piątek, 10 czerwca 2022

13 stycznia 1989

Piątek


18:10 


Jestem w internacie u siebie w pokoju. Siedzę w czterech ścianach sam. Jest mi dobrze.  

Tam, na stołówce przygotowują wszystko na studniówkę. Ustawiają stoły i nakrywają obrusami. 

Stołów jest dużo. Cała stołówka na około, plus cały sklepik w podkowę i szatnia. Nie ma się co dziwić, samych maturzystów pięćdziesięciu. No i jeszcze osoby towarzyszące. 

Rozstawiają talerze i szklanki. Pan Kozyra powiedział, że każda klasa ma ograniczoną ilość szklanek. Tyle ile przynieśli. Ja dałem swoje cztery. 

Właśnie kończą dekorację. W tym roku nie będzie ona zbyt okazała ze względów finansowych. Mianowicie ma to być piekło. 

Noszą żywność. Właściwie latałem do szkoły i nosiłem jabłka, słoiki z ogórkami, papryką, grzybkami marynowanymi i inne rzeczy. Rechnio właśnie podjechał pod szkołę swoim żukiem i przywiózł to wszystko do kuchni. 

Co i rusz wyciągają mnie z pokoju do jakichś tam roboty, a kolacji jeszcze nie ma. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz