Poniedziałek
11:50
Chłopaki dopiero o 10:00 wrócili od Anki. Pojechali wczoraj przed zapadnięciem zmroku. Odbyła się tam uroczystość poświęcenia krzyża, a później jakaś zabawa. Było chyba też jakieś przyjęcie organizowane przez księży. Z tego co mówili, wynika, że było nawet fajnie. Podobno spali tylko pięć godzin. No zabawili się. Co ich to nikt im nie zabierze, ale oni jakoś ostatnio wszystko organizują beze mnie.
Teraz też ich nie ma. Jak tylko wrócili od Anki i trochę odpoczęli, popędzili do Węgrowa. Chyba po jakieś zakupy, bo Sylwek szykował kasę.
Z samego rana był Leszek. Chciał zabrać Sylwka do pracy, ale pojechał z kwitkiem, bo brata jeszcze nie było.
Jakiś czas temu wróciła mama z pracy. Siedzę przed domem na ławce i piszę. Justyna rozwiesiła kawał materiału między nami a sąsiadami, żeby nie było widać, co robimy. Włączyła też radio tak, że teraz nawet nic nie słychać. Nie wiem, czy odniesie to jakiś skutek. Pewnie taki, że jeszcze bardziej rozbudzimy ich chorą ciekawość.
14:15
Chłopaki jeszcze nie wrócili, a mama z Moniką i Justyną poszły nad Liwiec.
23:25
Chłopaki wrócili z Węgrowa o 15:30. Kupili małą tokarkę i silnik elektryczny na 220 woltów. Pojęcia nie mam, na co im to. Warsztat będą zakładać, czy co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz