Piątek
Las w Wieliszewie 17:20.
Najpierw biegłem, później szedłem, a teraz zatrzymałem się na niewielkim wzniesieniu. Rozciąga się stąd wspaniały widok. Młody sosnowy zagajnik osnuła półprzezroczysta niebieskawa mgiełka. Trudno określić czym ona jest. Dym sączy się z płonącego nieopodal leśnego zapomnianego zamku ogniska. To co widzę jest zbyt piękne by zwykłymi słowami móc to opisać. Bo niezwykle czystym błękitnym niebie ciągnie klucz dzikich gęsi.
Robi się zimno. Pora wracać. Zmarzłem już. Poza tym mam wrażenie że wszystkie złe myśli z mojej głowy wywietrzały. Nareszcie moje prawdziwe ja opiera się na czymś solidnym, na czymś co kocham. W sumie może to i dobrze że pozbyłem się nadmiaru marzeń. Po prostu wróciłem do realnego świata.
Siedzę w świerkach i młodych sosnach na suchym piasku. Gdzieś nad wodą śpiewa słowik czy jakiś inny ptak. Niebo co chwilę przecina smuga lecącego wysoko samolotu. W tej chwili wszystkie one są podświetlone na pomarańczowo zachodzącym słońcem. Szybko się rozpływają i nikną.
Ilustracja: kreator obrazów w Bing.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz