środa, 17 listopada 2021

17 lipca 1988

Niedziela


20:05


Podróż była bardzo uciążliwa, ale jakoś dałem radę. 

Była taka sytuacja. Poszli na film, ale za chwilę wrócili. Marcin zapytał, czy nie mam nic do żarcia, bo oni dostali za mało prowiantu na sobotę i niedzielę i są cholernie głodni. 

Oczywiście miałem, ale wstydziłem się powiedzieć, bo to były tylko dwie pajdy chleba z masłem i kilka zgniecionych podczas podróży pomidorów. Miałem im nic nie mówić, bo nie wiedziałem, jaka będzie reakcja z ich strony. Oni potrafią w takiej sytuacji człowieka wyśmiać. 

Marcin jednak nie chciał dać mi spokoju. Widocznie był już bardzo głodny. W końcu pomyślałem sobie, że jemu to mogę to pokazać, bo należy do tych dobrych kolegów. Jego raczej nie powinienem się obawiać. Powiedziałem więc, że mam, ale tylko dwie kromki chleba z masłem i kilka niezbyt ładnych pomidorów. Oczy mu się zaświeciły. 

-Dawaj, - powiedział. 

Na razie byliśmy sami w pokoju. Niepewnie wyciągnąłem moją niedoszłą kolację. Dałem mu tylko tą całą (nienadgryzioną) kromkę, ale on widząc tą drugą, wyciągnął rękę. Dałem mu więc wszystko, co miałem. 

W tym momencie do pokoju wkroczyły dziewczyny. 

-To nie dla mnie. To dla Hani i Bożenki, - odezwał się Marcin. 

Bez słowa wręczył im to, co mu przed chwilą dałem. Koleżanki wzięły i zaczęły pałaszować tak, że im się uszy trzęsły. Patrzyły na mnie i się śmiały. Zbiły mnie z tropu. Nie byłem pewien czy śmieją się z tego, że wreszcie mają coś do jedzenia, czy też może ze mnie i tego niewyszukanego dania. 

Jest mi głupio, że nie mam nic więcej, że nic więcej nie mogę zaoferować. Nie mam pieniędzy i nie stać mnie na kupno kiełbasy. Czasami kryję się z jedzeniem przed kolegami. Tylko jak im o tym powiedzieć?

W końcu odpowiadam niepewnym uśmiechem. Dziewczyny patrzą na mnie ze zdziwieniem. 

-Co się z tobą dzieje, - mówi Hania, jesteś jakiś dziwny. 

Wiem, że stanowię dla nich zagadkę. Może postrzegają mnie jak jakiegoś ufoludka, ale to nie tak. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz