Sobota
10:15
Nigdy nie mam czasu o tym napisać, a chodzi mi to po głowie już od dłuższego czasu. Marzena jest miła, ale to jeszcze dziecko. Może dlatego nie możemy znaleźć ze sobą wspólnego języka. Gdy jestem u niej w pokoju, ciągle mówi o swoim domu, o swojej rodzinie.
Tak mi to wszystko dokładnie opisała, że jak zamknę oczy, to mogę sobie wyobrazić i ten dom i jej rodzinę. Dlaczego na przykład nie rozmawiamy o książkach lub filmach? Dlaczego nie możemy porozmawiać na tematy, w których czuję się dobrze, na przykład o astronomii lub po filozofii? Dlaczego nasza rozmowa ma się ograniczać tylko do szkoły i jej domu?
Próbowałem zmienić tor rozmowy, ale ona ciągle to samo, ciągle wraca do swojego domu. A co ja jej mogę powiedzieć o swoim domu? Nic. Czym mogę się pochwalić? Nie ma w nim ciepłej wody, nie ma kanalizacji, nie ma gazu i w ogóle.
Dlatego też nie mówię i dlatego to ona mówi i tylko o swoim domu. Myślę, że ona coś wyczuwa, coś podejrzewa. Może stanowię dla niej zagadkę i specjalnie chce ze mnie coś więcej wyciągnąć.
Muszę być oryginalny, muszę być trochę aktorem, bo gdy jestem sobą, jestem nieciekawy: cichy, skromny, małomówny, to może odstraszać dziewczyny. Nie mogę zapominać, że w tej grze ja jestem liderem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz