czwartek, 10 lipca 2025

14 lipca 1990

Sobota

Łochów, godz. 10:30

Sobota.
Pogoda słoneczna.
Wiatr gna po niebie białe, skłębione obłoki.

Siedzę na trawie przed domem.
W środku tylko mama — śpi.
Reszta gdzieś się ulotniła.

Jest przyjemnie.
Czuję zapach siana.
Za ogrodzeniem słychać sąsiadów,
gdzieś daleko, za plecami, przejeżdżają samochody.
Słowem — taka spokojna, letnia atmosfera.

Przychodzi mi na myśl dzieciństwo.
Kamiona. Tamten dom. Ojciec.

Zawsze, gdy wczesną wiosną robiło się cieplej,
korzystaliśmy z pierwszych promieni słońca.
Siadało się wtedy na sianie przed stodołą.
Od wiatru stawiało się zasłony z kocy, rozpięte na kołkach.
Tak. To były radosne czasy.

Do pisania potrzebny jest nastrój.
Bez niego — nic nie wychodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz