Dziejopis - historia mojego życia.
czwartek, 10 lipca 2025
14 lipca 1990
środa, 9 lipca 2025
12 lipca 1990
wtorek, 8 lipca 2025
10 lipca 1990
poniedziałek, 7 lipca 2025
8 lipca 1990
niedziela, 6 lipca 2025
8 lipca 1990
sobota, 5 lipca 2025
5 lipca 1990
piątek, 4 lipca 2025
4 lipca 1990
czwartek, 3 lipca 2025
4 lipca 1990
środa, 2 lipca 2025
3 lipca 1990
wtorek, 1 lipca 2025
2 lipca 1990
poniedziałek, 30 czerwca 2025
1.07.1990
piątek, 17 listopada 2023
1 lipca 1990
Niedziela
Łochów 02:05,
Noc. Już dawno po kinie nocnym. Jak zwykle w taki dzień o tej porze siedzę i piszę. Nie chce mi się spać. Spać w tak piękną noc to grzech. Rzeczywiście ta noc jest piękna jak dobra wróżka. Jest mglisto i parno, ale bardzo ciepło.
No cóż, tak naprawdę kończą mi się tematy do pisania. Wypisuję jakieś bzdury, wypalam się. Gaśnie we mnie energia, która nadawała bieg mojemu życiu. Może nawet skończę tym pisaniem, sam nie wiem. Chyba jednak nie bo to oznaczałoby, że skończyłbym z czymś, co ma dla mnie jeszcze jakikolwiek sens. No ale czym jest dla mnie ten zeszyt? Co on mi daje?
No cóż, ten zeszyt to specyficzny sposób rozmowy z samym sobą. Znajdziesz tu moje przemyślenia, moje nadzieje, sposób oraz próbę zrozumienia samego siebie. No i może ktoś po latach weźmie ten zeszyt do ręki, przeczyta i też zrozumie. Może to będzie ktoś podobny do mnie.
Czy tak będzie naprawdę? Sam nie wiem. Piszę, bo lubię pisać. Uwielbiam przelewać myśli na papier gdy wątek swobodnie się snuje. A gdy mam ciekawy temat, to jestem w swoim żywiole. Nie lubię pisać o rzeczach dla mnie przykrych, ale chyba każdy tak ma. Chociaż takie doświadczenia też są częścią mojego życia i nie mogę ich pomijać. Wiem, że nigdy nie będę prawdziwym pisarzem, ale piszę. To taka moja głupia nadzieja. Tak przy okazji nadal nie wiem, jaką mam rolę do spełnienia w moim życiu. No ale wychodzi na to, że nie jest to nic wielkiego.
Człowiek to bardzo prymitywna istota. Czym jest życie zwykłego człowieka? Czy tylko życie tych wielkich ma jakikolwiek sens? Bo oni robią coś dla reszty ludzkości? W takim razie, po co rodzą się te rzesze szarych obywateli?
Z tą świadomością zastanawiam się co dalej robić? Jak się urządzić, by nie zwariować? Czas płynie i to coraz szybciej, a ja stoję w miejscu. Gdzie będę za dwadzieścia lat?
Co nadaje bieg ludzkim sprawom? Co jest motorem napędowym naszego życia? Do czego zmierzamy? Czy jest to seks? Pieniądze? Władza? Czyli grzmocić się ile popadnie, kraść na lewo i prawo, i piąć się po plecach innych, byleby do góry? Tak to ma wyglądać? Bo jak się nie będziesz rozpychał łokciami, to inni wlezą na szczyt po twojej głowie.
Patrzę, ilu jest tych zwykłych przeciętnych ludzi, bez większego talentu, bez sprytu, ale uczciwych i mądrych. Jak to jest, że im nigdy nie będzie dane zaznać, choć odrobiny sławy i bogactwa. Po co rodzą się, żyją i umierają miliony przeciętnych Kowalskich. Po co rodzą się ci, którzy całe życie harują i martwią się, żeby starczyło od pierwszego do pierwszego? Czy to jest sprawiedliwe? Po co jest ten cały tłum szarych obywateli co rano zmierzających do fabryki, by urabiać sobie ręce po łokcie, by utrzymać rodzinę? Po co jestem ja, skoro nie stać mnie nawet na kupienie sobie porządnych ubrań, czy telewizora?
Kurwa, jeśli w tej chwili popełniłbym samobójstwo, to, nikt by nawet tego nie zauważył! Byłbym dla nich problemem, bo skończyłem ze sobą, a oni muszą to teraz posprzątać. Płacz i ból byłby tylko w najbliższej rodzinie: matka i rodzeństwo. Skromne kondolencje ze strony kolegów i skwaszone miny kierownictwa w pracy, bo muszą znaleźć kogoś na moje miejsce. O i oczywiście byłaby spora sensacja, bo to jednak samobójstwo. Byłby dobry temat do plotek. To zawsze wzbudza ciekawość. Ile trwałaby ta sensacja u mnie w pracy? Miesiąc? Dwa miesiące? Po roku nikt by tego pewni już nie wspominał. Rodzina pamiętałaby zawsze, ale ból i tak y w końcu minął. W końcu stałbym się kimś, kto był, a nie kimś, kto jest. Reszta świata przeszłaby po mnie jak stado baranów, nie zauważając, że ktoś taki w ogóle żył. Jaki sens ma to wszystko?
Tak to odczuwam. Teraz widzisz, że to jest dla mnie bardzo ważne.
czwartek, 16 listopada 2023
30 czerwca 1990
Sobota
Łochów 19:30
Po co ja to wszystko piszę? W ogóle nie mam nastroju do pisania. Zapisuję nie to, co chciałbym. Może to przez ten brak spokoju. Z domu dobiegają odgłosy meczu piłki nożnej i muzyka z magnetofonu. Znalazłem ustronne miejsce w komórce. Nie chcę ciągle powtarzać, że to nie ma sensu. To całe życie i świat nie ma sensu. Dla mnie jest to oczywiste. Jestem nikim i umrę nikim. Mimo to życie płynie niezależnie od tego co sobie o nim myślę. Mam wrażenie, że moje życie ma mnie najnormalniej w dupie. Niezależnie od tego co zrobię jutro i tak nastanie kolejny dzień — ze mną czy beze mnie, ot cała prawda. Ten strumień czasu niesie mnie w swoim nurcie i ode mnie zależy, czy będę przebierał łapkami, by gdziekolwiek dopłynąć. Ja wiem, że zbyt często uciekam od rzeczywistości z nadzieją, że wszystko samo się naprawi. Mam swój osobisty wszechświat. To kraina pełna szczęścia i spokoju a ja tak bardzo tego potrzebuję.
Zadam ci pytanie, jeśli odpowiesz, to jesteś wyjątkowym człowiekiem. Powiedz mi, kim jesteś? Kim jestem ja? Kim są moi bliscy? Twoi bliscy? Po co żyjemy? Jaki sens ma twoje i moje życie? Dla eksperymentu spytaj swoich znajomych, zadaj im takie pytanie, powiedz: po co żyjesz? I posłuchaj odpowiedzi. Możesz usłyszeć różne rzeczy, ale nie to, co jest naprawdę istotne. Spytaj swoich bliskich czy mają to czego naprawdę pragną i czy są szczęśliwi? No i w ogóle jaki jest cel życia samego w sobie, bo według mnie nie ma żadnego.
Ja pytałem swoich bliskich, zadałem im to pytanie i nie nie potrafili na nie odpowiedzieć. W ogóle byli zaskoczeni, że ktoś postawił je w taki sposób. Tak jakby było co najmniej niestosowne.
Według mnie to wszystko jest gówno warte. No ale cóż…
środa, 15 listopada 2023
30 czerwca 1990
Sobota
Łochów 19:00
Zmieniam się, poważnieję, staję się dorosłym człowiekiem, zbyt dorosłym. Wciąż mam wrażenie, że jestem inny, wszystko traktuję dużo poważniej niż moi rówieśnicy. Czuję się jak dorosły, odpowiedzialny człowiek, a nie jak jakiś małolat. Jak szybko to przyszło. Ciągle zastanawiam się, jakie mam perspektywy, czy cokolwiek jestem w tych czasach w stanie przewidzieć? Praca, hotel, szklarnie — czy to rzeczywiście wszystko, co może mnie czekać? Jak to mówią? Hotel straconych nadziei? No pewnie coś w tym jest. Wykańczająca fizyczna praca i niemiłosiernie gorąco — mam już tego dosyć. Zresztą mam dosyć wszystkiego.
Dużo myślę o własnej śmierci. Zawsze w takich momentach nachodzą mnie czarne myśli. Wiem, że to niezdrowe, ale zawsze pomaga mi utrzymać równowagę psychiczną. Moje wyobrażenia obejmują jakiś niefortunny wypadek, pociąg, wodę, samochód, cokolwiek. Chwila i koniec wszystkich moich kłopotów.
wtorek, 14 listopada 2023
30 czerwca 1990
Sobota
Łochów 18:20
Na dworze pochmurno i mokro. Była burza, przed chwilą skończyło padać. Wokół olbrzymie kałuże wody. Byłem w Warszawie i tam nie padało. Kiedy szedłem od pociągu, przemoczyłem buty. W ogóle kompletnie przemokłem. Przed burzą było upalnie i duszno. Temperatura sięgała trzydziestu stopni, a człowiek się rozpuszczał jak czekolada. Poza tym ten smród spalin i zgiełk samochodów doprowadzał mnie do szału.
Cały dzień był bardzo upalny i bez deszczu. Kika razy zanosiło się na burzę, ale tylko kropiło. No i w końcu lunęło. W tej chwili jest już dużo chłodniej, ale jutro pewnie wszystko wróci do stanu wyjściowego.
Jak już wspomniałem, w stolicy byłem po odbiór moich dokumentów, bo Sylwkowi nie chcieli dać. Dowiedziałem się, że na studia zaoczne dokumenty składa się dopiero w drugiej połowie sierpnia. Nie wiem, czy mam jakiekolwiek szanse. Trochę głupio pójść na egzamin z myślą, że i tak go nie zadam. Jak na razie nic nie umiem, nie znam żadnej odpowiedzi na pytania z ubiegłorocznego egzaminu. Trzeba przewertować trzy podręczniki, aby mieć jakikolwiek zasób wiadomości. To takie minimum. Inaczej w sumie nie ma się co tam fatygować. Tu w hotelu nie ma warunków do nauki. Ta wieża stereo Wieśka ciągle ryczy, że własnych myśli nie słychać. Poza tym ciągle ktoś jest w pokoju. Normalnie jak na stacji kolejowej. Na dodatek te upały mnie wykańczają. Bardziej ciągnie mnie nad zalew niż do nauki. No cóż, łatwo powiedzieć, żeby się uczyć. Trudnej się do tego zabrać w jakiś konkretny sposób.
poniedziałek, 13 listopada 2023
27 czerwca 1990
Środa
Wieliszew 22:00
Zadaję sobie pytanie: jaką rolę odgrywa w moim życiu płeć przeciwna? Oczywiście dziewczyny, szczególnie te piękne są obiektem moich marzeń i pożądań, ale nigdy nie wprowadziłem tego w życie. Patrzę na moich kolegów i widzę, że oni nie mają w tym względzie żadnych skrupułów. Jeżeli mają okazję wykorzystać jakąś dziewczynę to, to zrobią i nawet się nie zastanawiają. Fakt, że niektóre dziewczyny same prowokują. Może to taka wspólna gra. Nie wiem. Ja jestem jakiś inny. Mam wrażenie, że jakiś opóźniony pod tym względem. Nie chodzi o to, że nie mam popędu seksualnego, bo mam i to bardzo duży, ale mam też szereg silnych barier, których przełamanie graniczy wręcz z cudem. Może to jest wina mojego idealistycznego, romantycznego nastawienia do życia. To by pewne rzeczy wyjaśniało. Pragnę wielkiej, pięknej miłości, której może nigdy nie doświadczę. Nie potrafię zdobyć się na to co inni robią już od dawna, czyli na zwykły seks bez jakichkolwiek zobowiązań. Może jestem jakiś chory? Może taka postawa w dzisiejszych czasach to kompletny przeżytek, ale taki jestem.
Czy te moje myśli, to wszystko, co się zemną dzieje, to wszystko, co tam we mnie siedzi czy to jest normalne? No cóż, przypuszczam, że nie jest czymś bardzo wyjątkowym, ale też nie jest czymś, co spotyka się na co dzień.
Drogi czytelniku, czytelniczko, nie wiem, co byś chciał, chciała jeszcze o mnie wiedzieć, ale musisz mieć tę świadomość, że nie na wszystko mam czas.
Kurczę, dlaczego ja się nie uczę?! Cały wczorajszy wieczór oglądałem filmy na wideo. Dziś od nowa. Do książek jakoś ciężko mi zajrzeć. Czy mam jakiekolwiek szanse na tym egzaminie? Przeraża mnie myśl o tym co się ze mną dzieje w ostatnim czasie. Chodzi o to, że ja tu w tym hotelu chcę się nawet urządzać. Dziś powiedziałem nawet o tym Wieśkowi. Nie mam pojęcia, jak potoczy się moje życie.
niedziela, 12 listopada 2023
27 czerwca 1990
Środa
Wieliszew 21:35
To już środa, a właściwie jej koniec, koniec upalnego i dusznego dnia. To był dziwny dzień, ale może tylko dla mnie. No ale czym ten dzień dla mnie był? Wszystko zapisuje się obrazami i fragmentami zdarzeń. Może są one bez znaczenia, ale to, co najmocniej wryło się w moją świadomość to oślepiająco jasne słońce na bezchmurnym, błękitnym niebie, zapach dojrzewającego zboża oraz młodych brzozowych listków. I ta cisza. Szum wody w szklarniach.
Co za bzdury! Po co ja to w ogóle piszę? Kogo będzie to interesowało? Miesza mi się już wszystko, bo jestem bardzo zmęczony. Dziś wybrałem się nad zalew razem z Wieśkiem i jeszcze dwiema dziewczynami z hotelu. Ja dużo pływałem, bo nigdy nie przepuszczę takiej okazji. Uwielbiam wodę. Wiesiek natomiast jak zwykle dobierał się do tych dziewczyn. Jak nie chciały mu się oddać, to jedną wrzucił do wody w ubraniu. Ja niby miałem zrobić to samo z tą drugą, ale jakoś nie mogłem się przełamać. Nie chodzi o to, że się wstydziłem, czy balem, ja po prostu nie miałem sumienia. Ubrania były ładne i czyste a one nie miałyby jak potem wrócić do hotelu. Poza tym takie końskie zaloty są dla mnie bez sensu.
sobota, 11 listopada 2023
24 czerwca 1990
Niedziela
Wieliszew 20:00
Mój Boże! Aż sobie westchnąłem. Czym jest to uczucie, które siedzi głęboko we mnie i nie daje mi spokoju? Miniony tydzień ciągnął się w nieskończoność. Nie wiem, dlaczego tak czułem. Sobota i niedziela to był taki przeskok do innej rzeczywistości. W tych dniach coś bezpowrotnie się skończyło, coś zostało z moimi plecami. Mam wrażenie, że zawaliła się jakaś jaskinia, jakiś tunel we mnie, że zamknęła się za mną jakaś brama. Teraz moja droga prowadzi już tylko do przodu.
Znowu wraca do mnie to pytanie, pytanie, które nurtuje i nie opuszcza mnie już od długiego czasu, pytanie bez odpowiedzi. Czy i jaki to wszystko ma sens? Z tego jednego pytania wywodzi się cała masa innych. Niestety nie mam na nie satysfakcjonującej odpowiedzi. No bo jeżeli nie jestem kimś wielkim, jeżeli nie mam żadnego poważnego zadania do spełnienia, jeżeli jestem szarym małym człowieczkiem, którego istnieniem nikt się nie przejmuje i przejmował się nie będzie, którego śmierć poruszy tylko najbliższą rodzinę, albo i nie, a może nawet nikt nawet tego faktu nie zauważy, a świat będzie kroczył dalej niezależnie od tego, czy ja sam będę istniał, czy też nie, jeżeli jestem tak mikroskopijnie mały, nic nie potrafię, nic nie znaczę, ot urodziłem się i żyję, to jaki w ogóle jest sens i cel tego życia?
piątek, 10 listopada 2023
24 czerwca 1990
Niedziela
Stary Łochów 14:15
Wszyscy chodzą senni. Połowa z nas śpi. Połowa to znaczy Sławek, Sylwek i mama. Monika skończyła sprzątać i obecnie zmywa naczynia. Widzę, że jest zdenerwowana, ale ni okazuje tego. Chodzi jakaś spięta. Trudno przewidzieć jej reakcje. Jest jakaś nieprzystępna, zamknięta w sobie. Taka postawa odstrasza. Nie wiadomo jak się do niej odezwać. Z Justyną jest teraz zupełnie inaczej. Trzytygodniowa kuracja w moim wydaniu odniosła pożądany efekt. Jest rozluźniona i naturalna. Nie kryje swoich emocji. Jeżeli coś ją denerwuje, od razu to z siebie wyrzuca. Mówi, o co jej chodzi i nie kluczy. Przynajmniej wiadomo, na kogo jest zła. Chociaż teraz kiedy już uwolniła się spod mojego wpływu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wróci do swojego dawnego ja.
Siedzę przed telewizorem i oglądam program pt. “Tęczowy music box”. Co chwilę spoglądam na zegarek, bo wyjeżdżam o 18:00. Jutro ciężki dzień — zbiór pomidorów. Nie chce mi się o tym myśleć.
czwartek, 9 listopada 2023
24 czerwca 1990
Niedziela
Stary Łochów 3:40
Siedzę. Jest taka cisza, że słyszę dzwonienie we własnych uszach. W lewym wyraźnie tak jakby odgłos delikatnych dzwonków o różnych tonach, w prawym słabiej tak jakby dźwięk syren, a pośrodku wizg, dziwny nieokreślony dźwięk. Słyszę to bardzo wyraźnie, a gdy zatkam uszy jeszcze lepiej.