Piątek
Wieliszew 23:50
W domu potrzebna była forsa, więc dałem im 100 000 zł, a teraz mam wrażenie, że to stanowczo za dużo. Szczególnie, że wiem, iż mama około piętnastego dostanie trochę pieniędzy. Kiedy na nich patrzę, rodzi się we mnie naturalny bunt. Wiem, że oni muszą nauczyć się gospodarować tym, co mają szczególnie, że mnie nikt nic nie daje i na wszystko muszę zapracować sam swoją ciężką pracą. To dopiero początek miesiąca, a oni już nie mają pieniędzy. To trochę podejrzane.
Ja sam dopiero się urządzam, wszystko organizuję od początku, niejeden raz jadłem suchy chleb, bo nie chciałem pożyczać. Oni by mi nie dali, bo oni nigdy nic nie mają. Wiem, że musi mi starczyć od pierwszego do pierwszego. Inaczej się nie da. To nie jest tak, że wydaję na głupoty. Chcę sobie kupić telewizor (używany), może jakieś skromne meble, a jak będę tak rozdawał na prawo i lewo, to do niczego nie dojdę.
To nie jest łatwe, bo z drugiej strony przez okres nauki, to jest całe 6 lat byłem na utrzymaniu matki. No może nie do końca, bo za internet płacił dom dziecka a właściwie państwo polskie. Tak samo za wyżywienie. Miałem też niewielki budżet na ubrania. Dodatkowo miałem stypendium, skromne to skromne ale jednak. Mimo wszystko prawie wszystkie weekendy, ferie święta i wakacje byłem w domu. Dlatego odruchu szczerości chciałem się zrewanżować. Przynajmniej w taki sposób. Jednak mam wrażenie, że posuwa się to już za daleko.
No cóż, w ten sposób o wymarzonym magnetofonie mogę na razie zapomnieć. W sumie tak nie byłoby mnie na niego stać. Bez dodatkowego zastrzyku gotówki, nie byłbym w stanie go kupić.
Nie wiem dlaczego czuję się tak źle. Niezależnie od tego jakbym postąpił, moje samopoczucie nie poprawiłoby się. Z jednej strony coś mi mówi, że jestem po prostu chytry, a z drugiej, że to zdrowy rozsądek i instynkt przetrwania. Co najgorsze, wiem, że tendencje do samostanowienia będą się we mnie nasilały. Jakaś część mnie mówi, że takie przywiązanie do pieniądza, do mamony nie jest dobre. Chociaż, co to za pieniądz - przy tej inflacji. Ale kiedy spojrzę na siebie w lustrze, to widzę, że nie mam nawet porządnych ubrań. Muszę myśleć najpierw o sobie, później o innych. Tak to już jest na tym świecie, że musisz wybierać i czasami to są bardzo trudne wybory.