poniedziałek, 29 listopada 2021

3 sierpnia 1988

Środa 


10:00 


Czas przecieka mi przez palce niczym woda. Płynę od brzegu do brzegu, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. 


* * * 


Taka historyjka z dzisiejszego dnia. 


-Nie trzęś tym drzewem, bo wszystkie jabłka  pospadają.

-Tak, naprawdę? -  przedrzeźniała mnie Justyna,  przeciągając końcówki wyrazów i dalej trzęsła drzewem tak, jakby w ogóle tego nie słyszała. 

-Weź mnie nie wkurzaj, bo ci dołożę, - dołączyła do mnie Monika, -  przecież te jabłka na ziemi tylko się zmarnują. 

Rzeczywiście pod jabłonią leżało całe mnóstwo niedojrzałych, małych jeszcze jabłek, które stopniowo zaczynały gnić. Część owoców była tylko nadgryziona lub podziobana przez kury. Były też takie, które były po prostu rozdeptane. 


* * * 


Justyna ostatnio zrobiła się jakaś dziwna. Zachowuje się tak jakby to, co chcą inni, w ogóle nie miało znaczenia. Jej mniemaniu cały świat powinien kręcić się wokół niej. Przynajmniej nasz dom. Wydaje się jej, że jest jakąś pieprzoną księżniczką. Myśli, że wszystko jej wolno. Jest arogancka, niegrzeczna i świadomie denerwuje pozostałych. Mieszkanie z nią pod jednym dachem jest naprawdę trudne. Zadowolić można ją tylko w jeden sposób. Musisz spełniać jej wszystkie zachcianki bez szemrania. Na dodatek musisz 100% zgadzać się z jej poglądami. 

Moim zdaniem taki sposób zachowania właściwy jest głowie rodziny, komuś odpowiedzialnemu i rozważnemu, a nie najmłodszemu członkowi, który dopiero wkracza w dorosłość i nie ma żadnego pojęcia o świecie. Jako że nie mamy ojca, taką rolę spełniałem ja bądź też któryś z braci. To wcale nie jest łatwe i najchętniej bym się tego pozbył. Niestety ktoś to musi robić. Justyna to widzi, ale interpretuje w zły sposób. Jej się wydaje, że starsi są po to, aby ją pognębić. W pewnym momencie uznała, że czas obalić nasze niby rządy i wprowadzić swoje. Tyle że ona w ogóle nie ma pojęcia jak urządzić. 

Razem z Moniką tworzą duet, który sprawia, że dom staje się nie do zniesienia. Potrafią z niczego zrobić taką awanturę, że każdemu mogą puścić nerwy. Trzeba jednak zaznaczyć, że w tym układzie Monika jest spokojniejsza. Kiedy jest sama potrafi ustąpić starszemu bratu nawet kiedy nie ma on racji. Nawet jak się droczymy, łatwiej jest jej znieść drobne zniewagi, głupie żarty czy nawet przykrości. Ona raczej przeżywa to w sobie. Woli się rozpłakać niż zrobić wielką awanturę. Gdyby nie Justyna byłaby całkiem dobrą siostrą. 

Nie mówię, że jest złą siostrą. Po prostu czasami staje się nieznośna i drażliwa, ale to zawsze w tandemie z Justyną. To Justyna sprowadzają na złą drogę. Justyna nie potrafi trzymać nerwów na wodzy. Trudno jest się jej pogodzić się z faktem, że jest najmłodsza. 

Nie mówię, że my jesteśmy święci. Opuszczając dom dziecka, wynieśliśmy mnóstwo złych nawyków. Możemy rzeczywiście czasami je denerwować. Jednak doskonale wiemy, co znaczy bezpieczeństwo w domu. Staramy się je obydwie chronić nawet wtedy kiedy one tego nie chcą. Czasami wychodzą gdzieś, nie mówiąc gdzie i później szukamy je po całej miejscowości. 

Justyna ma 14 lat, a ja niedługo skończę 21. Myślę, że przyczyną zmiany charakteru mojej siostry jest właśnie jej wiek. Ja też to kiedyś przechodziłem. Zdaję sobie sprawę z faktu, że kłócenie się z nią nie ma sensu. Czasami trzeba po prostu usiąść i spokojnie wszystko wytłumaczyć. 

Nie wychowaliśmy się w normalnej rodzinie. Mama nie zawsze potrafiła spełnić swoją rolę. Ja próbuję to jakoś nadrobić, ale także nie mam dostatecznego doświadczenia w tej dziedzinie. Nie zawsze umiem sobie poradzić z rozwydrzoną, dorastającą dziewczyną, której się wydaje, że oto od dzisiaj cały świat należy tylko do niej. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz