Poniedziałek
14:50
Dziś było wiązanie sznurków, to znaczy podwiązywanie pomidorów. Wyrobiliśmy normę i wcześniej wyszliśmy do domu. Słyszałem, że Wiesiek i Józek znowu planują popijawę. Tym razem do zabawy dołączam się i ja. Również finansowo. W sumie nie dużo wyszło, tylko 15 000 zł.
Zastanawiam się, dlaczego to robię. Przecież nie jestem z tych, co tak imprezują. Może nie chcę być odludkiem i sobkiem, tak jak to oni o mnie już mówią, co na wszystko żałuje. Poprzednim razem piłem za ich kasę, to wypadałoby się zrewanżować.
W sumie myślę bardzo pragmatycznie. Przecież i tak nigdzie nie pójdę. Czy tego chcę czy nie, jestem zmuszony do siedzenia w pokoju. Skoro nie mam gdzie się podziać, to lepiej żebym dołączył do nich. Czas szybciej zleci i może się trochę zintegruję tymi idiotami. W sumie nie mam innych kolegów i kiedy tak sobie pomyślę, to czuję że nie są tacy źli.
Chociaż myślę sobie, że może źle robię. Może to głupia decyzja. Przecież ja nie mogę dużo pić ze względu na chory żołądek. Może nie potrafię stanowczo powiedzieć nie. Może niepotrzebnie tracę pieniądze. I tak mam ich mało. Ale może trzeba zrobić tak jak w tym przysłowiu: "Jak się wejdzie między wrony, trzeba krakać jak i one".
Nie potrafię objąć świadomością całego swojego jestestwa. Nie mogę sobie wyobrazić co będzie za rok czy dwa lata. Marzę, żeby udało mi się dostać na te studia. Chcę pokazać wszystkim dookoła, na co mnie stać. Chcę pokazać, że Gołaszewski to nie napis na dropsie. Jakbym się postarał to mógłbym dostać pokój jednoosobowy. Byłbym w stanie się uczyć i pracować. Miałbym pieniądze na życie i skończone studia. W innym wypadku nic sobą nie reprezentuję. Jestem zwykłym pracownikiem fizycznym, z którym nikt się nie liczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz