środa, 29 lipca 2020

27 czerwca 1986

04:00


Nie spałem i nie zamierzam spać. Wszyscy śpią, tylko nie ja. Zaczyna wschodzić słońce, zapowiada się piękny poranek. Jest we mnie coś, co mnie prześladuje. Tak an prawdę to czegoś mi brak.

To, co napiszę może wydawać się głupie.

Przyjaźń jest, jak blask wschodzącego słońca. Czasami jak błękit nieba. Przyjaźń jest ciepła jak róż na niebie. Przyjaźń prawdziwa jest z tobą wszędzie: w dobrym i w złym w troskach i w radościach. Jednak to wszystko, to mało. Trzeba dodać tu coś mocniejszego. Ten obraz będzie dopiero pełny jeśli dodamy w tym miejscu miłość. Te dwa uczucia uzupełniają się i wspierają wzajemnie. Dopiero teraz tworzy się obraz szczęścia, coś, czego każdy człowiek pragnie. 

Wstajesz rano i widzisz uśmiechniętą twarz ukochanej osoby. Ten uśmiech pozwala zapomnieć, choć na chwilę o kłopotach. Wracasz zmęczony, utrudzony i czujesz to ciepło i jesteś szczęśliwy. Wiesz, że jest ktoś, kto cię wysłucha i zrozumie. 

Tymczasem zrobiło się całkiem widno. Nie wiem, który dziś jest, całkiem straciłem rachubę czasu. 


14:00


Nie wytrzymałem i o 11:00 się kimnąłem. Spałem trzy godziny.


***


Płynie muzyka

ze wszystkich stron świata,

jest taka lekka,

swobodna,

przeniknięta słońcem.

Jakby

opowiadała bajki.

Każdego ugłaszcze,

uspokoi.


***


Wcześnie rano niebo było zasnute chmurami, a teraz nie widać ani jednej.


***


I znów

ta samotność,

wzywa

i przyciąga.

Ta siła magiczna

wypływa

z głębi pustki,

otacza mnie nastrojem

i odchodzi.  


   14:50


Spać mi się nie chce, ale czuję się dziwnie. To chyba efekt tej nieprzespanej nocy. Mam wrażenie, jakby  ten dzień miał już mijać. No tak, przecież czuwałem od 2:00 do 14:50.


***


Czy widzisz tą perspektywę?

Tam, daleko 

jest mój dom, 

tam, 

gdzie nikt nie widzi.

Płynę tam 

na skrzydłach wiatru,

opuszczam to miejsce, 

żegluję,

unoszę się i płynę.

Nade mną błękit, 

pode mną życie.

Chyba nikt nie spostrzegł,

że mnie nie ma.

To dobrze,

odpływam w dal samotności,

w serce spokoju.

Może kiedyś tu  wrócę? 


16:10


Słonecznie, ciepło.

Ktoś idzie z plecakiem,

pogwizduje,

wędruje.

Słychać szum morza, 

mięśnie pracują rytmicznie,

nie są zmęczone.

Żal mu zostawiać wszystko,

lecz musi ruszać.

To jest silniejsze,

ta siła wędrowca.


16:15


Coś ważnego tu się kryje, poważna sprawa... ważna dla mnie, nie mogę tego lekceważyć. Trudno będzie przez to przejść, trzeba będzie dokonać czynu, który może skrzywdzić przyjaciół. Mimo że to trudne, wiem, że nie mam innego wyjścia. Przepraszam ich wszystkich w myślach, nie mogę inaczej…

I znów cały świat stoi przede mną otworem, decyzja? Nie, ja już zdecydowałem. Gorące uczucia mieszają się w sercu... opuścić wszystkich w imię własnego szczęścia?!


17:00


Dziwny ten mój świat. Składa się z uczuć i nastrojów, indywidualny, tylko dla mnie. Nikt nie ma tu wstępu. Nikomu nie mogę go pokazać, nikomu kogo dobrze znam. Obcemu, tak, przechodniowi, co zaraz pójdzie. Może ktoś, kiedyś sam go odkryje. Nie mam pojęcia. Na razie jest nas dwóch. Nie, to ja sam, ale taki podwójny. Raz pokazuję jedną, a raz drugą stronę. No i ten świat jest nasz wspólny. 


  18:10


Popełniłem błąd nie idąc spać tej nocy. Mój organizm przygotowany był do pewnego rytmu, snu i czuwania, a teraz ten rytm został zachwiany. W wyniku czego nie bardzo dociera do mnie czy jest noc, czy dzień. To niezbyt przyjemne. Chcę się zdrzemnąć, a tylko się męczę.


23:20


Wszyscy poszli spać, siedzę i słucham radia. Tej nocy, chyba, też nie będę spał.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz