Piątek
18:10
Jestem w internacie u siebie w pokoju. Siedzę w czterech ścianach sam. Jest mi dobrze.
Tam, na stołówce przygotowują wszystko na studniówkę. Ustawiają stoły i nakrywają obrusami.
Stołów jest dużo. Cała stołówka na około, plus cały sklepik w podkowę i szatnia. Nie ma się co dziwić, samych maturzystów pięćdziesięciu. No i jeszcze osoby towarzyszące.
Rozstawiają talerze i szklanki. Pan Kozyra powiedział, że każda klasa ma ograniczoną ilość szklanek. Tyle ile przynieśli. Ja dałem swoje cztery.
Właśnie kończą dekorację. W tym roku nie będzie ona zbyt okazała ze względów finansowych. Mianowicie ma to być piekło.
Noszą żywność. Właściwie latałem do szkoły i nosiłem jabłka, słoiki z ogórkami, papryką, grzybkami marynowanymi i inne rzeczy. Rechnio właśnie podjechał pod szkołę swoim żukiem i przywiózł to wszystko do kuchni.
Co i rusz wyciągają mnie z pokoju do jakichś tam roboty, a kolacji jeszcze nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz