Sobota
17:05
Po co ja właściwie się w to bawię? Czy ma to jakikolwiek sens? Kto w ogóle będzie to czytał? Życie toczy się tutaj bez jakichś większych wydarzeń. Nie wychodzę, nawet do kina. Jest spokojnie, ale czy jest mi z tym dobrze? Znowu cholernie boli mnie głowa. Chyba trochę się prześpię.
22:05
Wróciła z pracy Mama i zrobiła nam Wiosnę Ludów. Ona to potrafi zrobić awanturę. Ściany się trzęsły. O co? Oczywiście o to, że w domu pierdolnik. Wiem, że miała rację, ale od razu wybuchać jak bomba atomowa? Poza tym to nie takie proste. Przecież wie, że dziewczyny są bardzo nerwowe i łatwo wpadają w furię i złość. Jeszcze bardzo trudno jest mi się z nimi dogadać, a powiedzieć im, żeby po sobie posprzątały, to już naprawdę wielkie ryzyko. Chłopaki tak samo mają to wszystko w dupie. Wychodzi więc na to, że jakbym chciał, aby było naprawdę czysto, to musiałbym to robić sam. Nawet już próbowałem. Skończyło się na tym, że wszyscy jakby dla zabawy i żartów brudzili jeszcze bardziej. Brudne buciory z piachem prosto na krzesło, niedopita kawa a w niej pestki od słonecznika, pełna popielniczka, nieumyte talerze itd., itp. Standard. Jak chcesz, to sprzątaj. Twoja sprawa. To mój dom i mogę robić w nim, co mi się żywnie podoba.
Swoją drogą mama z tymi kłótniami to powinna dać sobie spokój. Przecież ma problemy z sercem. Ma nerwicę.
Prawdę powiedziawszy, większość swojego dotychczasowego życia spędzałem poza domem z dala od pozostałych członków rodziny. Może dlatego jest mi tak ciężko do tego wszystkiego przywyknąć. Pragnę spokojnego, szczęśliwego domu. Chciałbym, żeby dom był dla mnie bezpieczną przystanią, do której mógłbym wracać po trudach dnia codziennego. Dom powinien być spokojny i szczęśliwy, bo jeśli taki nie będzie, to gdzie mam wracać? Co mi pozostanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz