Niedziela
17:05
To wydarzyło się kilka dni temu. Staliśmy pod pracownią całą klasą i czekaliśmy na zajęcia. Właśnie przed chwilą oddałem Iwonie moje wiersze do publikacji w szkolnej gazetce "Szanson". Ten fakt tak poprawił mi humor, że poczułem się całkowicie swobodnie, co nie dość często mi się zdarza.
Wszystko zaszło tak szybko, a ja byłem tak zaaferowany, że nie do końca byłem w stanie to zarejestrować swoją świadomością. Pamiętam, że zauważyłem ładną dziewczynę z pierwszej technikum. Zwróciłem na nią uwagę nie dlatego, że była ładna, choć i to też, ale dlatego, że po prostu była inna. W jej zachowaniu było coś, co przyciągało wzrok. Wyraźnie wyróżniała się na tle rozkrzyczanej ciżby. Tak jakby była z innej planety. Była spokojna, skoncentrowana i jakby trochę nieobecna.
Swoje spostrzeżenie wypowiedziałem na głos do kumpla, który stał tuż obok, ale zrobiłem to na tyle głośno, że słyszała to pozostała część klasy. W naszej klasie jest kilku takich klasowych błaznów no i może też prowodyrów. Mam wrażenie, że są tylko po to, by zabawiać pozostałych i przy okazji zwracać na siebie uwagę. No i oczywiście nie omieszkali nie wykorzystać sytuacji, jaka się nadarzyła. Podeszli do nieszczęśnicy, która jak na razie niczego nie była świadoma, wzięli ją pod ręce, aczkolwiek delikatnie i przyprowadzili przed moje oblicze.
-Temu chłopakowi się podobasz, - powiedział jeden z nich, - poznajcie się.
No i byłem ugotowany. Sytuacja zabawna, aczkolwiek trochę niezręczna. Nie powiem, chciałem ją poznać, ale nie w taki sposób. No ale przecież uciekać też nie było po co. Za duży już jestem, żeby bać się dziewczyn. Wyciągnąłem rękę i przedstawiłem się. Ona także. Tyle tylko, że teraz nie pamiętam nawet jej imienia. Ona mojego pewnie też nie zapamiętała. Oboje byliśmy zbyt zaskoczeni całą tą sytuacją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz