wtorek, 15 marca 2022

21 października 1988

Piątek


19:00


Miałem w nocy dziwny sen. Śniło mi się, że byłem w jakimś dużym gospodarstwie, gdzie hodowano świnie. Był tam duży dół z gnojówką. Była tam też jakaś kobieta i mężczyzna. 

W pewnym momencie w gnojówce znaleźliśmy głowę tego faceta. To była kudłata, zarośnięta ludzka głowa. Wyciągnęliśmy ją z tego dołu. O dziwo wcale nie była ubabrana gnojem. 

Tutaj nie pamiętam urywka snu.

Dalej zaczęliśmy dochodzić czyja to głowa? Kto zabił i kto był w stanie tak równo uciąć głowę.  

-To ona, chłopaki, to ona go zabiła! To jest modliszka! - powiedziałem, wskazując palcem na tę kobietę. 

Była ubrana w czarny sweter i takie same spodnie. W momencie, kiedy to powiedziałem, jej twarz się zmieniła. Uniosła ręce, ale to już nie były ręce. Od łokci po dłonie to było coś na kształt sierpowato wygiętych ostrzy. Przypominało kosy albo maczety. 

-Chłopaki, łapiemy ją, łapiemy! - krzyczałem. 

Tymczasem kobieta zmniejszyła się do rozmiarów krasnoludka i schowała się pod stół. 

-Muchozolem ją, muchozolem! - krzyczałem. 

Wziąłem muchozol i prysnąłem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz