niedziela, 12 lutego 2023

1 sierpnia 1989

Wtorek 


16:35 


Każdy chodzi zdenerwowany. Każdy na każdego się boczy. Nie otrzymasz życzliwego słowa. Justyna taka jest zawsze, ale Monika mnie zadziwia. Prawda, były dziś obie sam na sam. Justyna ma na nią zły wpływ. 

Przyjechałem z Warszawy w dosyć dobrym nastroju, byłem spokojny i uśmiechnięty, ale tutaj nawet nikt ci życzliwego słowa nie powie. Tylko jakieś pomrukiwania, poszczekiwania, a jak nie daj Boże, trochę się uniesiesz, to wtedy się zaczyna prawdziwa wojna. 

Nie mogę tego zrozumieć, Justyna przyjęła władzę nad tym domem. Wyniosłem się do namiotu, bo karczemna kłótnia dosłownie wisi na włosku. Byle iskra może spowodować wybuch bomby, która rozniesie całą chałupę w drobny mak. 

Chociaż w środku zacząłem się już gotować, położyłem uszy po sobie, bo obiecałem, że nie będę robił awantur. To doprowadziłoby do jeszcze większej choroby matkę. I tak jest bardzo zdenerwowana. 

Kim ona w ogóle jest? Matka powinna mieć autorytet i posłuch u dzieci, nawet tych dorastających. Tymczasem dla Justyny matka jest niczym, jest śmieciem. Nie wiem, co jest tego przyczyną. Zastanawiam się. Być może nieumiejętne wychowanie, brak wzajemnej komunikacji, dogadania się. Wiem natomiast jakie Justyna ma wymagania wobec matki, mianowicie: prać, gotować, sprzątać, do tego pracować, a wypłata musi starczyć nie tylko na wyżywienie, ale i na jej głupie zachcianki. 

Rozumiem, że może nie mamy najlepszej matki, ale Justyna powinna też zrozumieć sytuację, w jakiej wszyscy obecnie się znajdujemy. W szczególności matkę. Wszyscy to zrozumieli, a ona jakoś nie może. Ja nie chcę stać po jednej czy po drugiej stronie. Nie bronię ani nie oskarżam. Analizuję tylko sytuację, szukam wyjścia. Gdzie leży błąd? Kto go popełnił? Co robić, żeby to opanować? 

Dla mnie mama jest kimś, kto potrzebuje pomocy. Żywię dla niej duży szacunek. Mimo że nieraz nie wytrzymuję napiętej sytuacji, wybucham i sypią się ostre słowa, to jednak po pewnym czasie przyznaje się do winy. Szkoda tylko, że przed samym sobą, a nie przed mamą. 

Justyna uważa, że matka powinna codziennie robić obiad i zajmować się domem na tyle, żeby było w nim czysto. Ma rację. Tak mówi, bo tak jest w innych domach. Chodzi o to, że mama pracuje raz nocą, raz w dzień. Tak na przemian. Przyjeżdża z nocy i kładzie się spać. No to normalne, że musi się przespać. Natomiast jeżeli pracuję w dzień, to wraca około 21:00. Nie raz jest chora i kładzie się do łóżka. Często nie ma nic gotowanego przez cały tydzień. Justyna wychodzi z założenia, że ją nie interesuje, jak matka rozwiąże ten problem. Obiad powinien być i kropka. Nie wierzy, że matka jest chora. Często urządza jej awantury. 

Ja natomiast uważam, że skoro jest taka sytuacja, skoro jest jedna osoba żywiąca rodzinę, to obowiązki powinny spoczywać na każdym z domowników. Mama też tak uważa, tylko boi się o tym powiedzieć. Jest zastraszona przez najmłodszą córkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz