poniedziałek, 31 stycznia 2022

13 września 1988

Wtorek


8:00


Pomyliłem plan i nie jestem przygotowany do dzisiejszych lekcji. Z polskiego było wypracowanie. Trudno się mówi. Poza tym dziś jest trzynasty. 


21:15


Jestem tu. Siedzę w jednym miejscu. Nie pragnę niczego więcej. Mam spokój. Mogę myśleć. Mogę budować piękny dom moich marzeń. Mogę tworzyć piękny i szczęśliwy świat, świat bez smutku, żalu, świat, w którym byłbym kochany bezwarunkowo i kochałbym tak mocno, jak tylko potrafię. Tworzę świat swojej absolutnej wolności, gdzie każde moje życzenie byłoby rozkazem, a każdy kaprys zaspokojony. 

Byłby to zapewne cudowny świat i na pewno niejeden człowiek pragnie właśnie takiego świata. Tyle tylko, że ten świat nie istnieje, jest całkowicie nierealny. On jest tylko w mojej głowie. Jest piękny, ale nierealny. Może właśnie dlatego tak pociągający. Mimo że jest na wyciągnięcie ręki, nie mogę w nim pozostać dłużej niż tę chwilę. Wracam do niego gdy tylko mam taką możliwość i coraz trudniej jest mi go opuszczać. Powrót do rzeczywistości jest bolesny, ale niestety to jedyna alternatywa. 

Dziś podczas nauki własnej roznosiliśmy zdjęcia z ostatnich otrzęsin pierwszoklasistów na skrzydle żeńskim. Udało się nam pokonać zaledwie jedno piętro. Przy okazji poznałem kilka ładnych dziewczyn. 


niedziela, 30 stycznia 2022

12 września 1988

Poniedziałek


17:25


No i na dobre zaczął się ostatni etap mojej nauki w Technikum Ogrodniczym. Dlatego, że ten rok szkolny jest krótszy o dwa miesiące od poprzednich i ma się zakończyć egzaminem maturalnym, bardzo dużo zależy od pomyślnego startu. Tyle tylko, że to teoria. Rzeczywistość wygląda tak, że już dziś byłem tak apatyczny i zniechęcony, że nawet myśleć mi się nie chciało. Czarno to widzę. 


23:00


Koniec i nic,

Rozpacz i płacz,

Żal i smutek,

Wstręt i zniechęcenie,

Zniechęcenie zbudowało dom.

Żal i smutek w nim mieszkają. 


sobota, 29 stycznia 2022

11 września 1988

Niedziela


17:05


To wydarzyło się kilka dni temu. Staliśmy pod pracownią całą klasą i czekaliśmy na zajęcia. Właśnie przed chwilą oddałem Iwonie moje wiersze do publikacji w szkolnej gazetce "Szanson". Ten fakt tak poprawił mi humor, że poczułem się całkowicie swobodnie, co nie dość często mi się zdarza. 

Wszystko zaszło tak szybko, a ja byłem tak zaaferowany, że nie do końca byłem w stanie to zarejestrować swoją świadomością. Pamiętam, że zauważyłem ładną dziewczynę z pierwszej technikum. Zwróciłem na nią uwagę nie dlatego, że była ładna, choć i to też, ale dlatego, że po prostu była inna. W jej zachowaniu było coś, co przyciągało wzrok. Wyraźnie wyróżniała się na tle rozkrzyczanej ciżby. Tak jakby była z innej planety. Była spokojna, skoncentrowana i jakby trochę nieobecna. 

Swoje spostrzeżenie wypowiedziałem na głos do kumpla, który stał tuż obok, ale zrobiłem to na tyle głośno, że słyszała to pozostała część klasy. W naszej klasie jest kilku takich klasowych błaznów no i może też prowodyrów. Mam wrażenie, że są tylko po to, by zabawiać pozostałych i przy okazji zwracać na siebie uwagę. No i oczywiście nie omieszkali nie wykorzystać sytuacji, jaka się nadarzyła. Podeszli do nieszczęśnicy, która jak na razie niczego nie była świadoma, wzięli ją pod ręce, aczkolwiek delikatnie i przyprowadzili przed moje oblicze. 

-Temu chłopakowi się podobasz, - powiedział jeden z nich, - poznajcie się. 

No i byłem ugotowany. Sytuacja zabawna, aczkolwiek trochę niezręczna. Nie powiem, chciałem ją poznać, ale nie w taki sposób. No ale przecież uciekać też nie było po co. Za duży już jestem, żeby bać się dziewczyn. Wyciągnąłem rękę i przedstawiłem się. Ona także. Tyle tylko, że teraz nie pamiętam nawet jej imienia. Ona mojego pewnie też nie zapamiętała. Oboje byliśmy zbyt zaskoczeni całą tą sytuacją. 


piątek, 28 stycznia 2022

11 września 1988

Niedziela


15:40


Słowa na granicy myśli

Myśli na skraju świadomości

Przechodzą do podświadomości

Myśl wolna i lekka jak ptak.


Twarz, która niknie we mgle

Pojawia się i dręczy mnie

Uśmiechnięta, serdeczna, wesoła

Patrzy na mnie i ciągle woła.


Jesteś piękna jak bajka 

I pachnąca jak kwiat.


czwartek, 27 stycznia 2022

11 września 1988

Niedziela 


15:30


Weekend — internat opustoszał. Zostało nas pięciu. Dostaliśmy suchy prowiant i żywiliśmy się sami. Na skrzydle żeńskim udostępniono nam kuchnię. Każdy mógł pokazać swój talent kulinarny. Wbrew pozorom wcale tak źle nie gotujemy. Wczoraj na obiad były grzyby duszone z ziemniakami oraz smażona kiełbasa. Dużo roboty było przy tym. Dziś zrobiliśmy tylko frytki, bo nam się nie chciało, ale też się najedliśmy i nikt nie narzekał. 


Filozoficzna rozkmina. 

Czy można żyć bez świadomości? Widzieć bez wzroku? Śpiewać bez głosu? Nie. Chyba że potraktujemy ją jako coś niezależnego od nas. Świadomy Wszechświat, świadome istnienie wszystkiego, coś, co istnieje poza nami, czego jesteśmy tylko częścią. 


środa, 26 stycznia 2022

8 września 1988

Czwartek


8:00


Mam przed sobą szkice, które za jakiś czas staną się rysunkami, a później zostaną umieszczona na łamach szkolnej gazetki "Szanson". To musi być coś specjalnego, więc muszę jeszcze nad tymi rysunkami popracować. 

 

wtorek, 25 stycznia 2022

7 września 1988

Środa


17:30


Kierownik internatu stwierdził, że w naszym pokoju jest za dużo kwiatów a ściany są zbyt brudne. Według jego słów ilość kwiatów trzeba zmniejszyć, bo zasłaniają dostęp do światła, a ściany koniecznie trzeba pomalować. 

Jeśli chodzi o to drugie polecenie, to nie mam żadnych wątpliwości, że tak trzeba zrobić, ale kwiatów się nie pozbędę. Nikomu ich nie oddam, a tym bardziej nie mam zamiaru ich wyrzucać na śmietnik. Przez sześć lat nauki w tej szkole w wyhodowanie ich włożyłem masę wysiłku i starań. Jestem z tego bardzo dumny i nie pozwolę, by moja praca poszła na marne. Co najdziwniejsze wszystkim się podobają i każdy je podziwia. Tylko kierownik ma jakieś obiekcje. Podobno jakieś przepisy, ale musi wziąć pod uwagę też to, że bez kwiatów najnormalniej w świecie źle się czuję. 


poniedziałek, 24 stycznia 2022

7 września 1988

Środa


14:10 


Czym jest sen? Nie chodzi mi o funkcję fizjologiczną, ale o marzenia senne. Jaką rolę spełniają w naszym życiu? 

Piszę o tym, bo ostatnio mam bardzo wiele wyrazistych snów, które po przebudzeniu prawie w całości pamiętam. Fascynują mnie, dziwią i zdumiewają. Zawsze są proste, nieskomplikowane. Czasami straszne, obrzydliwe, ale zawsze nieskomplikowane i wyraziste. We śnie nie ma uczucia zdziwienia, a jeżeli już, to w bardzo ograniczonym zakresie, dlatego wszystko, co tam się dzieje przyjmuję jako coś normalnego. Dziwię się dopiero po przebudzeniu. 

W moich snach akcja jest prosta, czysta i mało skomplikowana. Nawet gdy widzę zamordowanego człowieka, nie dziwi mnie to. Przyjmuję ze spokojem rzeczy, które normalnie wprawiałyby mnie co najmniej w zakłopotanie. 

Na przykład dzisiaj śniło mi się, że zostałem zaproszony do jakiegoś kraju na bliskim wschodzie przez króla, który był moim wujkiem. Ten fakt wcale nie wydawał mi się dziwny. Po prostu ucieszyłem się, że wybieram się do miejsca z cieplejszym klimatem, bo u nas ciągle padało. Martwiłem się tylko, że nie mam czystej koszuli, a wyjazd miał być już następnego dnia. Denerwowało mnie, że to tak szybko i nie mam czasu na to, aby odpowiednio się przygotować. Jednak nawet przez chwilę nie zastanawiałem się, skąd wziął się ten wujek na wschodzie i to na dodatek król. No i dlaczego mnie zaprosił. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest to coś wielkiego. Moim zdaniem wydawało mi się zupełnie normalne, że każdy przecież może odwiedzić Iran, czy Arabię Saudyjską. 

Po prostu wziąłem to co potrzeba i już byłem w samolocie. Nie dziwiło mnie nawet to, że leci on tak nisko, że widać pojedynczych ludzi. Nie dziwiło mnie to, że przelatujemy nad Zalewem Zegrzyńskim i że doskonale widzę miejsce, w którym kąpałem się podczas praktyki. Sprawiało mi to radość, ale nie dziwiło. 

Podczas lotu poznałem ładną dziewczynę, która akurat wybierała się w to samo miejsce. Zaprzyjaźniliśmy się już po kilku słowach. Zresztą była bardzo miła i kulturalna, a nawet ciepła. Nie była piękna. Była po prostu ładna. I nie zakochałem się w niej, jak to zwykle bywa. To była po prostu przyjaźń. 

Tak więc na wyspie, bo była to wyspa, spędziliśmy kilka pięknych dni. Kąpaliśmy się w morzu i spacerowaliśmy. Cały czas byliśmy uśmiechnięci i zadowoleni. Czas leciał szybko, było wesoło i ciekawie. Jednak nie przypominam sobie twarzy wuja-króla, który nas tam zaprosił. Może w ogóle go nie widziałem. 

Poza tym wszystko, co tam zobaczyłem, było piękne: drzewa, góry… bo były tam góry, morze, a nawet niebo i powietrze. Radością było spędzić te kilka dni w tak piękny otoczeniu. Zwłaszcza że przy boku miałem towarzyszkę i przyjaciółkę. Po kilku dniach każde z nas wróciło do siebie. Rozstaliśmy się wesoło i spokojnie. 

Nawet, teraz gdy przypominam sobie ten sen, zdumiewa mnie to, że wszystko, co widziałem, co dotknąłem, było tak realne. Tak niesamowicie jakby nie był to sen. Jakbym przeniósł się do innego jakże pięknego świata. 

W tej chwili zadaję sobie pytanie: co to było? Skąd u mnie taki sen? 


niedziela, 23 stycznia 2022

7 września 1988

Środa


13:55


Ciekaw jestem, kiedy dostanę pierwszą dwóję i z jakiego przedmiotu. Bo że ją dostanę, to pewne. Coraz więcej nauki, a tak naprawdę jeszcze nic się nie uczyłem. Do tej pory wykorzystuję moją dosyć dobrą pamięć i jak pytają z lekcji na lekcję, to coś tam zawsze powiem. Wstyd się przyznać, ale w internacie nawet nie zaglądam do zeszytów. Wiem, że tak nie może być, bo to już ostatni rok i trzeba poważnie myśleć o swojej przyszłości. Z drugiej strony doskonale zdaję sobie sprawę, że słowa to tylko puste frazesy. O wiele łatwiej jest mówić o nauce, niż rzeczywiście się uczyć. To chyba wie każdy. Jednak mimo to nie ma co tego odkładać. Program nauczania leci w szalonym tempie i braki będą narastać lawinowo. 

Człowiek ma jednak dziwną naturę. Mimo tego, że wie, co go czeka, nie bierze się do roboty, a później się dziwi, że do tego doszło. 


sobota, 22 stycznia 2022

6 września 1988

Wtorek


17:40


Siedzę i próbuję napisać wiersz. Dlaczego wiersz? Wierszem łatwiej wyrazić mi to, co czuję, jaki wpływ ma na mnie moje otoczenie i co o tym sądzę. Jestem teraz zawieszony gdzieś pomiędzy optymizmem a pesymizmem. Ciągle szukam w życiu jakiegoś wyższego celu, czegoś, co nadałoby sens temu co robię, jakiejś idei, dla której warto podejmować codzienny wysiłek i wstawać rano.

Kiedy tego nie robię, moje myśli skupiają się na bardzo złych rzeczach. 

Myślę o samobójstwie. 

Wiem, że to głupie, ale mam poczucie, że moje życie jest kompletnie bezwartościowe i nic niewarte. Zastanawiam się, czy warto je ciągnąć dalej. Bardzo chciałbym porozmawiać z kimś, kto czuje i myśli podobnie. Szukam kogoś, kto mógłby mi pomóc wskazać właściwy kierunek, ale ciągle trafiam tylko na ironię i niezrozumienie. Nawet wśród wychowawców i nauczycieli. 

Mówią: „jesteś młody, masz życie przed sobą, weź się w garść”, ale takie gadanie nie rozwiązuje żadnych problemów. 


piątek, 21 stycznia 2022

6 września 1988

Wtorek


16:35


Mam dylemat. Nie wiem co pisać. Codziennie powtarzać, że jest dużo nauki, albo opisywać co działo się na lekcjach? Banalne. Poza tym nie za bardzo jest na to czas, bo albo się uczę, albo piszę. Mimo to mam wrażenie, że powinienem opisać jakieś najważniejsze fakty. Tak z kronikarskiej powinności. 

No dobra. Ten tydzień w szkole będzie stosunkowo luźny, następny jeszcze jak cię mogę, a potem praktyka. Tak naprawdę dopiero po tej praktyce nas przycisną. Z doświadczenia jednak wiem, że jeśli teraz odpuszczę choć trochę, później będę pluł sobie w brodę. Nie jestem aż takim orłem, żeby brać się za naukę dopiero po miesiącu. Jednak powiedzieć to jedno, a zrealizować to zupełnie coś innego. 

Mój umysł po wakacjach jest ociężały. Trudno mi się skupić przed dłuższą chwilę nad jednym zadaniem. Bardzo ciężko idzie mi z matematyki, a to właśnie z tym przedmiotem mam najwięcej problemów. Zdaję sobie sprawę, że z mózgiem jest jak z mięśniami. Jak się go nie ćwiczy do dostaje zastoju i nie chce pracować. 


czwartek, 20 stycznia 2022

5 września 1988

Poniedziałek


19:55


Znowu pojawił się we mnie ten lęk. Lęk, niepokój, niedające się uzasadnić poczucie zagrożenia. To bardzo zatruwa normalne funkcjonowanie. 


środa, 19 stycznia 2022

4 września 1988

Niedziela


19:50


Siedzę w maleńkim, przyjemnym i wygodnym pokoiku, pełnym kwiatów i ciszy. Za oknem czuwa spokojna noc, promieniując swoją przyjaźnią i serdecznością. Za oknem świecą latarnie. Są w zgodzie z nocą i ciemnością. One nie ingerują w sprawy nocy, a noc nie interesuje się nimi. 

Zastanawiam się, co ma większą wartość: opisywanie piękna, czy relacjonowanie codziennych zdarzeń? 


wtorek, 18 stycznia 2022

2 września 1988

Piątek


7:00


Trochę jeszcze chce mi się spać. 


13:05


No tak, już po lekcjach. To były już całkiem normalne lekcje, nowe tematy i normalna nauka. Nie jestem w pierwszej klasie i nie przysługują mi żadne ulgi, więc nie mogę się nad sobą użalać. 

No tak, ale teraz mam inny problem. Muszę jechać do domu. Jak zwykle zjeżdżają tu obcy i kadra wszystkich wygania do chałup, aby nie blokować miejsca. W sumie to mi nawet trochę pasuje. Przywiozę resztę swoich rzeczy, bo przecież z jednym razem nie udało mi się tego zrobić. 

No tak, ale jest też jeden mały kłopot. W domu nie ma zbyt dużo pieniędzy. No, powiedziałbym, że jest bardzo cienko. Mama musi się nieźle gimnastykować, aby starczyło do końca miesiąca. Oczywiście nam też musi coś dać, bo nie będziemy mieli na powrót. 

Wszystko się zmienia, ceny ciągle idą w górę, a pensje już nie tak bardzo. Stać nas na coraz mniej rzeczy. Trudno określić co będzie za miesiąc czy dwa. Z tego co wiem, mama kupiła dwa prosiaki. To po to ten chlewik chłopaki budowali. Mówi, że trzeba będzie sobie jakoś radzić, bo jak ceny jeszcze pójdą w górę to nie będzie nas stać na wędlinę i mięso. Nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że tak. 

Czekam na Sylwka. Niedługo powinien tu być. Jak się tu pojawi idziemy do autobusu. Chcemy zdążyć na ten o 14:00. Nie spodziewają się nas w domu, bo my sami o tym nie wiedzieliśmy do ostatniej chwili. Powiedzieliśmy im, że zjawimy się najwcześniej za tydzień, a będziemy już dziś. 

Justyna nie będzie zadowolona z mojego przyjazdu. Z tego co wiem dla niej to dobrze jak nie ma mnie w domu. 


poniedziałek, 17 stycznia 2022

1 września 1988

Czwartek


6:45


Wstałem, ale oczy mam zaspane i niezbyt dobrze się czuję. Trudno będzie się odzwyczaić od późnego chodzenia spać i od jeszcze późniejszego wstawania. 

Pogoda jest piękna. 


8:10


O 8:45 zaczyna się akademia rozpoczęcia roku szkolnego. Sylwek pojechał do Garwolina po zakupy odzieżowe dla siebie. Nasz pokoik został już jako tako udekorowany kwiatami. Będą ładnie rosły, bo znajdujemy się od południowowschodniej strony. W związku z tym pokój jest dobrze naświetlony. 

Moje wakacje były piękne, spokojne, sielankowe i bardzo przyjemne. To dokładne przeciwieństwo tego co czeka mnie tutaj. To zwariowany świat, ale też ma swoje uroki. Tutaj życie płynie bardzo szybko. Nie ma czasu na patrzenie w tył i zastawianie się, co by było, gdyby. Tutaj trzeba się nieźle wyrabiać, aby nadążyć za rzeczywistością. Codziennie dzieje się coś nowego. To jest internat. 


21:40


Mięśnie odmawiają posłuszeństwa, w głowie szumi, a po zamknięciu oczu migają różnokolorowe kółeczka. Typowe objawy długiego nurkowania. Oj popływałem sobie w basenie. Jestem zmęczony i senny. 

Przed kolacją sadziliśmy kwiaty z panią Zarębską. 


niedziela, 16 stycznia 2022

31 sierpnia 1988

Środa


17:25


Nowe życie przywitało mnie nagle swym ogromem, gęstością, wielkością i ciężarem. Ten wielki gmach to mój nowy dom. Mnóstwo obowiązków to moje nowe życie. Świadomość, że jest ktoś nade mną, kto za mnie decyduje wcale nie pomaga. Wszystko to zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Pojawił się lęk, niepewność, smutek, a nawet żal. Przeciwstawia się temu sztuczna wesołość i udawanie, że wszystko jest w porządku. Będzie, ale dopiero za kilka dni, kiedy wsiąknę w ten nowy, trochę zwariowany kosmos. 

No i oczywiście w tym roku będzie mniej czasu na tworzenie obszernych sprawozdań każdego dnia. Chociaż nie jestem w stanie powiedzieć, czy wytrzymam bez pisania. To już ostatnia klasa. Nie ma co się rozczulać. Trzeba ostro brać się za naukę. Matura to ważna rzecz. 

Mieszkamy w pokoju nr 11 na parterze. Mamy szczęście. To dwuosobowy pokój z łazienką, w której jest wanna i kibelek. No ale jest mały haczyk. Ten pokój to tak naprawdę mieszkanie, przerobione na dwa pokoje ze wspólną łazienką. Obok mieszkają goście za którymi, szczerze mówiąc, nie przepadam. 


sobota, 15 stycznia 2022

30 sierpnia 1988

Wtorek


10:45


Pada. Przez całą noc padało. Była burza. Dobrze mi się spało. Dopiero się obudziłem. Zastanawiam się, co robić dalej. Ubrać się i iść pakować rzeczy, czy posiedzieć jeszcze trochę w namiocie? 

Boże kochany, jutro już jadę!

Chyba trzeba będzie złożyć namiot. Nie wiem, czy Sławek będzie chciał w nim spać. W sumie noce są coraz zimniejsze. 


piątek, 14 stycznia 2022

29 sierpnia 1988

Poniedziałek


19:20


Nie ma co siedzieć i rozmyślać. To nie prowadzi do niczego dobrego. To tylko strata czasu. W środę jedziemy do szkoły. Teraz trzeba wszystko przygotować. 


Droga.


Droga w jaskini, 

jaskinią tą ciemność, 

a droga jest prosta,

jak promień światła

i ginie w oddali.


Ta droga jest równa,

tak — równa

równa jak szkło

gładka jak szkło.


Ta droga jest czarna,

czarniejsza od czerni,

ciemniejsza od zła,

lecz to nie jest zło.


Gdzie ona prowadzi?

Drogo gdzie idziesz?

Nikniesz w świadomości. 

Ja wiem gdzie prowadzisz,

znam twój kierunek,

lecz boję się myśleć,

boję się czuć. 

 

Dziś pojawił się w mojej głowie mord. Straszliwa, niewinna i krwawa śmierć. Dzisiaj w mym śnie pojawiło się zło. 

Ja, jeżeli myślę, czuję, to jestem kimś więcej niż… 


czwartek, 13 stycznia 2022

29 sierpnia 1988

Poniedziałek


18:45


Jeszcze tutaj jestem, ale już niedługo to się zmieni. Trzeba będzie wyjechać, pożegnać się ze spaniem do południa, późnymi wieczorami i leniuchowaniem. Odjadę stąd do obowiązków i porządku, do regularności i systematyczności. Opuszczę ten cudowny, malowniczy zakątek, piękne krajobrazy, upojne, pachnące sianem wieczory i srebrne, księżycowe noce. Kończy się wielka przygoda, spanie w namiocie i doświadczanie każdego oddechu przyrody. Już niedługo powitam nowe życie i pożegnam chyba już ostatnie takie lato. 

To już ostatnie godziny, ostatnie chwile beztroskiej wolności. Te dwa miesiące miną, lecz nie odejdą w zapomnienie. I chociaż z czasem wywietrzeją z mojej pamięci, wciąż będą istniały na kartach tego dziennika. Przetrwają lata i może kiedyś powrócę do nich z łezką w oku. 

Dziś byliśmy w Równem w domu dziecka. Pobraliśmy zeszyty i przybory szkolne. 


środa, 12 stycznia 2022

27 sierpnia 1988

Sobota


4:05


Niesamowita, urzekająca piosenka Zdzisławy Sośnickiej, która często leci w "Muzyce nocą", tak mnie zachwyciła, że spisałem jej słowa. Cały czas słyszę ją w myślach. 


Ona i on

To była miłość prosta

Złączył ich los

I jedno słowo — zostań

Ona i on

Wierzyli w to, 

że razem będą żyć,

Wierzyli w to.


Ona i on

Znaleźli, ocalili 

Ten czysty ton

Co każe się nie mylić,

że ona on, 

Dla siebie są.

I razem będą żyć,

Wierzyli w to


Wierzyli w to, 

Że nieśmiertelni są,

Gdy miłość trwa,

 Silniejsza jest niż zło,

Ochrania ich spokojny dom,

Aż ich znalazła noc,

Pośrodku dnia pobladłych,

Noc zabrała nagle, 

Zabrała ją, 

Zabrała noc.


Ona i on, 

To było szczęście wielkie,

Wzięła ją noc,

Jak fali dłoń — muszelkę,

Słowa tracą sens,

Bo śmierć i miłość

Już poza nimi jest,

W milczeniu jest.


Gdy słowa gasną, 

Nie pytaj czemu,

Los chciał to odebrać im.

Daj ciszy zasnąć,

Niech otuli ich jak dym,

… Historii kres

I kilka tych niemądrych łez,


Nie wstydź się łez… 





wtorek, 11 stycznia 2022

27 sierpnia 1988

Sobota


3:30


Siedzę. Mija czas. Jest noc i cisza. Nagle coś obsunęło się, a następnie zwaliło gdzieś na strychu. Siedzę i nie ruszam się. Mógłbym obudzić kogoś z rodziny jednak nie robię tego. Nasłuchuję i zastawiam się, co to mogło być. Panuje cisza. Nic się nie dzieje. Mija minuta, później dwie i trzy. 

Już chcę wracać do przerwanego zajęcia, kiedy ponownie słyszę ten dziwny dźwięk. Tym razem dochodzi do tego dosyć głośne tupanie. To są solidne korki, mocne uderzenia stopami. Tup, tup, tup… przechodzi nad moją głową, zatrzymuje się i rusza dalej. Znowu cisza. 

Po moich plecach przebiegł zimny dreszcz. Doskonale wiem, że na strych nie ma z zewnątrz wejścia. Nikt obcy nie mógł tam ot tak się znaleźć. Prawie sram po gaciach. Uważnie nasłuchuję. Nic. Kompletna cisza. 

Minęło pięć minut, może trochę więcej. Nagle z głośnym trzaskiem otwierają się drzwi prowadzące do sieni. Czuję, że krew odpływa mi z twarzy. Sparaliżowany strachem odwracam się, ale nikogo tam nie ma. To jednak nie koniec. 

Drzwi zamykają się same tak jakby poruszone czyjąś ręką. Znowu te kroki. Tym razem nie na strychu, ale tu w mieszkaniu. Są blisko, mimo że nikogo nie widzę. 

O Boże, o Boże, dlaczego nikt się nie budzi?! Próbuję krzyknąć, ale nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Kroki zbliżają się do regału i zatrzymują się. Biblia, która do tej pory stała tam spokojnie, przewraca się i spada na podłogę. 

Kroki oddalają się. Znowu zapada cisza. 


Dobra, to głupie opowiadanie. Nie pisze się takich rzeczy o tej porze. Sam się nakręcam. Teraz nie będę mógł zasnąć. 


poniedziałek, 10 stycznia 2022

27 sierpnia 1988

Sobota 


1:25


Droga. Ta droga prowadzi do nieba. Ta droga jest trudna, pełna cierpienia i kolców jak dzika róża, lecz idziesz, bo musisz iść, bo chcesz iść. Cierpisz, bo cierpiał On. Znosisz to mężnie, aby Tam uzyskać nagrodę. Tam znajdziesz to czego szukasz.


Gwiazdy na niebie są twoje. One są tobą, czują i cierpią. Tak jak ty cierpisz. Więc wyjdź w pogodny wieczór i pojednaj się z nimi. Poczuj ich ogrom i przestrzeń, która je otacza. Niech spłynie spokój na twoją duszę. 


Potęga rozpiera twoje serce. Jesteś silny i młody. Chcesz coś zrobić dla świata. Brniesz naprzód pokonując trudności, by zbudować piękny pałac. Pałac szlachetnych czynów i dobre serca. 


Jesteś tam? Wciąż czuję twój oddech. Niepewny drżący, lecz pełen ciepła. Jesteś tam? Ukryta wśród bujnej zieleni, o włosach jak krzewy, na których osiadły kropelki rosy? Jesteś tam? O oczach błyszczących jak perły? 


niedziela, 9 stycznia 2022

27 sierpnia 1988

Sobota 


1:10


O Boże, jak ten czas szybko leci! Tak niewiele zostało tych wakacji, że strach. Już niedługo trzeba będzie się pożegnać z latem. Wszystko przeminie i zostaną tylko wspomnienia i tęsknota za tym co przeżyłem.

Coś przemija i odchodzi, lecz budzi się coś innego, nowego. Coś się rodzi i tworzy w głębi duszy. Jakby świat zaginiony i baśniowy, świat pełen tajemnic i pięknych księżniczek, świat miłości i spokoju, piękna i harmonii. 


sobota, 8 stycznia 2022

26 sierpnia 1988

Piątek


8:50


Przed chwilą się obudziłem. Całą noc śniłem. Były to bardzo emocjonalne sny, bardzo wyraziste. Po każdym z nich miałem nikły przebłysk świadomości. Próbowałem zapamiętać któryś, lecz gdy przychodził następny, zapominałem poprzedni. Teraz nie pamiętam żadnego, nawet tego ostatniego, ale jestem pewny, że gdybym się położył i zasnął, od razu wróciłbym do nich wszystkich. Chodzi tylko o to, że ja nie mam zamiaru już spać. Idę na film do domu. Chłopaki chyba już od godziny budują chlewik. 


piątek, 7 stycznia 2022

25 sierpnia 1988

Czwartek


22:40


Niebo jaśnieje w blasku księżyca. Noc okryła świat płaszczem mroku. Wszystko, co rozgrywa się w tej chwili wokół mnie, sprawia wrażenie, jakby było żywcem wyjęte z jakiejś bajki o śpiącej królewnie lub legendy o smokach i rycerzach. Domy wyglądają zupełnie inaczej niż w ciągu dnia. Trwają w ciszy jak posągi, majestatyczne i wielkie, obmyte bladym światłem księżyca. Drzewa przypominają wielkie wręcz monstrualne olbrzymy, baśniowe stwory, orki i gnomy. Ruch uliczny, który towarzyszył nam za dnia, zamarł całkowicie. Zaułkami przemykają zakochane, szczęśliwe pary. Przypominają nimfy i wróżki, lekkie choć powolne, czasami ginące gdzieś w mroku. Dźwięki, które były wymieszane i liczne, teraz rozproszyły się i przycichły. W jednym miejscu gdzieś daleko odezwie się pies, w drugim odpowie mu inny. Czasem przejedzie samochód, rozcinając długim snopem świateł ciemność i zakłócając ciszę warkotem silnika, lecz trwa to tylko chwilę. Potem wszystko cichnie i na powrót staje się tajemnicze. Może jeszcze bardziej niż przedtem. 

Noc obejmuje cię swoim ciepłem i miłością. Wyciąga do ciebie swoje ramiona. Jeżeli pragniesz spokoju, idziesz w nie z nadzieją małego dziecka. Jeśli ufasz, znajdujesz ten spokój. Stajesz się anonimowy, wręcz rozpuszczasz się w mroku. Nikniesz w nim, sam zachowując zdolność widzenia. 

Zastanawia mnie pewna rzecz. W ciągu dnia jestem znużony i senny, natomiast noc przywraca mi pełnię sił i trzeźwość myślenia. Dlaczego tak się dzieje?