czwartek, 13 lipca 2023

13 marca 1990

Wtorek


Wieliszew 22:30


Obejrzałem film w kinie Relax pod tytułem "Książę w nowym Jorku". To świetna komedia. Wprawia widza w swojski melancholijny nastrój. Chciałem jeszcze kupić torbę w Domach Centrum, jednak szkoda było mi pieniędzy i czasu. Wróciłem więc do Wieliszewa.

Pełen radości i spokoju szedłem prosto przed siebie. Las pachniał wilgocią wrzosów, muchów i leśnych traw. Całym sobą chłonąłem to tajemnicze piękno zimnej lecz pogodnej nocy. Chciałem się zachłysnąć migotaniem miliona gwiazd na niebie, chciałem się zachłysnąć śpiewem nocnej ciszy i lasem. 

Gdzieś daleko na południowo-wschodnim nieboskłonie rudym blaskiem w chmurach odbijała się Warszawa. A zachodnia strona barwną tęczą po pochłoniętym słońcu przypominała o minionym dniu, który majaczył bladym światłem w koronach starych drzew. Tymczasem one sękate ramiona wysuwały wysoko ku górze, chwaląc Boga w martwej nieruchomej pozie. I siwe włosy brzozy idąc suchym leśnym traktem kłaniały się mi jak księciu nadobne dworzanki. I choć lęk we mnie wzbierał bo wszedłszy do lasu, ciemność opanowała mnie strasznista, szedłem dalej przed siebie, bo gdzieś u góry na niebie kochające boskie oczy mnie prowadziły. I nagle ciemne drzewo przyjaciele my mi się stało każdy krzew czy jałowiec prowadził mnie chyląc przede mną czoła. I tylko spokój już wszędzie widziałem. 

Dziękuję ci Boże za to piękne doznanie. 



Ilustracja: kreator obrazów Bing

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz