wtorek, 31 maja 2022

4 stycznia 1989

Środa


14:45


No tak, dopiero dzisiaj otrzymaliśmy zaproszenia i znaczki na studniówkę. Chociaż lepiej późno niż wcale. 

Jutro przychodzi Agnieszka i będzie uczyła mnie tańczyć. Trzeba ruszyć dupę i załatwić magnetofon oraz kasety z odpowiednią muzą. 

Mam już garnitur, buty, krawat i białe skarpetki. Jeszcze tylko brakuje mi białej koszuli do kompletu. 

Siedzę i tak się zastanawiam. Co to jest ta studniówka? Wielki bal czy zabawa jak wszystkie inne. Myślę, że to coś pośrodku. To szczególna zabawa, ponieważ odbywa się tylko raz jeden w życiu. W takim razie trzeba na niej bawić się do upadłego, tak, żeby zapamiętać to do końca życia. Jak ten czas szybko leci, to już tylko niecałe dwa tygodnie. 

Jak tylko Sylwek przyjdzie z obiadu, zaraz idę na skrzydło żeńskie. Nie lubię tam chodzić razem z młodszym bratem. Nie dlatego że jego samego nie lubię. Nic z tych rzeczy. Sylwek jest w porządku. Jest wygadany, przystojny. Cały problem leży chyba gdzieś indziej. Podejrzewam, że podświadomie uważam go za swojego rywala. To śmieszne, bo on w ogóle nie gustuje w dziewczynach, które mnie się podobają. No ale chyba nie mam nad tym całkowitej kontroli. Można powiedzieć, że to taki zew natury. 

Zaniosę Marzenie zaproszenie na studniówkę. Znaczek dostała ode mnie już na obiedzie. 

Nie wiem, wydaje mi się, że Marzena robi takie wrażenie, jakby było jej wszystko jedno, czy pójdzie na tę studniówkę. Zastanawia mnie jej (przynajmniej pozorna) obojętność. Może wolałaby pójść na ten bal z kimś innym? Tylko dlaczego mi nic o tym nie mówi? 

Mam taki problem. Odnoszę wrażenie, że wobec dziewczyn nie umiem zachować się jak prawdziwy mężczyzna. Zachować się jak prawdziwy mężczyzna? Co to jest? Chodzi o to (chyba), żeby czymś szczególnym takiej dziewczynie zaimponować. Trzeba być trochę takim nieokrzesanym łobuzem. Tak jak mój brat. Dziewczyny to lubią. Mógłbym wtedy szybciej zjednać jej względy. Chciałbym, żeby przestała traktować mnie jak wszystkich innych chłopaków. 

Problem jednak polega na tym, że niewiele mam w sobie z tego przysłowiowego łobuza. Na pierwszy rzut oka wyglądam jak książkowy mol. Poza tym moja twarz, ale też i cała sylwetka bardziej przypominają chłopca, niż mężczyznę. Jak z taką aparycją pozyskać atrakcyjną laskę?

Mój brat nie musi robić praktycznie nic, a i tak atrakcyjne dziewczyny same do niego podchodzą i zagadują. Na przykład Edyta. Jeszcze wczoraj o niego pytała. 


poniedziałek, 30 maja 2022

3 stycznia 1989

Wtorek


17:55


Aha no tak teraz to przyszli do mnie z prośbą, żebym łaskawie chciał tańczyć poloneza. O nie, Co to, to nie! Najpierw to pozbyli się mnie w sposób mało delikatny, a teraz chcą łaskawie przyjąć mnie z powrotem, bo nie ma komu tańczyć. Nigdy by się tak nie stało, gdyby kilka osób nagle nie zrezygnowało. Hahaha teraz to oni mogą pocałować się w cztery litery. To znaczy pani Szostakiewicz i cały jej zespół. 

-Może i powinieneś tańczyć. Ja to przecież twój bal. Jesteś maturzystą. Zresztą to tak sympatycznie, - próbowała mnie dziś przekonywać.

Nosz kurwa, sympatycznie to może jest. Powiedziałbym, że w innej sytuacji mógłbym być nawet dumny, ale tutaj zachodzą zupełnie inne okoliczności. Najpierw przyszli do mnie i spytali, czy nie zechciałbym zatańczyć. Kiedy już się nastawiłem, że będę w pierwszym szeregu, bo to jednak jest jakiś prestiż, stwierdzili, że jednak nie, bo przecież jest tyle lepszych ode mnie osób. No mogliby przynajmniej ująć w jakiś bardziej delikatny sposób. Przyznam się szczerze, że było mi i ciężko, ale pogodziłem się z tym. No i teraz po tych słowach, niecały tydzień później znowu do mnie się zwracają z prośbą o pomoc. Problem w tym, że sytuacja radykalnie się zmieniła. 

Oni zdecydowali się na mnie tylko z jednego powodu. Nikt nie chce już się w to bawić. Ludzie zobaczyli, że to nie takie łatwe nauczyć się takiego tańca jak polonez Ogińskiego. Nawet ci, co tak brylują na dyskotekach. To cholernie dużo roboty i dla większości to zbyt duży wysiłek. Ja, chociaż mam nogi jak z waty, ale to chyba bardziej z samego stresu, byłem gotów podjąć to wyzwanie. Chociaż muszę powiedzieć, że o mało nie zesrałem się ze strachu kiedy uświadomiłem sobie, że już na samym początku balu wszyscy będą na mnie patrzeć jak na wariata. 

-No cóż, jak nie chcesz to trudno. Znajdą się inni chętni. 

-W porządku. Przyjąłem do wiadomości pani profesor, - powiedziałem i pomyślałem w duchu: "Mnie już tam nie zobaczą."

No i jest jeszcze jeden problem i to wcale nie taki mały. Mam dość duże problemy z niektórymi przedmiotami. Zbliża się matura i chciałbym ją jednak zdać. Podchodzę do tego dość poważnie, a uczęszczając na próby tańca poloneza, które odbywają się w czasie nauki własnej, miałbym tego czasu jeszcze mniej. 

Chociaż z drugiej strony jakaś struna ambicji została we mnie poruszona. A może jednak dałbym sobie radę? To przecież polonez na studniówce. Będą filmować kamerą VHS. Zawsze to ładnie wygląda i wszyscy mówią: "ooo!" Przecież i tak zwykle uczę się po ciszy nocnej w cichaczu i aż taki ambitny nie jestem, żeby tych paru godzin nie poświęcić. 

Nie wiem, być może będę tego żałował, ale uniosłem się honorem i podjąłem już decyzję. Nazwisko Gołaszewski to nie napis na dropsie i nie można mnie tak traktować. 


niedziela, 29 maja 2022

2 stycznia 1989

Poniedziałek


23:15 


Jej dom, rodzina, rodzeństwo – to od niej ciągle słyszę. Marzena Płochocka. To ta dziewczyna, z którą mam iść na studniówkę. Nie znam jej zbyt dobrze. Odnoszę wrażenie, że ma już kogoś. Jakiegoś chłopaka. Studniówka. Dziwne, jak szybko się zgodziła. Żebym nie miał jakiejś złudnej nadziei – to tylko układ, zwykły koleżeński układ. Ona wie, że ja nie umiem tańczyć.  Jestem jak słoń w porcelanie i nie wiem, czy kiedykolwiek dobrze opanuję tę trudną sztukę. 

Jak to będzie? Ona wie, że przecież nie będę jedynym chłopakiem na tej imprezie. Zdaje sobie sprawę, że przecież nie będzie ciągle ze mną się męczyć. 

To głupie. Tak się ciągle zastanawiać. Ale z drugiej strony tylu przystojnych chłopaków będzie na tym balu. To ładna, grzeczna i dobrze ułożone dziewczyna. Na pewno któryś z moich bardziej wygadanych kolegów się do niej przyklei. 

Jak to będzie? Tyle pytań i tak mało odpowiedzi. 

Ona, ona tańczy dobrze. Często chodzi na dyskoteki. No przynajmniej tak mówi. Czyli lubi tańczyć. A ja? Czy przez dwa tygodnie można nauczyć się tańczyć? Czy w ogóle ta Agnieszka przyjedzie do internatu i czy w ogóle będzie miała zamiar mnie uczyć tańczyć? Jeżeli tak, no to pół biedy. Jeżeli nie... No cóż, nie chce mi się teraz o tym myśleć. 

Zaraz, zaraz a może... nie to głupi pomysł, chociaż z drugiej strony może wcale nie taki głupi, może by tak powiedzieć tej Marzenie, żeby to ona nauczyła mnie tańczyć? To wcale nie byłoby takie złe, bo przecież później i tak poszlibyśmy razem, więc znalibyśmy swoje plusy i minusy. Pozostaje tylko pytanie, czy ona się w ogóle zgodzi? Jak jej o tym powiedzieć? Kiedy jej o tym powiedzieć? Czy będzie miała dla mnie czas? 

Ona jest inna, niż mi się wydaje. Takie odnoszę wrażenie. Ona nie mówi o sobie wszystkiego. Może to ja jak głupi, jakoś się w niej zabujałem? Czasami wydaje mi się, że ona patrzy na mnie z ironią. 

Nie wiem. Wiem jedno, chciałbym, żeby zawiązała się między nami nić przyjaźni. Tylko tyle i aż tyle. Tak naprawdę nigdy nikogo takiego nie miałem, a bardzo bym chciał. Mógłbym stać się jej przyjacielem. Mógłbym wieczorami wysłuchiwać jej długich zwierzeń. To głupie, przecież już to robię. A może chcę, by wydarzyło się między nami coś więcej? Mój brat kupił swojej dziewczynie medalik, a ja nie mam kasy, żeby czymkolwiek dysponować. 


sobota, 28 maja 2022

2 stycznia 1989

Poniedziałek


22:45 


Nie wiem, czy to umiejętność i czy też dar, może każdy to potrafi, ale ja ostatnio zaczynam odkrywać u siebie pewną dziwną, no może nie dziwną, ale na pewno zastanawiającą umiejętność. Choć to nieco dziwne, kiedy przebywam z innymi ludźmi, kiedy z nimi rozmawiam, dyskutuję, potrafię odgadnąć, co w danym momencie odczuwa mój rozmówca. Potrafię to odczytać z wyrazu twarzy, drobnych, czasami na pozór niedostrzegalnych gestów czy tików nerwowych. Może to wynika z mojego częściowego wycofania się i introwertyzmu, a może nie. Często jest tak, że czuję się jak widz w teatrze, obserwator, a nie jak aktywny uczestnik danej dyskusji. Życie nauczyło mnie więcej widzieć niż mówić. To daje pewną przewagę, ale czasami może stać się też przekleństwem. 


piątek, 27 maja 2022

2 stycznia 1989

Poniedziałek


22:20 


Któregoś dnia podczas świąt w domu przeczytałem swoje wiersze w obecności Sylwka i Sławka. Wszystko nagrało się na taśmie magnetofonowej. Zaraz później znalazłem się w krzyżowym ogniu pytań i uwag. 

Sylwek stwierdził:

-Ty chyba masz coś wspólnego z Mickiewiczem. 

Pochlebiało mi to bardzo, ale skromnie odpowiedziałem: 

-Nie przesadzaj, Mickiewiczowi to ja nawet do pięt nie dorastam. 

Byłem przekonany, że ze strony młodszego brata to jest jak najbardziej komplement, niemiej, on sprostował, wyjaśniając dokładnie, o co mu chodziło:

-On usypiał naród swoimi wierszami i zdaje się, ty robisz to samo. Poza tym wydaje mi się, że za bardzo użalasz się nad sobą. 

W pierwszej chwili trochę się obruszyłem, ale zaraz później uświadomiłem sobie, że brat ma dużo racji w tym co mówi. No fakt, użalam się nad sobą, ale nikt przecież nie powie, że zupełnie nie odczuwa strachu. To przecież jak najbardziej naturalne uczucie. Tak samo nikt nie może przecież powiedzieć, że nigdy w swoim życiu nie czuł się samotny czy zagubiony. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu tego doświadcza. Ja różnię się od innych właśnie tym, że potrafię o tym co czuję i myślę pisać. Staram się wyrazić to w sposób artystyczny. To jest taki mój przekaz do reszty ludzkości. To tyle Sylwek, Sławek natomiast był bardzo zachwycony. Nie, nie tyle zachwycony, ile zdumiony faktem, że ja w ogóle piszę jakieś wiersze. Muszę się przyznać szczerze, że pierwszy raz byłem w takiej sytuacji. Czułem się jak artysta na wernisażu swoich dzieł, gdzie grono odbiorców zadaje niejednokrotnie dość trudne pytania. Tak czy inaczej, ta cała dyskusja, jeżeli w ogóle tak to można nazwać, dała mi sporo do myślenia. 


środa, 25 maja 2022

28 grudnia 1988

Środa 


23:45 


"Człowiek umiera i kiedy znajduje się w momencie największego cierpienia fizycznego, dochodzi do niego głos lekarza oznajmującego jego śmierć. Wtedy zaczyna słyszeć przykry hałas, głośne dzwonienie albo szum i w tej samej chwili czuje, że bardzo szybko porusza się w długim ciemnym tunelu. Potem nagle spostrzega, iż znajduje się poza swoim fizycznym ciałem, ale nadal przebywa w fizycznym i bezpośrednim otoczeniu i widzi swoje ciało z pewnej odległości, jak widz w teatrze. Oszołomiony i zmieszany obserwuje nadal zabiegi reanimacyjne. 

Po chwili odzyskuje panowanie nad sobą i jakby przyzwyczaja się do tej przedziwnej sytuacji. Postrzega, że nadal ma ciało, ale bardzo różne od dotychczasowego i obdarzone innymi możliwościami, niż to fizyczne, które zostawił. Wkrótce zaczynają się dziać niezwykłe rzeczy. Pojawiają się inni, żeby mu pomóc. Widzi duchy krewnych i przyjaciół, którzy zmarli wcześniej i pojawia się przed nim pełen miłości promieniujący ciepłem duch, którego nigdy przedtem nie spotkał, jakaś świetlista istota. Zwraca się do niego bez słów, żeby dokonał oceny dotychczasowego życia i pomaga mu w tym, ukazując natychmiast panoramę ważniejszych minionych wydarzeń. W pewnej chwili Zdaję sobie sprawę, że zbliża się do jakiejś bariery czy granicy – zapewne granicy pomiędzy życiem ziemskim a przyszłym. A jednak wie, że musi wrócić do codzienności, że czas jego śmierci jeszcze nie nadszedł. Nie chce tego, gdyż pogrążony w uczuciu niezwykle intensywnie przeżywanej radości, miłości i spokoju, jest zachwycony tym, co się z nim dzieje. Pomimo to łączy się jakoś ponownie ze swoim fizycznym ciałem i żyje nadal." 


To nie żadne opowiadanie typu SF, tylko poważne opracowanie naukowe, książka pod tytułem "Życie po życiu" Rajmunda A Moody' ego. 


wtorek, 24 maja 2022

27 grudnia 1988

Wtorek 


00:30 


No tak i już po świętach. Smutno je żegnać, bo były miłe i spokojne. Odprężyłem się i uspokoiłem trochę. W piątek jadę do Warszawy po zakup garnituru na studniówkę.


poniedziałek, 23 maja 2022

23 grudnia 1988

Piątek 


Forsa, którą dostałem na garnitur, poszła na zakupy świąteczne. Garnitur mam kupić dopiero po świętach za mamusi trzynastkę. 


niedziela, 22 maja 2022

21 grudnia 1988

Środa 


23:25 


Dostałem zapomogę. 1400 zł. To mało. Będę pisał jeszcze. Dziś jest środa. Koleżanka z klasy nie przyszła. Nie było nauki tańca. Dziś był wieczór wigilijny w internacie. Było fajnie, chociaż absolutnie nic nie zjadłem. Ale za to bardzo dużo składałem życzeń. Dzieliłem się opłatkiem. Robiliśmy zdjęcia z dziewczynami. Później byłem u nich w pokoju. Było fajnie. Marzena podoba mi się coraz bardziej, ale ona kręci z innym chłopakiem. Nie zrezygnuję, muszę pozbyć się go w jakiś sposób. Jutro wyjazd do domu. Nic jeszcze nie spakowałem. Co zrobić z kwiatami? Jeden tydzień nas tu będzie. 

Dziś z biologii dostałem następną trójkę. Bardzo się cieszę. Tylko jedna dwója do poprawienia. 


sobota, 21 maja 2022

21 grudnia 1988

Środa 


14:45 


Szare niebo szarością drży

W obawie przed deszczem. 

Chłodny wiatr wieje chłodem, 

Przynosi wieczorny mróz. 


Szarość szarości nie dorówna.

Mdłe powietrze wpływa do płuc. 

Szare obrazy, brzydkie przedmioty. 

Posępna muzyka płynie ze świata. 


Opanowany szarością, zdobyty przez chłód

Siedzę w jaskini i boję się wyjść 

I jest mi wszystko jedno,

Co stanie się ze mną 


Rzeka życia płynie u mych stóp, 

A ja patrzę na nią 

Wzrokiem rezygnacji i obojętności.

Patrzę na nią z góry

I widzę co się w niej dzieje. 

Nie chcę skakać w jej nurt. 

Nie chcę wpaść w jej prąd. 


Jestem spokojny w swojej jaskini, 

Która bezpieczną kopułą otacza me ciało 

Która daje mi schronienie 

I bezpieczny spokój 


piątek, 20 maja 2022

20 grudnia 1988

Wtorek 


I co dziś mamy? 

Jak się dziś czuję? 

Co dziś się działo? 

Już opisuję. 

Błękit nieba i biel chmur.

Błękit bardziej błękitny,

Biel lepsza od czerni,

Słońce weselej się śmieje

I wiatr łagodniej wieje. 

Powietrze jest czyste, 

Bardziej przejrzyste

I człowiek jest inny,

Jakiś niewinny.

I bardziej jest sobą

I kocha więcej.

Świat wokół siebie widzi już lepiej,

I widzi i słońce i chmury na niebie

I czuje powiew wiatru na twarzy, 

Choć wie, że wcale o niczym nie marzy. 


czwartek, 19 maja 2022

19 grudnia 1988

Poniedziałek


18:15 


Byłem dziś z Sylwkiem w Garwolinie i Kupiłem wreszcie prezent pod choinkę. To są rajstopy. Nie mam pojęcia czy będą dobre, pierwszy raz robię takie zakupy, ale pani w sklepie po moim opisie stwierdziła, że powinny być dobre. Sylwek wylosował Monikę i kupił jej srebrne kolczyki. On ma forsę, więc może sobie pozwolić na tak drogie zakupy. 

Marzena już wie, że chciałbym pójść z nią na studniówkę. Jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji, ale myślę, że to tylko kwestia czasu. 

Maturę, jeżeli w ogóle nie do niej dopuszczą, będę zdawał nie z historii, tylko języka rosyjskiego. Stwierdziłem, że z historii jest zbyt dużo materiału do nauki i zawsze mogę na czymś umoczyć. Natomiast język rosyjski nigdy nie sprawiał mi większych problemów, szczególnie z panią Fedorowicz. 

Z biologią nadal tak samo źle jak było. Być może nawet gorzej. Teraz już się tak nie boję, choć nie mówię, że z tego strachu wyzwoliłem się całkowicie. 

W środę przychodzi do mnie koleżanka z klasy, aby nauczyć mnie tańczyć. 

Zapomogi jeszcze nie otrzymałem i pewnie do świąt już nie otrzymam. 


środa, 18 maja 2022

14 grudnia 1988

Środa 


23:15 


Ta Aneta Prusaczyk to fajna dziewczyna. Cicha, skromna, o miłym usposobieniu. Lubię przebywać w jej towarzystwie. Ona lubi słuchać moich opowieści i wywodów naukowych. Wczoraj zaproponowałem jej, aby poszła ze mną na studniówkę. Odmówiła. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Chyba dlatego, że przestraszyła się trochę tak dużej imprezy. No cóż, nie mam pretensji. Szczególnie że nie była ona moim pierwszym wyborem, tylko opcją rezerwową. Tak naprawdę do gustu przypadła mi Marzenka. Marzenka to niska dziewczyna o kasztanowych włosach i brązowych oczach. 

Jest taki jeden drobny szczegół, który sprawił, że już na samym początku bez najmniejszego trudu wyłowiłem ją z tłumu innych dziewczyn. Chodzi o to, że jej oczy są różnego koloru. To znaczy nie, całe, tylko na tęczówce lewego oka ma dosyć dużą plamkę w kolorze szmaragdowym. Ten drobny szczegół w jej urodzie innym może przeszkadzać, a dla mnie jest niesamowicie intrygujący i pociągający. 

Poza tym Aneta to takie jeszcze trochę dziecko. Marzenka jest dużo bardziej dojrzała, jeżeli tak to można określić. Można z nią o wszystkim porozmawiać i nie przytakuje tylko biernie głową, jak to robi Anetka. 

No cóż, ale Marzena w tej chwili jest w szpitalu. Ma jakiś drobny zabieg. Jeszcze z nią na ten temat nie rozmawiałem, ale wydaje mi się, że powinna się zgodzić. Jak nie to poproszę Anetkę, żeby z nią trochę pogadała. Chodzą do jednej klasy i bardzo dobrze się znają. To by mi pasowało, bo Marzena ma już sukienkę i nie musiałaby kombinować. 


wtorek, 17 maja 2022

13 grudnia 1988

Wtorek 


7:45 


Mam poważny kłopot. Jak tu iść na studniówkę, kiedy się nie umie tańczyć? Mam słoniowe nogi. Co prawda chodziłem na dyskoteki i w tłumie jakoś to wyglądało, ale nie oszukujmy się, jeszcze nigdy nie tańczyłem z dziewczyną. No a teraz będę z dziewczyną. Nawet już sobie taką jedną z pierwszej klasy wybrałem. Nawet ładna. Ma na imię Aneta. Po południu mam wybrać się do niej na skrzydło żeńskie i zaproponować, by poszła ze mną na tę tak ważną dla mnie imprezę. Jak o tym pomyślę, cały się trzęsę. Zupełnie nie wiem, jak podejść do tematu, a przecież nie jestem jakimś ułomkiem czy dzikusem z lasu. Umiem się wysłowić. 

Czy słowa są zdolne wyrazić to, co czuję? Jaką mam wartość w oczach innych ludzi? No nie, ludzie to zbyt ogólne słowo. Nawet przed samym sobą nie potrafię się przyznać do pewnych rzeczy. Przecież chodzi mi tak naprawdę tylko o płeć przeciwną. Zdaje się, że będę musiał to sobie wszystko i jeszcze raz dokładnie przemyśleć i poukładać w głowie. 

Jeżeli nie będę miał dziewczyny, to na studniówkę Będę musiał pójść sam. No cóż, sam. Przecież to moja studniówka. I tak będzie fajnie. Jednak na razie niczego nie przesadzajmy. 


poniedziałek, 16 maja 2022

12 grudnia 1988

Poniedziałek 



22:40 


Jestem


Czarna linia w cichej przestrzeni

Czernią błyszczy i drży niepewnie

Otacza ją pole błogiej niezmienności.

Które powstało z nieistnienia.


Na krawędzi życia czas stoi.

Zamarł i robi się pusty jak balonik.

Powstaje w nim przestrzeń, 

Próżnia zassana z przyszłości.


Jestem węzłem myśli, punktem istnienia,

Który dąży do odległej rzeczywistości.

Chcę zamknąć się w ciemnej jaskini

I zyskać sekundę wieczności.


Jestem polem magnetycznym

Które nie ma ni początku, ni końca

Które nie zna kierunku działania

A chce dosięgnąć słońca.


Jestem powiewem wiatru,

Nic nieznaczącym w zegarze życia,

Który porywa się na łopaty giganta,

By przyspieszyć bieg świata. 


niedziela, 15 maja 2022

12 grudnia 1988

Poniedziałek 


21:35 


Czy życie nie jest czymś dziwnym? Już Samo to, że żyję, patrzę, widzę, odczuwam, jest faktem godnym zastanowienia. Dlaczego to właśnie ja jestem zamknięty w jaskini własnej jaźni? Dlaczego to właśnie ja spoglądam z wewnątrz siebie na świat przez okna moich oczu i słyszę docierające do mnie dźwięki przez otwory moich uszu? Dlaczego tylko ja wiem, co się dzieje wewnątrz mojej głowy? Czuję i to bardzo intensywnie ten niesamowity dualizm istnienia. Mam wrażenie, że moje ja, całe moje jestestwo kryje się głęboko pod czaszką i siedzi tam jak widz, jak operator maszyny, którą jest moje ciało i kieruje nią. Od kiedy pamiętam, od kiedy byłem małym brzdącem, nurtowało mnie pytanie i chyba zawsze nurtować będzie: Dlaczego ja? Dlaczego ja jestem ja? 

Na wiele rzeczy nie umiałem i nie będę umiał sobie odpowiedzieć, ale to nie zmienia faktu, że wciąż niezmiennie niektóre rzeczy będą mnie mocno intrygować. Granica realności i złudy jest tak cienka, że trudno ją zauważyć. Kiedy uświadomię sobie, że większość ludzi ma rozbudowaną tylko jedną połowę tego świata, wydaje mi się to wręcz niewiarygodne. Większość ludzi stawia tylko na to co jest tutaj i teraz, na to co jest realne i bardzo rzeczywiste. Większość ludzi w ogóle nie dostrzega tego co jest wewnątrz nich, tego kim naprawdę są, co sobą reprezentują. Najsmutniejsze jest to, że nawet nie wiedzą, co tracą. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak wielkim skarbem dla nich jest ich własna wyobraźnia, duchowość i wewnętrzne subiektywne życie. 


sobota, 14 maja 2022

11 grudnia 1988

Niedziela 


21:15


W domu Zrobiliśmy losowanie, kto komu będzie kupował prezent pod choinkę. Wylosowałem mamę i teraz nie bardzo wiem, co mam jej kupić. Prezenty mają być powyżej 1000 zł. 

Zbliża się studniówka. Mam dwa problemy. Pierwszy to garnitur. Drugi – dziewczyna. Oba niby błahe, ale dla mnie nie takie proste do rozwiązania. 

Mam coraz więcej nauki. Zbliża się matura. Nie mam pojęcia, jak to wszystko się odbędzie. Modlę się, żeby chociaż skończyć tą pieprzoną szkołę. O wymarzonych studiach dawno już przestałem myśleć. W mojej rodzinnej wsi, tam, gdzie się urodziłem, czeka na mnie tak zwana ojcowizna. Trzeba to zagospodarować i skończyć z marzeniami. 

Pomimo tego wszystkiego ostatnio inaczej myślę, inaczej patrzę na świat, który mnie otacza, który dociera do mojej świadomości. Mój mózg działa jak analityczno syntetyczny przetwornik. 


piątek, 13 maja 2022

7 grudnia 1988

Środa 


15:00 


Dotarłem nad krawędź morza, najbardziej wysuniętego miejsca, do którego można dotrzeć. Teraz już tylko pozostaje wsiąść na statek i popłynąć. Tak mi się wydaje. Nareszcie coś zrozumiałem z tej genetyki. 


czwartek, 12 maja 2022

6 grudnia 1988

Wtorek 


18:15 


Można powiedzieć, że największym źródłem mojego stresu i wszelkich możliwych lęków w tej chwili jest biologia. Kiedy danego dnia ma być ten przedmiot, mam wrażenie, że to jest już mój całkowity i definitywny koniec. No niestety można powiedzieć, że biologia staje się moją obsesją. 


9:00 


Jest tak, jak jest.

Jest tak, jak powinno być.

Jest dobrze.

Jest ciepło. 

Walka toczy się obok mnie.

Deszcz pada obok mnie.

Jestem pod bezpiecznym dachem.


14:20


 robię się pusty jak balonik.

 Powietrzem napełnia się moje wnętrze.

 Powstaje przestrzeń elektryczna.

 Drgam w niepewności.


Widzę w oddali 

Już na zakręcie 

Punkt czarny, straszny. 

Czarna dziura

Tam czeka na mnie. 

Czeka, by wchłonąć i zniszczyć. 

Wypluć resztki mojego ciała. 


Już jutro – tak niewiele czasu. 

Co zrobić? Jak z tego wybrnąć? 

Już czeka. Strach się we mnie zjeżył. 


Buntuje się coś we mnie, 

Z moim losem się nie zgadza. 


18:15 


Czas już myśleć,

Co będzie jutro,

Do czego dążę,

Co chcę osiągnąć. 


Życie jest, jakie jest. 

Mówią: swój byt masz swoich rękach. 

A ja mam tylko puste projekcje. 

Niby wiem, co mam uczynić, 

Lecz czy wykorzystam swoją szansę?

 

wtorek, 10 maja 2022

5 grudnia 1988

Poniedziałek


17:00


Cisza


Cisza stoi

Nieruchoma 

W czterech ścianach.

Ściany milczą,

Milczy sufit i podłoga.

Milczy człowiek.

Stoi czas.

Czas drętwieje.

A cisza?

Cisza robi się przejrzysta.

Cisza w kryształ się zamienia.

A człowiek?

Gdzie jest człowiek?

Człowiek zamknął się

W jaskini swego serca.