poniedziałek, 20 lutego 2023

5 sierpnia 1989

Sobota


16:50


Boże kochany, jakie to wszystko jest lipne, ten cały świat, to moje życie. Nie mogę tego zrozumieć. Ciągle zadaję sobie pytanie: dlaczego tak jest? 

Mój dom, mój dom… dlaczego nie chcę tego zmienić? Nie potrafię. 

Śpię w namiocie. To też lipa, to całe spanie. Nie bajeruję, nie wciskam kitów, naprawdę śpię w namiocie. Tylko wydaje mi się jakbym spał pod gołym niebem. Jakie to głupie uczucie. Jakbym w ogóle nie miał domu. Mimo to nie chcę przenieść się do domu. Nie chcę go zwijać. 

Chociaż noce są zimne i bolą mnie plecy, nie chcę iść spać do domu. Dlaczego? Bo to jest jedyne moje miejsce samotności. Samotność pozwala mi szybko pozbyć się stresu. Samotność szybko pozwala mi wracać do normy. A tak w ogóle, to nie wiedziałbym, w którym momencie zachowuję się normalnie, gdyby nie ten namiot. 

Ojejku, jak ja mam tego wszystkiego dość! Ale, kurwa, czego pragnę? Za czym tęsknię? Sam nie wiem. 

Taka jest moja rzeczywistość i innej nie będzie. Że akurat taka mierna przypadła mi w ogóle rzeczywistość. Czy potrafię w ogóle ją zmienić? 

Cały czas chodzę roztrzęsiony jak galareta. Nie wiedziałem, że jest ze mną aż tak źle. Nie wiem też, ile tak dłużej wytrzymam. 

To wszystko narastało we mnie od początku wakacji, od początku pobytu w domu, po przyjeździe z NRD. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz