Środa
11:40
Teraz leży i śpi. Chyba wszystko w porządku. Wczoraj było dużo gorzej. Wymiotował, miał wysoką temperaturę i zwijał się z bólu. Spytał, czy pójdę z nim do lekarza. Był w takim stanie, że nie mogłem odmówić. Na miejscu okazało się, że to zwykłe zatrucie. Dostał zastrzyk z pyralginy i jakieś leki. Był tam węgiel aktywowany i sulfamid. Wróciliśmy taksówką, bo piechotą byłoby ciężko. Do wieczora nic nie jadł, tak jak zalecił lekarz. Dziś sam kleik, jutro może normalnie jeść, ale nic surowego.
Trochę się wystraszyłem. Nie wiem, co się dzieje. Ostatnio Wszyscy dostają zatrucia pokarmowego. Najpierw ja, później Monika, a teraz Sylwek. Skąd się to bierze? Mogę się tylko domyślać. Tydzień wcześniej nasze pomidory były po pryskane Jakimś środkiem chemicznym. Nie wiem dokładnie, co to było, bo oprysk wykonywał Sławek. Nie było mnie wtedy w domu. Wiem tylko tyle, że ten środek był bardzo toksyczny, a jego okres karencji wynosił aż 7 dni. Wiem też, że pomidory były zrywane dzień przed upływem tego terminu. To może być to, ale stuprocentowej pewności mieć nie mogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz