Środa
Wieliszew 21:35
To już środa, a właściwie jej koniec, koniec upalnego i dusznego dnia. To był dziwny dzień, ale może tylko dla mnie. No ale czym ten dzień dla mnie był? Wszystko zapisuje się obrazami i fragmentami zdarzeń. Może są one bez znaczenia, ale to, co najmocniej wryło się w moją świadomość to oślepiająco jasne słońce na bezchmurnym, błękitnym niebie, zapach dojrzewającego zboża oraz młodych brzozowych listków. I ta cisza. Szum wody w szklarniach.
Co za bzdury! Po co ja to w ogóle piszę? Kogo będzie to interesowało? Miesza mi się już wszystko, bo jestem bardzo zmęczony. Dziś wybrałem się nad zalew razem z Wieśkiem i jeszcze dwiema dziewczynami z hotelu. Ja dużo pływałem, bo nigdy nie przepuszczę takiej okazji. Uwielbiam wodę. Wiesiek natomiast jak zwykle dobierał się do tych dziewczyn. Jak nie chciały mu się oddać, to jedną wrzucił do wody w ubraniu. Ja niby miałem zrobić to samo z tą drugą, ale jakoś nie mogłem się przełamać. Nie chodzi o to, że się wstydziłem, czy balem, ja po prostu nie miałem sumienia. Ubrania były ładne i czyste a one nie miałyby jak potem wrócić do hotelu. Poza tym takie końskie zaloty są dla mnie bez sensu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz