środa, 26 lipca 2023

28 marca 1990

Środa 


Wieliszew 22:50 


Usiadłem i piszę. Planowałem, że wcześniej pójdę spać, ale nic z tego nie wyszło. Wiele rzeczy planuję i nigdy nic mi nie wychodzi. Mam wrażenie, że czas przecieka mi przez palce. Tak nie może być, muszę nauczyć się lepiej go wykorzystywać. Postanowiłem, że od dziś będę zapisywał szczegółowy plan dnia, a później go realizował. 

Dziś robota była ciężka – substrat pod ogórki. Zmienili regulamin i do samej trzeciej musieliśmy siedzieć na bloku, pomimo że to praca na akord. Za te dodatkowe 30 000 zł w ogóle nie opłacało się tego podejmować. Ale czy mieliśmy jakikolwiek wybór? Niby masz normę, ale i tak wcześniej cię nie puszczą. To co to za akord?

Boże kochany jak ja się ujebałem przy tej robocie! Trudno było mnie poznać. Zanim przebrałem się w moje ciuchy, musiałem się prawie cały umyć, ale o dziwo nie byłem tak zmęczony jak za pierwszym razem. Może się przyzwyczajam.

Dziś kolację zrobiliśmy wspólnie z Arturem. Smażyliśmy jajecznicę. Nawet była dobra. Wiesiek dostał te jajka za darmo więc się podzielił. Przy okazji tej kolacji pogadaliśmy sobie trochę. Nawet dobrze się rozmawiało. 

Później oni dwaj wyciągnęli wino. Robiłem wtedy pranie więc mnie przy tym nie było. Gdy wszedłem do pokoju, dwie szklanki były już napełnione. Miałem ochotę spróbować. Tylko spróbować. Mimo to zignorowali mnie i wypili tak, jakby mnie tam w ogóle nie było. Dopiero przy następnej kolejce Wiesiek tak jakoś dziwnie zapytał, czy nie napiłbym się czegoś. Widząc ich zachowanie, grzecznie odpowiedziałem, że jednak podziękuję. 

A teraz Wieśka nie ma w pokoju. Nie widać, żeby gdzieś się kręcił po korytarzu. Pewnie siedzi u tych praktykantek. Może znowu robią to, co ostatnio. A tak w ogóle, to miałem to wszystko opisać, tak głupio się wtedy czułem, ale nie było okazji i czasu.  

Wiesiek uprawiał seks z tą praktykantką. Byłem w pokoju, bo gdzie miałem być? Alternatywą było spanie na korytarzu, ale to mi się w ogóle nie uśmiechało. W sumie to powinienem być przygotowany. Wiedziałem na co się zanosi. Wiesiek powiedział tylko, żeby zgasić światło. 

Byłem bardzo zmęczony, bo biegałem tego dnia. Pościeliłem łóżko i położyłem się spać, a oni to robili na drugim tapczanie tuż obok. W ogóle się nie przejmowali moją obecnością. Słyszałem tylko jak pytają się nawzajem, czy już zasnąłem. 

Następnego dnia było mi bardzo głupio. Czułem się jakoś tak dziwnie. Coś w mojej głowie mówiło: 

"Widzisz, oni to robią pod twoim nosem, nie wstydzą się ani trochę. Wiesiek robi to regularnie, a ty? Ty nie masz nawet dziewczyny. Kim ty właściwie jesteś? Czy ciebie byłoby na coś takiego stać? Co z ciebie za mężczyzna? 

Myśląc to czułem się bardzo źle. 

A tak w ogóle to jestem cholernie zakompleksiony. Z drugiej strony to Artur nauczył mnie, że w każdej sytuacji życiowej należy zachować swoją godność. Tą godność już dawno straciłem. Może nie tyle chodzi tutaj o godność ile o honor. Mnie się jakoś te rzeczy nie trzymają. Jeżeli chodzi o honor, to trzeba porządne muskuły i umieć się napierdalać, by w ogóle móc o niego walczyć, tak jak Artur. A ja co? Lekkie pchnięcie Wieśka i zatrzymują się dopiero na ścianie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz