I znów, jak co dzień, wyszedłem do lasu. Idę spokojnie przed siebie, rozmyślam. Idę ścieżką wśród wysokich do ramion paproci. Spokój, szum lasu, świergot gili i sikorek, zapach sosnowych igieł, przyjemnie. Co chwilę gałązki delikatnie ocierają się o moja twarz.
Opuściłem gęste paprocie i wkroczyłem w rzadki, sosnowy las. Zapach igieł nasilił się znacznie. Słońce mocno grzeje w plecy. Teraz czuje się upał. Zaczynam się pocić.
Idę dalej. Suche patyki chrupią pod nogami. Jakże mało tutaj cienia, przecież to las?! I ten szum, jakiś inny, cichy, skromniejszy, ale bardziej wymowny. Czuje się to słońce i tą duchotę.
Wyszedłem teraz z tej ścieżki na szeroką drogę. Ta droga prowadzi do szkoły podstawowej w sąsiedniej wsi. Jestem niespokojny, ktoś może jechać i przerwać ten spokój.
Usiadłem na samym skraju tej drogi. Jakiś trzmiel zatacza wokół mnie kółka. Komary nie dają mi spokoju. Nie chce się wierzyć, że w taki upał tyle ich jest. Nie są dobrym tematem do pisania, ale irytują mnie. Idę dalej.
Zerwał się wiatr. Jego powiewy umilają mi spacer. Odprężam się. Cóż to byłby za upał, gdyby nie ten wiatr. Jak na zawołanie nasila się. Lekki, przyjemnie chłodny. Niesamowite. Nie ma komarów. Och, jak przyjemnie.
Cisza, cisza, cały las w niej tonie. Tylko śpiew sikorek i innych ptaków. Cisza, spokój. Jakże dobrze się czuję w tej pustce, w tej ciszy. Jakby na całym świecie nikogo nie było. Nikt nie patrzy, nikt nie pyta, nikt nie kontroluje. Mogę być sobą.
Wiatr nasila się. Szelest. Ktoś tam jest! Kto ośmiela się przerywać mój spokój?! Nic, to tylko gałązka. Spadła z drzewa.
Nie, ktoś jednak jest. Niedaleko. Trzeba sprawdzić. Nie chce się mi ruszyć z miejsca. Jest tak przyjemnie.
Pomimo tej harmonii, tego spokoju, ciszy, nie mogę się całkowicie odprężyć. Czuję się tak, jakby coś działo się za moimi plecami, a ja tego nie mogę dostrzec. Ale to tylko złudzenie.
Samotność. Zastanawiam się, dlaczego, tak dobrze czuję się, gdy jestem sam? Czuję, że potrzebuję odrobiny tej samotności. Chyba każdemu z nas jest to potrzebne.
Czuję spokój, bo jestem sam, a jednak chwilami, odnoszę wrażenie, że jestem otoczony setkami oczu, uszu, czuję czyjeś oddechy... Nie, to wina mojej nadpobudliwości nerwowej. Chcę się odprężyć, zapomnieć o wszystkim i gdy już się mi to udaje, coś przerywa ten spokój. Taka szarpanina mi się nie podoba.
Chyba za daleko zaszedłem. Słyszę odgłosy szosy. To nie mój rewir. Wracam.
Przestrzeń: czarna, wielka... ogromna…
My: mała cząsteczka…
Cisza, słychać ogrom przestrzeni.
Coś wielkiego: wielka siła... moc…
Zbliża się. Potęga, a jednocześnie delikatność.
Uśpiony demon: słowa, moc, pragnienia... wisi gdzieś w zasięgu wzroku. Rozgląda się majestatycznym spojrzeniem. A jednak z tej wielkości wyłania się malutka, ciepła serdeczność. Woła mnie cichym, delikatnym głosem.
Blok, skała, beton, wielki sześcian, pędzi, gnicie...
Szuka.
Spryt.
Podejrzenie.
Chce cię poznać do głębi, wykorzystać.
Ironiczny śmiech wpada w pustkę.
Co? Spokój?
Nie. To złuda, pułapka.
Zbliża się sen, spokój, cisza
płynie, płynie
z głębin szum morza
pluskanie fal
ciepły koncert wody
i oto przebłyski czegoś twardego ciężkiego
i znów płynie muzyka jak babie lato
płynie w obłokach, płynie wysoko
krajobraz u dołu przesuwa się
płynie, leci wysoko nad troskami
to cele wyższe
odpływa coraz dalej, spada
Znikło.
Coś się pojawiło.
Coś tajemniczego i nieznanego.
Coś dalekiego i nieosiągalnego.
Coś samotnego i bardzo smutnego.
Coś romantycznego.
Coś tu się działo.
Coś pozostawiło ślad
wspomnień i rozczarowania
Szkoda, że minęło.
Gorące lato.
Idzie ktoś pośród pól,
słońce grzeje… zadowolenie.
Zostawia wszystko i rusza w nieznane,
Nareszcie odpocznie.
Zamyślony, zadumany.
Jego plan się powiódł.
Wakacje, teraz wakacje.
Kosmos.
Czarna przestrzeń, gwiazdy, planety,
pędzące meteory.
Błądzimy statkiem wśród czarnej pustki,
jesteśmy spokojni.
Komputer jest pilotem.
Siedzimy, patrzymy w ekran,
mijamy globy, małe i duże.
Wielka tarcza rośnie,
już zajmuje cały plan.
Uwaga, osiadamy!
Lądowanie.
I znów pędzimy jak szaleni,
co nas to wszystko obchodzi.
Pędzimy daleko w przestrzeń.
Cisza.
Słuchaj, czy to galop konia?
Nie, to tylko cisza.