piątek, 17 listopada 2023

1 lipca 1990

Niedziela


Łochów 02:05,  


Noc. Już dawno po kinie nocnym. Jak zwykle w taki dzień o tej porze siedzę i piszę. Nie chce mi się spać. Spać w tak piękną noc to grzech. Rzeczywiście ta noc jest piękna jak dobra wróżka. Jest mglisto i parno, ale bardzo ciepło. 

No cóż, tak naprawdę kończą mi się tematy do pisania. Wypisuję jakieś bzdury, wypalam się. Gaśnie we mnie energia, która nadawała bieg mojemu życiu. Może nawet skończę tym pisaniem, sam nie wiem. Chyba jednak nie bo to oznaczałoby, że skończyłbym z czymś, co ma dla mnie jeszcze jakikolwiek sens. No ale czym jest dla mnie ten zeszyt? Co on mi daje? 

No cóż, ten zeszyt to specyficzny sposób rozmowy z samym sobą. Znajdziesz tu moje przemyślenia, moje nadzieje, sposób oraz próbę zrozumienia samego siebie. No i może ktoś po latach weźmie ten zeszyt do ręki, przeczyta i też zrozumie. Może to będzie ktoś podobny do mnie.

Czy tak będzie naprawdę? Sam nie wiem. Piszę, bo lubię pisać. Uwielbiam przelewać myśli na papier gdy wątek swobodnie się snuje. A gdy mam ciekawy temat, to jestem w swoim żywiole. Nie lubię pisać o rzeczach dla mnie przykrych, ale chyba każdy tak ma. Chociaż takie doświadczenia też są częścią mojego życia i nie mogę ich pomijać. Wiem, że nigdy nie będę prawdziwym pisarzem, ale piszę. To taka moja głupia nadzieja. Tak przy okazji nadal nie wiem, jaką mam rolę do spełnienia w moim życiu. No ale wychodzi na to, że nie jest to nic wielkiego. 

Człowiek to bardzo prymitywna istota. Czym jest życie zwykłego człowieka? Czy tylko życie tych wielkich ma jakikolwiek sens? Bo oni robią coś dla reszty ludzkości? W takim razie, po co rodzą się te rzesze szarych obywateli? 

Z tą świadomością zastanawiam się co dalej robić? Jak się urządzić, by nie zwariować? Czas płynie i to coraz szybciej, a ja stoję w miejscu. Gdzie będę za dwadzieścia lat? 

Co nadaje bieg ludzkim sprawom? Co jest motorem napędowym naszego życia? Do czego zmierzamy? Czy jest to seks? Pieniądze? Władza? Czyli grzmocić się ile popadnie, kraść na lewo i prawo, i piąć się po plecach innych, byleby do góry? Tak to ma wyglądać? Bo jak się nie będziesz rozpychał łokciami, to inni wlezą na szczyt po twojej głowie. 

Patrzę, ilu jest tych zwykłych przeciętnych ludzi, bez większego talentu, bez sprytu, ale uczciwych i mądrych. Jak to jest, że im nigdy nie będzie dane zaznać, choć odrobiny sławy i bogactwa. Po co rodzą się, żyją i umierają miliony przeciętnych Kowalskich. Po co rodzą się ci, którzy całe życie harują i martwią się, żeby starczyło od pierwszego do pierwszego? Czy to jest sprawiedliwe? Po co jest ten cały tłum szarych obywateli co rano zmierzających do fabryki, by urabiać sobie ręce po łokcie, by utrzymać rodzinę? Po co jestem ja, skoro nie stać mnie nawet na kupienie sobie porządnych ubrań, czy telewizora? 

Kurwa, jeśli w tej chwili popełniłbym samobójstwo, to, nikt by nawet tego nie zauważył! Byłbym dla nich problemem, bo skończyłem ze sobą, a oni muszą to teraz posprzątać. Płacz i ból byłby tylko w najbliższej rodzinie: matka i rodzeństwo. Skromne kondolencje ze strony kolegów i skwaszone miny kierownictwa w pracy, bo muszą znaleźć kogoś na moje miejsce. O i oczywiście byłaby spora sensacja, bo to jednak samobójstwo. Byłby dobry temat do plotek. To zawsze wzbudza ciekawość. Ile trwałaby ta sensacja u mnie w pracy? Miesiąc? Dwa miesiące? Po roku nikt by tego pewni już nie wspominał. Rodzina pamiętałaby zawsze, ale ból i tak y w końcu minął. W końcu stałbym się kimś, kto był, a nie kimś, kto jest. Reszta świata przeszłaby po mnie jak stado baranów, nie zauważając, że ktoś taki w ogóle żył. Jaki sens ma to wszystko? 

Tak to odczuwam. Teraz widzisz, że to jest dla mnie bardzo ważne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz