sobota, 8 lipca 2023

11 marca 1990

Niedziela


Łochów 3:15


Powieść "Emilka" jest jak promień wschodzącego słońca - rozbudza marzenia i daje nadzieję. Jest coś w tej małej, niewinnej postaci, takiej pełnej życia i radości. Chyba byłem troszeczkę podobny do niej w tym samym wieku, ale zatraciłem to wszystko. Niestety zatracam dalej. Ta książka odświeża jednak moje wspomnienia z dzieciństwa. Kończę już pierwszą część. Długo to trwa. Żałuję, że nie mam więcej czasu na czytanie. Szczególnie że jest już trzecia część. Nosi tytuł "Emilka na falach życia". Jest już w niej dorosłą, czarującą, pełną podziwu dziewczyną. Widziałem okładkę w księgarni w Tłuszczu. Okładka zawsze w jakimś stopniu odzwierciedla treść. 

Miałem napisać do Iwony, ale nie zrobiłem tego. Wiem że to nieładnie z mojej strony. W sumie to napisałem już, ale nie wysłałem tego listu tylko go porwałem. Nie powinienem się zbytnio użalać nad sobą, a w tym liście właśnie to zrobiłem. Wiem, że ona nie chce tego czytać, a ja nie umiem nic innego napisać. Zdaję sobie jednak sprawę, że coś trzeba wysłać, chociażby kartkę pocztową. 

No i proszę, chciałem pisać o samych przyjemnych rzeczach, a okazuje się, że tych przykrych jest dużo więcej, niż by się zdawało. Ostatnio nie wyrabiam się z pracą na szklarniach. Chociaż może to zbyt szumnie powiedziane, że się nie wyrabiam. Wszystko nadrobiłem i obecnie jestem na bieżąco. Raczej chodzi o to, że jakoś specjalnie się na mnie uwzięli i gdy tylko na moment usiądę, zaraz się czepiają. Chociaż z drugiej strony nie jestem w tym osamotniony. Jest jeszcze dwóch takich kolegów. 

To nie jest tak, że jestem jakoś specjalnie leniwy. Ja po prostu chwilami nie daję rady. To ciężka praca i czasami muszę odpocząć. Wymyśliłem sobie, że będę odpoczywał pomiędzy krzakami pomidorów, tak, żeby mnie nie widzieli. Poza tym nawet jak ktoś będzie szedł, to szybko mogę wziąć się za robotę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz