Najpierw był spokój i rozluźnienie, później lęk – ekonomika, kartkówka. Napięcie rosło, w miarę zbliżania się tej lekcji. Tuż przed nią miało punkt szczytowy. Rozpaczliwe szukanie wyjścia. Jestem słabo przygotowany. Bardzo słabo. Dwója?! Tylko nie to!!! Już jedną mam! Niewesoło, oj niewesoło! Wchodzi. Może nie zrobi. Zrobiła. Jakieś wypociny... Na pewno dwója. Zbiera kartki. Odprężenia nie ma i nie będzie. Apatia... niechęć... odrętwienie... niechęć... Mógłbym patrzeć w jeden punkt bez końca... bez celu, o niczym nie myśleć. Koledzy chcą żartować. Nie mam ochoty. Nie mam ochoty na nic. To nie było zdenerwowanie, nie była to złość. To było coś innego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz