poniedziałek, 31 lipca 2023

12 kwietnia 1990

Czwartek 


Wieliszew 10:20 


Jutro ostatni dzień przed świętami. Fajnie, ale święta też nie trwają długo. Trzy dni i z powrotem do pracy. Jednak jakoś nie przejmuję się tym. Nie odczuwam czegoś takiego, jak podczas nauki w szkole. Nie odczuwam tej potrzeby robienia dłuższej przerwy. Jakoś nie czuję się przemęczony. Nawet gdy rano wstaję o 5:00, jestem zadowolony. Nie czuję lęku przed tym miejscem i ludźmi. 

Inaczej było w szkole. Tam zawsze czegoś się bałem. Zawsze żywiłem jakieś obawy, czułem lęk niemal podświadomie. No a tu jest spokojnie. Może to dlatego. A przecież teraz nie mam tyle wolnego co w szkole. Nie ma ferii, wakacji itp. tylko miesiąc urlopu. Mimo to jakoś nie czuję się pokrzywdzony. 

Pogoda ostatnio zmienna. Nocą mróz, w dzień bardzo ciepło. Ciągle bez chmur. 


niedziela, 30 lipca 2023

11 kwietnia 1990

Środa 


Wieliszew 23:30 


Zaraz idę spać. Ostatnio dużo się wydarzyło i o tych rzeczach chciałbym napisać. Ciągle jednak coś mi przeszkadza. Ciągle ta praca i praca. Człowiek ciągle goni, a z robotą i tak nie jest na bieżąco. A teraz te święta. Całkiem mi tam zarośnie. Niech no tylko wyjdzie porządne słońce. 

Wczoraj była wypłata. Wziąłem 400 000. Wczoraj też byłem w domu. Zawiozłem im forsy, bo nie było na święta. Ja pierdolę, połowa mojej wypłaty. Pewnie, że za połowę mogę spokojnie i bez ryzyka przeżyć do dziesiątego, ale pracuję już pół roku i nic sobie nie kupiłem. Większość tych pieniędzy idzie do domu. Czy ja zaciągnąłem tam jakiś dług? Do jasnej cholery, ja też chcę normalnie żyć. Ja też mam, jak każdy człowiek, jakieś potrzeby. Nie chcę wegetować, ale z drugiej strony to ta forsa i tak nigdzie nie ucieknie. To przecież moje święta, mój dom. Między innymi i ja będę z tego korzystał. 

Dodatkowo zawiozłem 30 jajek i trochę ogórków. Jajek jeszcze dowiozę. Wiesiek to załatwia. A co do tych ogórków, to kończę z tym interesem. Zbyt duże ryzyko, zbyt dużo ludzi o tym wie. Człowiek ciągle się denerwuje, ciągle w stresie. Jeszcze tylko na te święta. No i na te jajka. Chyba normalnie kupię tych jajek, a nie z przemytu. 

Też kradzione. Tyle tylko, że nie przeze mnie. Jak on powiedział? Po 8 ogórków dla każdej babki to jest 14 ogórków za jedną wytłaczankę jajek. To jest dobre 5, 7 kg. Niewiele więcej wychodzi, jakbym kupił. Tylko że ogórków też nie kupię. Towar za towar, wymiana. Tak to już jest. Ryzyko z obu stron. 

Artura zgarnęli do wojska. 

 

sobota, 29 lipca 2023

4 kwietnia 1990

Środa 


Wieliszew 23:20 


Jutro jadę do Miętnego. Mają się tam odbyć  uroczystości rocznicy powrotu krzyża do szkoły. Przy okazji spotkam się z kumplami z mojej dawnej klasy. 


piątek, 28 lipca 2023

2 kwietnia 1990

Poniedziałek 


Wieliszew 21:30 


Jak ten czas szybko leci. Już kwiecień. Niedługo lato. W szklarniach coraz goręcej. Wkrótce praca będzie zaczynała się o godzinie 5:00. W ten sposób mniej będziemy narażeni na promieniowanie słoneczne. Już teraz trudno jest tam wytrzymać. Mojego kolegi Wieśka nie ma w pokoju. Znowu z kolesiami popijał. Teraz odprowadza solenizantkę do domu. Wróci pewnie o 20:00 – tak jak ostatnio, i to napruty jak kormoran. Chleją, brudzą jak świnie, a posprzątać po sobie się już nie chce. Wydaje im się, że ja to będę robił. Taki chuj – nie ich doczekanie.

Tak za bardzo to mi się nie chce pisać. Może dlatego, że się starzeję. Przyzwyczaiłem się do tego miejsca. Do Wieliszewa, do lasu. Częściowo uznałem je za swoje własne. 


czwartek, 27 lipca 2023

30 marca 1990

Czwartek 


Wieliszew 18:05 


Wiosna wybuchła zielenią i bielą. Zielenią młodych liści i bielą bujnego kwiecia wiśni, grosz i śliw. Wszystkie łąki ruszyły bujną soczystą trawą, a pod błękitnym ciepłym niebem skowronek śpiewa radosną pieśń miłości. Już niedługo w nadwodnych zaroślach zaczną śpiewać słowiki. Już niedługo poczujesz pijaną woń kwitnącej czeremchy. Wiosna to słowo używane miliony razy, przez miliony ludzi. Wiosna przychodzi co roku. Wiosna to niby nic wielkiego, a jednak za każdym razem, gdy przyroda budzi się do życia i w nas – ludziach rośnie nowa siła. Stajemy się radośniejsi i silniejsi. Czasem bez większego powodu chce się wyjść i z otwartymi ramionami wykrzyczeć: "Nareszcie wiosna!" 

A dziś zmrok napływa ciepłą wilgocią w zakamarkach lasu. Dziś, ale trochę później jadę do domu. To, co chcę teraz napisać, nie pasuje do tego, co napisałem wcześniej. Patrzę na wielką torbę ogórków. Nie przypuszczałem, że w ciągu tygodnia można wynieść ponad 20 kg towaru. Wszystko w kurtce i gumiakach. Nie mam żadnego innego sposobu. Boję się trochę, aby ktoś się bliżej nie zainteresował tą wielką torbą. Przecież jestem jeszcze na terenie zakładu. 


Ilustracja: kreator obrazów w Bing.



środa, 26 lipca 2023

28 marca 1990

Środa 


Wieliszew 22:50 


Usiadłem i piszę. Planowałem, że wcześniej pójdę spać, ale nic z tego nie wyszło. Wiele rzeczy planuję i nigdy nic mi nie wychodzi. Mam wrażenie, że czas przecieka mi przez palce. Tak nie może być, muszę nauczyć się lepiej go wykorzystywać. Postanowiłem, że od dziś będę zapisywał szczegółowy plan dnia, a później go realizował. 

Dziś robota była ciężka – substrat pod ogórki. Zmienili regulamin i do samej trzeciej musieliśmy siedzieć na bloku, pomimo że to praca na akord. Za te dodatkowe 30 000 zł w ogóle nie opłacało się tego podejmować. Ale czy mieliśmy jakikolwiek wybór? Niby masz normę, ale i tak wcześniej cię nie puszczą. To co to za akord?

Boże kochany jak ja się ujebałem przy tej robocie! Trudno było mnie poznać. Zanim przebrałem się w moje ciuchy, musiałem się prawie cały umyć, ale o dziwo nie byłem tak zmęczony jak za pierwszym razem. Może się przyzwyczajam.

Dziś kolację zrobiliśmy wspólnie z Arturem. Smażyliśmy jajecznicę. Nawet była dobra. Wiesiek dostał te jajka za darmo więc się podzielił. Przy okazji tej kolacji pogadaliśmy sobie trochę. Nawet dobrze się rozmawiało. 

Później oni dwaj wyciągnęli wino. Robiłem wtedy pranie więc mnie przy tym nie było. Gdy wszedłem do pokoju, dwie szklanki były już napełnione. Miałem ochotę spróbować. Tylko spróbować. Mimo to zignorowali mnie i wypili tak, jakby mnie tam w ogóle nie było. Dopiero przy następnej kolejce Wiesiek tak jakoś dziwnie zapytał, czy nie napiłbym się czegoś. Widząc ich zachowanie, grzecznie odpowiedziałem, że jednak podziękuję. 

A teraz Wieśka nie ma w pokoju. Nie widać, żeby gdzieś się kręcił po korytarzu. Pewnie siedzi u tych praktykantek. Może znowu robią to, co ostatnio. A tak w ogóle, to miałem to wszystko opisać, tak głupio się wtedy czułem, ale nie było okazji i czasu.  

Wiesiek uprawiał seks z tą praktykantką. Byłem w pokoju, bo gdzie miałem być? Alternatywą było spanie na korytarzu, ale to mi się w ogóle nie uśmiechało. W sumie to powinienem być przygotowany. Wiedziałem na co się zanosi. Wiesiek powiedział tylko, żeby zgasić światło. 

Byłem bardzo zmęczony, bo biegałem tego dnia. Pościeliłem łóżko i położyłem się spać, a oni to robili na drugim tapczanie tuż obok. W ogóle się nie przejmowali moją obecnością. Słyszałem tylko jak pytają się nawzajem, czy już zasnąłem. 

Następnego dnia było mi bardzo głupio. Czułem się jakoś tak dziwnie. Coś w mojej głowie mówiło: 

"Widzisz, oni to robią pod twoim nosem, nie wstydzą się ani trochę. Wiesiek robi to regularnie, a ty? Ty nie masz nawet dziewczyny. Kim ty właściwie jesteś? Czy ciebie byłoby na coś takiego stać? Co z ciebie za mężczyzna? 

Myśląc to czułem się bardzo źle. 

A tak w ogóle to jestem cholernie zakompleksiony. Z drugiej strony to Artur nauczył mnie, że w każdej sytuacji życiowej należy zachować swoją godność. Tą godność już dawno straciłem. Może nie tyle chodzi tutaj o godność ile o honor. Mnie się jakoś te rzeczy nie trzymają. Jeżeli chodzi o honor, to trzeba porządne muskuły i umieć się napierdalać, by w ogóle móc o niego walczyć, tak jak Artur. A ja co? Lekkie pchnięcie Wieśka i zatrzymują się dopiero na ścianie. 


wtorek, 25 lipca 2023

27 marca 1990

Wtorek 


Wieliszew 22:10 


Agnieszka powiedziała mi, że jestem zbyt lalusiowaty, że powinienem raczej zwracać uwagę na innych, a nie na samego siebie. 


poniedziałek, 24 lipca 2023

26 marca 1990

Poniedziałek 


Wieliszew 17:30 


Te dwie dziewczyny z praktyki z początku wydawały mi się bardziej interesujące, ale to tylko złudzenie i powierzchowność. Ta jedna próbuje udawać kogoś, kim w rzeczywistości nie jest. Chociaż obie są dosyć ciekawe. Ta druga zrobiła nam kotlety schabowe. Znowu ta pierwsza mówiła, że chce studiować dziennikarstwo. Wspominała, że będzie próbować. 


niedziela, 23 lipca 2023

26 marca 1990

Poniedziałek 


Łochów 4:10 


Boże ty jeden jesteś tak wielki, by ten cały świat pojąć i zrozumieć. Tylko twoja moc jest coś warta. Przy tobie czuję się bezpieczny. Proszę cię, napełnij mnie twoją łaską i wzmocnij moją wiarę. Ja – twoje dziecko pragnę być pod twoją opieką. Miej mnie pod swoimi skrzydłami. Bez ciebie tracę orientację. Boże spraw, bym szczęśliwie dojechał do Wieliszewa. Daj mi dziś radość i spokój duszy. Amen. 


sobota, 22 lipca 2023

25 marca 19090

Niedziela 


Łochów 14:40 


Znowu brakuje pieniędzy. Wczoraj nie było nawet na chleb. Dałem im ostatnie 10 000. Sam będę musiał podrzucić od Wieśka. 

Sławek prawdopodobnie niedługo wyjdzie z wojska. Rozwiązują jego jednostkę OC. Pójdzie do pracy. Będzie więcej forsy. 


piątek, 21 lipca 2023

czwartek, 20 lipca 2023

23 marca 1990

Piątek 


Wieliszew 15:15 


Dziś wyniosłem tyle ogórków co zwykle przez cały tydzień. Gdyby była taka okazja jak dzisiaj, to wyniósłbym ponad 50 kg.


środa, 19 lipca 2023

22 marca 1990

Czwartek 


Wieliszew 21:40


W niedzielę przyjechała nowa praktyka. Będą tylko dwa tygodnie. Tyle rzeczy już się wydarzyło. 


wtorek, 18 lipca 2023

19 marca 1990


Poniedziałek

Wieliszew 22:10

Niedawno jadłem kolację, więc nie powinienem być głodny, a jednak coś ssie mnie w żołądku. To chyba po tych ciastkach. Byłem w Nieporęcie. Piechotą. To nie jest aż tak daleko. Z Zegrza to około 3 km. Do Zegrza zrobiłem sobie małą przebieżkę, by kupić chleb. Tu sklep jest nieczynny, a tam jest piekarnia. Niestety tam też było zamknięte. 

Po wszystkim wpadłem na pomysł, aby nie wracać bezpośrednio do Wieliszewa. Bardzo chciałem zobaczyć Nieporęt. To tylko wieś, ale jaka! Luksusowe wille, na dachach anteny satelitarne, na podjazdach luksusowe samochody. No i jak na wieś olbrzymi pawilon handlowy. Wszystko tam było: telewizory, motocykle, rowery, szkło, porcelana, ubrania itp. itd. tam też kupiłem wszystko to, co było mi potrzebne na kolację. Był świeży chleb i kiełbasa. Tylko niepotrzebnie jadłem te bardzo słodkie ciastka. Teraz żołądek nie da mi spokoju przez całą noc. 

Wróciłem po zmroku pociągiem. To tylko jedna stacja. Bez biletu oczywiście. W hotelu byłem po 19:00. 


poniedziałek, 17 lipca 2023

19 marca 1990

Poniedziałek


Wieliszew 15:55


Nie mam chleba na dziś, wcięło mi gdzieś kartkę na obiad, zamknęli mnie po robocie na szklarniach, a wychodząc przez drzwi od tyłu obtarłem sobie palec, na dodatek złamał mi się jeden ogórek i zapaskudził całą kurtkę. Słowem jedna wielka chujnia. Jestem wkurwiony jak nie wiem co.

W domu znowu brakuje kasy. Znowu stówa w plecy. Czy ja muszę spłacać czyjejś długi? Denerwuje mnie to wszystko, jak nie wiem co. Mam ochotę uciec w chuj od tego wszystkiego. Gdzieś – nie wiem, do lasu. Chuj go wie, byle dalej. Gdzieś gdzie nikt mnie nie zobaczy. 

Co tak, kurwa, warczy?! Ja pierdolę, ani minuty spokoju. Uciec. Mam ochotę uciec. Mam już tego dość, kurwa dość! Uciec. 

Raz, dwa, trzy… o w mordę, kurwa! Te cholerne bachory! Ani chwili spokoju… pięć, sześć, siedem… gówno, to wszystko jest wielkie gówno. Ta cholerna robota. Człowiek zapierdala, zapierdala i gówno z tego ma. Nawet nie ma się za co ubrać. O Boże, ja pierdolę, już nie mogę! 

No dobra już lepiej. Boże, kim ja jestem?! Czy masz jakieś pytania? Naiwny czy co? Pewnie, że mam, do cholery! No i co z tego. Na spowiedzi tego nie powiem. Ten wikary mnie zaskoczył. Dobrze, że jest tak ciepło. Nie, nie… nie. Co ja jestem wart? Studia? Studia??? Wątpię, wątpię… Po co to wszystko? Więcej optymizmu, - powiedział. Skąd, kurwa, skąd?


18 marca 1990

Niedziela


Wieliszew 20:00


Jestem zbyt zdenerwowany, żeby coś napisać.

niedziela, 16 lipca 2023

16 marca 1990

Piątek


Las w Wieliszewie 17:20. 


Najpierw biegłem, później szedłem, a teraz zatrzymałem się na niewielkim wzniesieniu. Rozciąga się stąd wspaniały widok. Młody sosnowy zagajnik osnuła półprzezroczysta niebieskawa mgiełka. Trudno określić czym ona jest. Dym sączy się z płonącego nieopodal leśnego zapomnianego zamku ogniska. To co widzę jest zbyt piękne by zwykłymi słowami móc to opisać. Bo niezwykle czystym błękitnym niebie ciągnie klucz dzikich gęsi. 

Robi się zimno. Pora wracać. Zmarzłem już. Poza tym mam wrażenie że wszystkie złe myśli z mojej głowy wywietrzały. Nareszcie moje prawdziwe ja opiera się na czymś solidnym, na czymś co kocham. W sumie może to i dobrze że pozbyłem się nadmiaru marzeń. Po prostu wróciłem do realnego świata. 

Siedzę w świerkach i młodych sosnach na suchym piasku. Gdzieś nad wodą śpiewa słowik czy jakiś inny ptak. Niebo co chwilę przecina smuga lecącego wysoko samolotu. W tej chwili wszystkie one są podświetlone na pomarańczowo zachodzącym słońcem. Szybko się rozpływają i nikną. 



Ilustracja: kreator obrazów w Bing.

sobota, 15 lipca 2023

15 marca 1990

Czwartek


Wieliszew 21:20


Pogoda ciepła i słoneczna tak jak wczoraj. Zaczynam przyzwyczajać się do tego miejsca. Wszystko znowu nabiera kolorów. To może niezbyt dobrze bo staję się leniwy. Czas goni. Muszę dostać się na te studia. Powinienem już gromadzić potrzebne dokumenty i opłacić te kursy. Kombinuję, w jaki sposób w poniedziałek wcześniej urwać się z roboty. Ciężko, bo cały czas mam zaległości.

Robiłem zdjęcia na szklarniach. Chomik popsuł mi aparat. 

Kładę się wcześniej spać. 

piątek, 14 lipca 2023

14 marca 1990

Środa


Wieliszew 14:30


I minęła ciemność nocy. Słońce wszedłszy na niebo, napełniło świat ciepłym i radością. Powietrze jak czysta krystaliczna woda chłodnym podmuchem obmywa twarz, rozwiewa włosy i karmi świeżością. Czy to już lato? 

Hmmm… Nie, to nawet jeszcze nie wiosna. Ale to dziwne, co nie, ta letnia radość dzieci na placu zabaw pod koniec zimy. Ich śmiech miesza się z radosnym skrzypieniem huśtawek. Z okna na drugim piętrze widać las. Gdzieś dalej za pasem zieleni brunatną ziemią parujących pól pod błękitnym bezkresnym niebem wieś się ciągnie. Chciałoby się skoczyć, przywitać powietrze, odrzucić wszelki ciężar i w pędzie wiatru w zlecieć nad światem w ramionach Boga. 



Ilustracja: kreator obrazów w Bing.

czwartek, 13 lipca 2023

13 marca 1990

Wtorek


Wieliszew 22:30


Obejrzałem film w kinie Relax pod tytułem "Książę w nowym Jorku". To świetna komedia. Wprawia widza w swojski melancholijny nastrój. Chciałem jeszcze kupić torbę w Domach Centrum, jednak szkoda było mi pieniędzy i czasu. Wróciłem więc do Wieliszewa.

Pełen radości i spokoju szedłem prosto przed siebie. Las pachniał wilgocią wrzosów, muchów i leśnych traw. Całym sobą chłonąłem to tajemnicze piękno zimnej lecz pogodnej nocy. Chciałem się zachłysnąć migotaniem miliona gwiazd na niebie, chciałem się zachłysnąć śpiewem nocnej ciszy i lasem. 

Gdzieś daleko na południowo-wschodnim nieboskłonie rudym blaskiem w chmurach odbijała się Warszawa. A zachodnia strona barwną tęczą po pochłoniętym słońcu przypominała o minionym dniu, który majaczył bladym światłem w koronach starych drzew. Tymczasem one sękate ramiona wysuwały wysoko ku górze, chwaląc Boga w martwej nieruchomej pozie. I siwe włosy brzozy idąc suchym leśnym traktem kłaniały się mi jak księciu nadobne dworzanki. I choć lęk we mnie wzbierał bo wszedłszy do lasu, ciemność opanowała mnie strasznista, szedłem dalej przed siebie, bo gdzieś u góry na niebie kochające boskie oczy mnie prowadziły. I nagle ciemne drzewo przyjaciele my mi się stało każdy krzew czy jałowiec prowadził mnie chyląc przede mną czoła. I tylko spokój już wszędzie widziałem. 

Dziękuję ci Boże za to piękne doznanie. 



Ilustracja: kreator obrazów Bing

środa, 12 lipca 2023

13 marca 1990

Wtorek


Wieliszew 21:15


Życie nie jest takie złe, trzeba tylko umieć z niego czerpać radość. Należy odnaleźć się w nim i cieszyć się każdym dniem. Ważne jest wyznaczenie sobie celu i nieustannie dążenie do jego osiągnięcia. Po osiągnięciu jednego celu, warto postawić sobie kolejne wyzwania. Życie człowieka to nieustanna wędrówka pod górę, pod wiatr. To, co kiedyś napisałem w tym zeszycie, nadal jest dla mnie prawdą. Bez dążenia do celu, życie staje się bezsensowną egzystencją, a tego nie pragnę.

Dzisiaj po zabiegu gastroskopii u mamy w szpitalu, pojechałem aż na drugi koniec Warszawy, na Ursynów. Powiedziałem sobie, że muszę zdobyć miejsce na studiach i sięgnąć po to, czego pragnę, bez względu na trudności. Jeśli nie uda się w tym roku, to spróbuję w kolejnym. Bez względu na kierunek studiów - ogrodnictwo, rolnictwo czy meliorację - ważne jest dla mnie zdobycie tytułu magistra. Nie chodzi tu tylko o sam tytuł, ale przede wszystkim o awans w społecznej hierarchii. Najważniejsze jest, że wiem, że mnie na to stać.

Podjąłem decyzję, aby zapisać się na kursy przygotowawcze do egzaminów, bo słyszałem, że są one wartościowe. Jednak muszę przyznać, że kosztują one całkiem sporo - aż 300 000 zł, co jest równowartością całego mojego miesięcznego wynagrodzenia. Z ogłoszenia dowiedziałem się, że istnieje możliwość umorzenia części tej kwoty dla rodzin wielodzietnych, sierot oraz osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej. Wystarczy napisać odpowiednie oświadczenie. Postaram się skorzystać z tej możliwości.

wtorek, 11 lipca 2023

12 marca 1990

Poniedziałek


Łochów 4:10


Na dworze jest jeszcze ciemno i zimno, a przede wszystkim wieje silny zachodni wiatr. Za chwilę będę wychodził, bo pociąg mam za 50 minut. Postanowiłem iść pieszo, zamiast korzystać z autobusu.

Niepokoi mnie fakt, że muszę poinformować w pracy o kolejnym dniu wolnym. Obawiam się reakcji brygadzistki. Przed tygodniem już miałem sytuację, kiedy musiałem wziąć urlop. Martwię się, że może to wpłynąć na moją premię. W tych trudnych chwilach, modlę się, aby Pan Bóg był ze mną i udzielił mi wsparcia.

poniedziałek, 10 lipca 2023

11 marca 1990

Niedziela


Łochów 3:45


Kochany Tato,


Nie pamiętam Cię już prawie wcale. Tylko niektóre rysy Twojej twarzy i sposób poruszania się utkwiły w mojej pamięci. Jednak najbardziej pamiętam Twoją dobroć i miłość. Może to tylko złudzenie, ale czułem, że biło od Ciebie jakieś ciepło. Teraz bardzo mi tego brakuje. Byłeś dla mnie przystanią i schronieniem wśród wichrów i burz życia. Ale powiedz mi, dlaczego odszedłeś tak wcześnie? Dlaczego zostawiłeś nas dzieci i matkę w tak trudnej sytuacji życiowej? Dlaczego pozwoliłeś, aby zabrano nas do domu dziecka i byśmy przeżyli tę traumę? Nawet teraz nie potrafię powiedzieć, kim tak naprawdę byłeś. Chciałbym Cię teraz poznać i porozmawiać z Tobą jak równy z równym.

Kochany Tato, gdzie teraz jesteś? Czy czasem myślisz o nas? Dlaczego Bóg zabiera tak dobrych ludzi? Dlaczego na tym świecie chodzi tylu złoczyńców, gdy Ciebie już nie ma? Tatusiu, chociaż jestem już dorosły i powinienem się tego wstydzić, chciałbym Ci powiedzieć, że pragnę być przy Tobie, schronić się w Twoich bezpiecznych ramionach i wiedzieć, że wszystko może się ułożyć lepiej, że przy Tobie nic złego nie może mi się stać.

Kochany Tato, gdzie teraz jesteś? Czy tam po drugiej stronie śmierci istnieje jakieś życie? Nie potrafię tego wyrazić słowami, ale wiem, że jesteś tam, bo czuję to wszystkim, czym jestem, każdą komórką mojego ciała. Tato, tak bardzo Cię kocham i tęsknię za Tobą.


Z miłością, Jacek.

niedziela, 9 lipca 2023

11 marca 1990

Niedziela


Łochów 3:30


Droga Marzenko,


Jesteś mistycznym wyobrażeniem piękna w mojej głowie. Uosabiasz wszystkie dziewczyny i kobiety, które kiedykolwiek wzbudziły moją sympatię. Nigdy nie mogłem powiedzieć, że mam dziewczynę, ponieważ nigdy takiej nie miałem, a bardzo pragnąłem tego. Czuję się inny. Tak bardzo chciałem mieć przyjaciółkę, z którą mógłbym dzielić wszystkie radości i smutki. Jednak dziewczyny zawsze mnie omijały, uśmiechając się z pogardą i pobłażaniem. Czy jestem aż tak mało męski, tak mało atrakcyjny? Jeżeli wzbudzałem w nich jakiekolwiek uczucia, zawsze była to tylko litość. Zawsze byłem postrzegany jako mały chłopiec, a nie mężczyzna. Wydaje się, że nie potrafię być tym, kim powinienem być.

Teraz już coraz mniej to mnie boli, coraz mniej o tym myślę. Staram się być sam sobie przyjacielem. Ludzie biorą ślub bez miłości, by nie spędzać całego życia w samotności. Dlatego po co przejmować się tym, że nie mam kogoś, kogo mógłbym obdarzyć tym wspaniałym uczuciem? Widocznie dobre przeznaczenie jest tylko dla wybranych, a ja do nich nie należę. Doznałem ogromnego rozczarowania w stosunku do życia i ludzi. Stwierdziłem, że nie jest ono tak piękne, jak mi się na początku wydawało. Przepraszam, nie potrafię tego skończyć. Nie umiem wyrazić swoich uczuć tak, jakbym chciał.

Natchnienie, które we mnie wzbudzasz, pozostanie zawsze, chociaż nie możemy być razem. Cieszę się, że mogłem to napisać, chociaż nie jestem w stanie wyrazić wszystkiego, co czuję. Może w przyszłości znajdę odpowiednie słowa, ale teraz muszę zaakceptować fakt, że nie jestem w stanie całkowicie wyrazić swojej miłości. Pozostajesz w moim sercu jako idea, której nigdy nie zapomnę.


Z miłością, Jacek.

sobota, 8 lipca 2023

11 marca 1990

Niedziela


Łochów 3:15


Powieść "Emilka" jest jak promień wschodzącego słońca - rozbudza marzenia i daje nadzieję. Jest coś w tej małej, niewinnej postaci, takiej pełnej życia i radości. Chyba byłem troszeczkę podobny do niej w tym samym wieku, ale zatraciłem to wszystko. Niestety zatracam dalej. Ta książka odświeża jednak moje wspomnienia z dzieciństwa. Kończę już pierwszą część. Długo to trwa. Żałuję, że nie mam więcej czasu na czytanie. Szczególnie że jest już trzecia część. Nosi tytuł "Emilka na falach życia". Jest już w niej dorosłą, czarującą, pełną podziwu dziewczyną. Widziałem okładkę w księgarni w Tłuszczu. Okładka zawsze w jakimś stopniu odzwierciedla treść. 

Miałem napisać do Iwony, ale nie zrobiłem tego. Wiem że to nieładnie z mojej strony. W sumie to napisałem już, ale nie wysłałem tego listu tylko go porwałem. Nie powinienem się zbytnio użalać nad sobą, a w tym liście właśnie to zrobiłem. Wiem, że ona nie chce tego czytać, a ja nie umiem nic innego napisać. Zdaję sobie jednak sprawę, że coś trzeba wysłać, chociażby kartkę pocztową. 

No i proszę, chciałem pisać o samych przyjemnych rzeczach, a okazuje się, że tych przykrych jest dużo więcej, niż by się zdawało. Ostatnio nie wyrabiam się z pracą na szklarniach. Chociaż może to zbyt szumnie powiedziane, że się nie wyrabiam. Wszystko nadrobiłem i obecnie jestem na bieżąco. Raczej chodzi o to, że jakoś specjalnie się na mnie uwzięli i gdy tylko na moment usiądę, zaraz się czepiają. Chociaż z drugiej strony nie jestem w tym osamotniony. Jest jeszcze dwóch takich kolegów. 

To nie jest tak, że jestem jakoś specjalnie leniwy. Ja po prostu chwilami nie daję rady. To ciężka praca i czasami muszę odpocząć. Wymyśliłem sobie, że będę odpoczywał pomiędzy krzakami pomidorów, tak, żeby mnie nie widzieli. Poza tym nawet jak ktoś będzie szedł, to szybko mogę wziąć się za robotę. 

piątek, 7 lipca 2023

11 marca 1990

Niedziela


Łochów 3:00


Tak sobie siedzę i zastanawiam się, czy mama mówi prawdę. Mówi, że zarabia niewiele więcej ode mnie. Dlaczego jej nie wierzę? Poza tym, jak ten ostatni idiota chwalę się przed nią całym swoim dochodem. Muszę mieć swoje prywatne życie i prawo do własnej odrębności. Nie jestem już dzieckiem, chcę być wolny i czegoś się dorobić. Tylko gdzie jest mój dom, ta ostoja, do której się wraca? Gdzie jest to moje miejsce, które ma być tą bazą wypadową. Hotel? 

czwartek, 6 lipca 2023

11 marca 1990

Niedziela


Łochów 2:50


Drobne srebrzyste płatki zamarzniętego śniegu z cichym szelestem spadają na powierzchnię skopanego ogródka. Pokryta cienką połyskującą warstwą wygląda jak faliste ciemne włosy młodej dziewczyny obsypane błyszczykiem. Przywiodło mi to na myśl moją studniówkę i dziewczynę, z którą na niej byłem: Marzenę. 

Jest zimna noc. Wszyscy już śpią. Siedzę przy lampce i piszę. Myślę, że przeszłość była dużo piękniejsza niż teraźniejszość, a przyszłość wydaje się jak nieodkryta karta. Mogę tylko próbować ją przewidywać, ale nigdy nie będę jej pewny. 

W poniedziałek znowu muszę powiedzieć brygadzistce, że we wtorek nie będzie mnie w pracy. Po raz kolejny. Obawiam się, że mogą zwolnić mnie z pracy lub zabrać premię. 

środa, 5 lipca 2023

9 marca 1990

Piątek


Wieliszew 23:50


W domu potrzebna była forsa, więc dałem im 100 000 zł, a teraz mam wrażenie, że to stanowczo za dużo. Szczególnie, że wiem, iż mama około piętnastego dostanie trochę pieniędzy. Kiedy na nich patrzę, rodzi się we mnie naturalny bunt. Wiem, że oni muszą nauczyć się gospodarować tym, co mają szczególnie, że mnie nikt nic nie daje i na wszystko muszę zapracować sam swoją ciężką pracą. To dopiero początek miesiąca, a oni już nie mają pieniędzy. To trochę podejrzane. 

Ja sam dopiero się urządzam, wszystko organizuję od początku, niejeden raz jadłem suchy chleb, bo nie chciałem pożyczać. Oni by mi nie dali, bo oni nigdy nic nie mają. Wiem, że musi mi starczyć od pierwszego do pierwszego. Inaczej się nie da. To nie jest tak, że wydaję na głupoty. Chcę sobie kupić telewizor (używany), może jakieś skromne meble, a jak będę tak rozdawał na prawo i lewo, to do niczego nie dojdę. 

To nie jest łatwe, bo z drugiej strony przez okres nauki, to jest całe 6 lat byłem na utrzymaniu matki. No może nie do końca, bo za internet płacił dom dziecka a właściwie państwo polskie. Tak samo za wyżywienie. Miałem też niewielki budżet na ubrania. Dodatkowo miałem stypendium, skromne to skromne ale jednak. Mimo wszystko prawie wszystkie weekendy, ferie święta i wakacje byłem w domu. Dlatego odruchu szczerości chciałem się zrewanżować. Przynajmniej w taki sposób. Jednak mam wrażenie, że posuwa się to już za daleko. 

No cóż, w ten sposób o wymarzonym magnetofonie mogę na razie zapomnieć. W sumie tak nie byłoby mnie na niego stać. Bez dodatkowego zastrzyku gotówki, nie byłbym w stanie go kupić. 

Nie wiem dlaczego czuję się tak źle. Niezależnie od tego jakbym postąpił, moje samopoczucie nie poprawiłoby się. Z jednej strony coś mi mówi, że jestem po prostu chytry, a z drugiej, że to zdrowy rozsądek i instynkt przetrwania. Co najgorsze, wiem, że tendencje do samostanowienia będą się we mnie nasilały. Jakaś część mnie mówi, że takie przywiązanie do pieniądza, do mamony nie jest dobre. Chociaż, co to za pieniądz - przy tej inflacji. Ale kiedy spojrzę na siebie w lustrze, to widzę, że nie mam nawet porządnych ubrań. Muszę myśleć najpierw o sobie, później o innych. Tak to już jest na tym świecie, że musisz wybierać i czasami to są bardzo trudne wybory.


wtorek, 4 lipca 2023

9 marca 1990

Piątek


Wieliszew 23:35


Ten hotel do zbiorowisko alkoholików. Nie ma tygodnia bez wódki. Najmniejsza okazja jest powodem do picia. Wczoraj pili, dzisiaj piją, jutro też będą pić. Do kurwy nędzy, ile można?! Wieśkowi jeszcze mało, jeszcze gdzieś polazł, aby się dojebać kompletnie. Nie rozumiem, że to ludzie niczego się na swoich błędach nie uczą. Co prawda ja też wypiłem, ale niewiele. Przed tym występem lampkę szampana i lampkę wina. To wszystko. Dla mnie starczy, żeby dobrze się bawić. Tylko tyle i aż tyle. 

Noc jest pogodna i ciepła. Pełnia księżyca. Olbrzymia obwódka wokół wielkiej srebrnej tarczy. Chyba jutro będzie padać.

poniedziałek, 3 lipca 2023

9 marca 1990

Piątek


Wieliszew 17:45


Ciężkie ołowiane chmury ciągną kłębami przez niebo. Co chwilę błyskawica rozdziera niebo i grzmot uderza, a ściany budynku drżą. Porywisty wiatr gna przez opustoszały betonowy plac kłęby kurzu. Deszcz przed chwilą ustał, ale znów robi się ciemno. 

Czekam. Tu w pokoju jest ciepło i przyjemnie. Patrzę przez okno jak w ekran telewizora: obojętnie beznamiętnie. Wiesiek śpi. 

niedziela, 2 lipca 2023

9 marca 1990

Piątek


Wieliszew 6:15


O jak przyjemnie popatrzeć na tego idiotę. Pan Wiesław czuje się fatalnie, o jak mi go szkoda, he he he… Dobrze tak pajacowi jednemu. Trzeba było tyle nie pić. 

Zostaję na piątek w hotelu. Na zaproszenie kombinatu przyjeżdża Andrzej Rosiewicz i wystąpi w recitalu. Mam już wykupiony bilet. Dla pracowników jest dużo taniej. Zresztą dziś wypłata. 



sobota, 1 lipca 2023

8 marca 1990

Czwartek


Wieliszew 22:25


Dzień kobiet. No tak, kolejna biba. Bałagan jak jasna cholera. Wiesiek pijany w trzy dupy. Wolałem sobie pobiegać po lesie, niż siedzieć i w tym uczestniczyć. I tak było mi dostatecznie niedobrze po tym winie, cośmy go wypili z babkami z bloku na przystanku. Jeszcze teraz jakoś cienko się czuję.

Poznaję dziewczyny ze szklarni. Niestety od tej złej strony. Nie wiedziałem, że Elka tak lubi sobie pociągnąć z butelki. Zresztą nie tylko ona, wszystkie babki od Wieśka z działu. Cholerne tałatajstwo. Wiesiek chciał, abym ten burdel po nich posprzątał. Oż kurwa, nie jego do czekanie! Zapierdolili mi jeden kwiatek z parapetu. Był dla matki z okazji dnia kobiet. Wkurwiłem się jak jasna cholera. 

Ostatnio dużo rozmyślam o sobie i o moim życiu i tak mi się zdaje, że jestem palant.