Wtorek
17:55
Aha no tak teraz to przyszli do mnie z prośbą, żebym łaskawie chciał tańczyć poloneza. O nie, Co to, to nie! Najpierw to pozbyli się mnie w sposób mało delikatny, a teraz chcą łaskawie przyjąć mnie z powrotem, bo nie ma komu tańczyć. Nigdy by się tak nie stało, gdyby kilka osób nagle nie zrezygnowało. Hahaha teraz to oni mogą pocałować się w cztery litery. To znaczy pani Szostakiewicz i cały jej zespół.
-Może i powinieneś tańczyć. Ja to przecież twój bal. Jesteś maturzystą. Zresztą to tak sympatycznie, - próbowała mnie dziś przekonywać.
Nosz kurwa, sympatycznie to może jest. Powiedziałbym, że w innej sytuacji mógłbym być nawet dumny, ale tutaj zachodzą zupełnie inne okoliczności. Najpierw przyszli do mnie i spytali, czy nie zechciałbym zatańczyć. Kiedy już się nastawiłem, że będę w pierwszym szeregu, bo to jednak jest jakiś prestiż, stwierdzili, że jednak nie, bo przecież jest tyle lepszych ode mnie osób. No mogliby przynajmniej ująć w jakiś bardziej delikatny sposób. Przyznam się szczerze, że było mi i ciężko, ale pogodziłem się z tym. No i teraz po tych słowach, niecały tydzień później znowu do mnie się zwracają z prośbą o pomoc. Problem w tym, że sytuacja radykalnie się zmieniła.
Oni zdecydowali się na mnie tylko z jednego powodu. Nikt nie chce już się w to bawić. Ludzie zobaczyli, że to nie takie łatwe nauczyć się takiego tańca jak polonez Ogińskiego. Nawet ci, co tak brylują na dyskotekach. To cholernie dużo roboty i dla większości to zbyt duży wysiłek. Ja, chociaż mam nogi jak z waty, ale to chyba bardziej z samego stresu, byłem gotów podjąć to wyzwanie. Chociaż muszę powiedzieć, że o mało nie zesrałem się ze strachu kiedy uświadomiłem sobie, że już na samym początku balu wszyscy będą na mnie patrzeć jak na wariata.
-No cóż, jak nie chcesz to trudno. Znajdą się inni chętni.
-W porządku. Przyjąłem do wiadomości pani profesor, - powiedziałem i pomyślałem w duchu: "Mnie już tam nie zobaczą."
No i jest jeszcze jeden problem i to wcale nie taki mały. Mam dość duże problemy z niektórymi przedmiotami. Zbliża się matura i chciałbym ją jednak zdać. Podchodzę do tego dość poważnie, a uczęszczając na próby tańca poloneza, które odbywają się w czasie nauki własnej, miałbym tego czasu jeszcze mniej.
Chociaż z drugiej strony jakaś struna ambicji została we mnie poruszona. A może jednak dałbym sobie radę? To przecież polonez na studniówce. Będą filmować kamerą VHS. Zawsze to ładnie wygląda i wszyscy mówią: "ooo!" Przecież i tak zwykle uczę się po ciszy nocnej w cichaczu i aż taki ambitny nie jestem, żeby tych paru godzin nie poświęcić.
Nie wiem, być może będę tego żałował, ale uniosłem się honorem i podjąłem już decyzję. Nazwisko Gołaszewski to nie napis na dropsie i nie można mnie tak traktować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz