słońce stoi tak nisko, a jednocześnie tak mocno grzeje, że trudno w to uwierzyć. Czy tego chcę, czy nie przypomina mi się lato. 

Zamykam oczy. Stoję na zielonej kwiecistej łące, pełnej upajającej woni i brzęczących pszczół. Łąkę otaczają zarośla zielone jak szmaragdy. W dole głębokim korytem płynie rzeka. Woda szemra i pluszcze. Klękam. Rozkładam ramiona. Twarz wystawiam do słońca. 

Błogosławiona ziemia, błogosławiony Twórca tego piękna. Jak musi być mocny i wszechwładny, że stworzył coś tak niezwykłego. Czy człowiek jest tego wart? 

Otwieram oczy i uświadamiam sobie, że lato minęło i nastała jesień. Jesień jest także piękna, tylko jej piękna jest inne. Jesienią czas zdaje się płynąć nieco wolniej. Człowiek zaczyna zastanawiać się nad sobą, nad tym co robi i dokąd zmierza. 

Jesień to czas przemijania. Te wszystkie barwy i kolory wkrótce znikną i pozostanie szarość. Później przyjdą słoty i deszcze. Sam człowiek także przemija i powoli odchodzi. Pamiętają o nim tylko ci najbliżsi. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz