piątek, 2 czerwca 2023

23 stycznia 1990

Wtorek


Łochów, 1:10


-Jesteś niedopieszczona, moja mała, - powiedziałem i zacząłem ją namiętnie całować. Najpierw spokojnie i delikatnie, powoli, później coraz szybciej, głębiej i bez pamięci. Była już prawie naga: rozpięta cienka bluzeczka i spodnie na kolanach. Jedynie cienkie majteczki stanowiły ostatnią zaporę do jej kobiecości. 

Całowałem jej szyję, oplatając i pieszcząc plecy, a potem okrągły i miękki tyłeczek. Moje usta stopniowo schodziły coraz niżej, pozostawiając po sobie wilgotny ślad. 

Spodobało się jej to. Najwyraźniej właśnie tego potrzebowała. Była teraz w moim posiadaniu i pod moim panowaniu. Z jej ust wydobywały się dźwięki zadowolenia. 

-Och, ech, ach... - szeptała mi prosto w twarz ciepłem płodnej samicy. Policzkem poczułem ciepło jej spoconej piersi. 

-Och, jaka przyjemna i miękka - powiedziałem. 

Jedną ręką zacząłem ją ugniatać, drugą przyciągnąłem dziewczynę mocno do siebie. Opadliśmy na miękkie łóżko. Delikatnie lizałem jej duży i okrągły biust. Diabelski chichot wyrwał się z jej ust, kiedy objąłem jeden z sterczących sutków ustami i zacząłem go ssać jak niemowlę. Wysunęła go do przodu z ekstatycznym zadowoleniem. 

Podczas gdy moja lewa ręka kontynuowała masaż górnej części jej miękkiego ciała, prawa powędrowała między jej uda. Palce odciągnęły majteczki w dół i wjechały z lekkim mlaśnięciem w gorące łono laseczki. Przeciągnęła się, jęknęła, napinając całe ciało. 

Moje palce zaczęły tańczyć w labiryncie ciepłego wnętrza. Jęczała, a jej paznokcie raz po raz wbijały się w skórę na moich plecach. 

-Aaaaaaach, aaaaaaach, ooooooch, uuuuaaach! Jeszcze, jeszcze... Och, mocniej! - mruczała, szeptała, a jej zmęczone oczy co chwila szeroko się otwierały, błądząc po całym pokoju. 

Była rozpalona do czerwoności. Była moją miękką podusią, samiczką do pieszczenia. Moje usta pobieżnie przemknęły przez miękkie podbrzusze, zatrzymując się na rozwartym, buchającym ciepłą wonią łonie panienki. Zanurzyłem je głębiej w perlistej, gęstej substancji o charakterystycznym słodko-kwaśnym przyjemnym zapachu. 

Język od razu rozpoczął poszukiwania, aż wreszcie po środku tej ciasnej i bagnistej jaskini natknął się na coś sprężystego, śliskiego i jednocześnie twardego w dotyku. Objąłem to ustami. 

-Uuuuuuaaaaaahhhhh, aaaaaaahhhhh, uuuuuuhhhh! Boże, nie wytrzymam, jak wspaniale to robisz! Tak, tak, jeszcze, jeszcze! - szepnęła w ekstazie miłości. 

Jej dłonie wtopiły się w moje włosy, jak pazurki nietoperza. Jeszcze szerzej rozłożyła nogi. Z trudem oswobodziłem się z jej mocnego uścisku. Przez chwilę przed oczami mignęły mi jej nieprzytomne źrenice, a spocona twarz przykryta kosmykami mokrych włosów wydawała się całkowicie odrealniona. 

 Penis sztywny i siny z pożądania, domagał się tej młodej pizdeczki. Opierając dłonie na jej falujących, baloniastych cyckach, położyłem się na niej, pozwalając mojemu ptakowi zaparkować w tym ciasnym, ciemnym doku. 

Dziewczyna jęknęła przeciągle. Nogi zaplotła na moich pośladkach i tak przyczepiona, jak kleszcze do mojego ciała, jęczała i piszczała, drżąc. 

Podniosłem biodra lekko do góry, pozwalając mojemu kutasowi w połowie wydostać się z tej ciasnej czeluści. Na swoich biodrach uniosłem panienkę lekko do góry, by zaraz potem opaść wraz z nim w tę studnię miłości. 

Coś głośno mlasnęło, gdy podnosiłem się po raz drugi. Po chwili znów opadłem. Mojego kutasa oblepiało przyjemne, gorące wnętrze. Przebiegały po nim dreszcze, wywołując fale gorąca. Mój tyłek pracował z góry na dół, a fiut z miłym mlaskaniem poruszał się jak tłok w silniku. 

Panienka jęczała za każdym razem, nie mogąc wydobyć z siebie normalnego głosu. Moje dłonie pływały po jej sprężystym, elastycznym biuście. Jej twarz wyrażała cierpienie, jakby walczyła z dużo silniejszym przeciwnikiem. Strugi potu spływały spod jej włosów przez twarz, kończąc swój bieg na pościeli. 

Wykonywałem nagłe i pośpieszne ruchy. Jęknęła w ekstazie i zacisnęła mnie uda i chwyciła miękkimi dłońmi za plecy. 

To było już koniec. Wydobyłem z siebie głośny jęk i opadłem na nią, kompletnie skonany. Pieszczoty wygaszały nasze pożądanie, a później długi odprężający sen. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz